Nigdy niczego nie obiecywałem
O tym jak trudno jest nowym ludziom wejść do polityki, buncie przeciwko CPK oraz... powstrzymaniu się od obiecanek rozmawiamy z Łukaszem Osmalakiem – numerem jeden na regionalnej liście Trzeciej Drogi w wyborach do Sejmu.
– To pan jest tym gościem z kilku billboardów, doklejonym do Szymona Hołowni i Piotra Masłowskiego.
– Dokładnie tak. Myślę, że w ten sposób można to tak interpretować. Prawda jest taka, że największą rozpoznawalność jeśli chodzi o Trzecią Drogę, o Polskę 2050 Szymona Hołowni, ma właśnie Szymon Hołownia. Nie da się ukryć, że w związku z tym, że Szymon chce wprowadzić do polityki nowych ludzi, to często są to ludzie, którzy nie mają takiej rozpoznawalności. Dlatego w kampanii wyborczej pojawiamy się na materiałach wyborczych razem z liderem – właśnie dlatego, że to on nas rekomenduje, wspiera, wybrał nas jako kandydatów. Jeśli chodzi o Piotra Masłowskiego to wiadomo, że on w Rybniku ma większą rozpoznawalność niż ja. Są też miejsca w naszym okręgu wyborczym, gdzie ja mam większą rozpoznawalność niż Piotr. Dlatego staramy się sobie pomóc wzajemnie. Gramy drużynowo po to, żeby Polska 2050, Trzecia Droga – a patrząc szerzej na to – żeby zjednoczonej opozycji udała się ta walka i żebyśmy po wyborach mogli sformować wspólny rząd.
– Jest pan za ekologicznym transportem oraz rozwojem komunikacji zbiorowej, ale jednocześnie sprzeciwia się pan CPK. Nie widzi pan w tym sprzeczności?
– Uważam, że nie ma w tym żadnej sprzeczności. Nasze województwo od kilkunastu czy kilkudziesięciu lat ma projekty związane z Koleją Dużych Prędkości i te projekty nijak mają się do obecnego projektu CPK (mówiąc o CPK mam na myśli nitki kolejowe, które mają połączyć poszczególne regiony z portem lotniczym w Baranowie). To, co zostało zaprojektowane przez obecny rząd i forma tego, jak to zostało załatwione z mieszkańcami, jest skandalem. Po pierwsze dlatego, że w momencie, kiedy oni to projektowali, kompletnie nie brali pod uwagę opinii mieszkańców. Jestem przekonany, że wszystkie konsultacje społeczne odbywały się tylko dlatego, że wymagają tego przepisy. Organizowali konsultacje, rozmawiali z ludźmi, odhaczali konsultacje na liście i robili dalej swoje – niezależnie od tego, co usłyszeli od mieszkańców. W efekcie CPK jest projektem stojącym w kontrze do lokalnych społeczności, ekologii, środowiska (ma rozjechać Pojezierze Palowickie). Natomiast Kolej Dużych Prędkości szanuje własność mieszkańców naszego regionu, szanuje tereny zielone. Kolej Dużych Prędkości mogłaby połączyć nasz region z Centralnym Portem Komunikacyjnym bez powodowania tak wielkich szkód jak nitki CPK. Dlatego nie ma w moim rozumowaniu sprzeczności.
– W regionie takim jak Górny Śląsk trudno wybudować nową linię kolejową z atrakcyjnym czasem przejazdu nie wchodząc w kolizję z terenami zielonymi czy prywatnymi nieruchomościami.
– Zgadza się, ale z czasem przejazdów i tak będzie tu problem. W związku z tym, że w naszym regionie mamy dużo szkód górniczych, pociągi i tak będą zwalniały do 160 km/h – również w wariancie forsowanym przez CPK. Natomiast w projekcie Kolei Dużych Prędkości jest to prędkość wystarczająca. Dodam, że te projekty już są, gotowe, zaakceptowane przez samorządy, przez mieszkańców. Wystarczyłoby je realizować. Zamiast tego postanowiono zrobić coś nowego, narysowano kreskę na mapie i teraz na siłę próbuje się to zrealizować. Ja jako przedstawiciel mieszkańców nie zgadzam się z tym i buntuję się przeciwko temu.
– Nie obawiacie się, że będziecie partią sezonową, że podzielicie los ugrupowań Pawła Kukiza czy Janusza Palikota?
– Na razie o tym nie myślę. W ciągu 3 – 4 lat mieliśmy wiele perturbacji w Polsce 2050 Szymona Hołowni. Bardzo wiele osób „odpadło”. Jestem przekonany, że te osoby, które zostały, które Szymon przyciągnął do siebie, oferując projekt zmiany tego, co jest do zmiany w Polsce, że to są osoby ideowe. Na dziś nie wyobrażam sobie, żeby któraś z tych osób miała zdradzić Szymona Hołownię. Nie widzę takiego zagrożenia.
– Co zyska mieszkanka czy mieszkaniec naszego regionu, który 15 października postawi na karcie do głosowania znak „X” przy Łukaszu Osmalaku?
– Przede wszystkim proszę wyborców ugrupowań opozycyjnych, żeby nie zapominali o pakcie senackim, żeby wspierali też kandydatów paktu senackiego – Piotra Masłowskiego w przypadku okręgu rybnickiego oraz Henryka Siedlaczka w Raciborzu, Wodzisławiu, Jastrzębiu i Żorach. A co zyskają wyborcy głosujący na Trzecią Drogą?
– Głosujący na pana – pytałem o pana.
– Powiem przewrotnie... Od 25 lat budujemy ekipę lokalną w wyborach samorządowych na terenie powiatu mikołowskiego. Co jakiś czas przychodzi ktoś nowy i mówi: „dobra Łukasz, wymyślmy, jaki będziemy mieli program, co ludziom obiecamy, żeby na nas zagłosowali”. Ja mówię im zawsze to samo: „jestem od 20 lat radnym i nigdy niczego nie obiecywałem”. „Jak to? To dlaczego oni na Ciebie głosują?”. Zawsze powtarzam: „rozwiązanie jest proste: pokaż ludziom, co zrobiłeś przez ostatnie 5 czy 10 lat i niech oni wybiorą Cię na tej podstawie”. Uważam, że kampania wyborcza powinna nie istnieć. Ludzie powinni wybierać swoich przedstawicieli nie na podstawie tego, co zostanie obiecane, ale na podstawie tego, co ci ludzie zrobili w ostatnich latach.
– Mieszkaniec Jastrzębia, Raciborza czy Wodzisławia, nawet jeśli kojarzy już, że ktoś taki jak Łukasz Osmalak istnieje, to i tak nie wie, co pan zrobił, no bo skąd miałby to wiedzieć.
– Wiem, że mieszkańcy regionu spoza powiatu mikołowskiego tego nie widzą, ale mogą to łatwo wyszukać w internecie wpisując moje imię i nazwisko. Od 20 lat prowadzę ze znajomymi akcję „Biuro Świętego Mikołaja” – robimy paczki dla osób ubogich. Organizujemy wspólnie ze Stowarzyszeniem „Uśmiech” spotkania wielkanocne i bożonarodzeniowe dla 400 potrzebujących osób z powiatu mikołowskiego. Przez wiele lat robiliśmy kolonie dla dzieci i młodzieży – poświęcaliśmy na to całe wakacje i ferie zimowe. Bardzo dużo działamy na polu społecznym – nie tylko ja, ale również ludzie, którzy ze mną współpracują. Można powiedzieć, że w polityce jestem typem społecznika. Pomagam ludziom, którzy tej pomocy potrzebują. Jako poseł chciałbym, żeby zmieniły się kwestie związane z biznesem, z małymi i średnimi firmami: VAT od zapłaconej faktury, przejęcie przez ZUS wierzytelności związanych z wypłatą chorobowego dla pracowników od pierwszego dnia, ewolucyjne zmiany w prawie. Chcemy zmian w szkolnictwie i systemie edukacji, bo wszyscy wiemy, jak to jest...
– Nie streszczajmy całego programu.
– Pomoc społeczna, szkolnictwo, ochrona zdrowia, małe i średnie firmy – to są tematy, którymi będę chciał się zająć, bo uważam, że one są istotne nie tylko w perspektywie kadencji, ale najbliższych 20-30 lat.
– Pan mówi, że jest społecznikiem. Wyłania się z tego obraz człowieka o dobrym sercu. Tylko, że tam, w Warszawie, toczy się bardzo twarda gra. Ludzie o miękkich sercach przegrywają. Silni budują wpływy i ciągną do siebie – ściągają środki dla swoich regionów, inwestycje. To może się nie podobać, ale niestety takie są realia.
– Wychodzę z założenia, że ktoś, kto ma dobre serce, nie musi być chłopcem do bicia. Jestem osobą koncyliacyjną, potrafię się dogadać z naprawdę wieloma osobami, ale mam swoje granice. Gdy one zostaną przekroczone, potrafię walnąć pięścią w stół i mocno walczyć o to, co leży w kręgu moich przekonań – uparcie dążyć do realizacji tego celu.
Wywiad przeprowadził Wojciech Żołneczko