Na wstępie: Co dalej z kopalnią?
Szymon Kamczyk Redaktor Naczelny Nowin Wodzisławskich.
Nie bez powodu mówimy o cudzie w kopalni Rydułtowy, bo odnalezienie żywego górnika po tylu godzinach i w takich warunkach po tąpnięciu to prawdziwy cud. Tym bardziej, że początkowe przekazy mówiły, że nikt nie przeżył katastrofy (ale wynikało to z błędu z lampą, bo znaleziono lampę innego pracownika, który szczęśliwie dotarł an powierzchnię). Udana akcja ratunkowa zakończona w sobotę, zapewne była powodem wzniesienia wielu kufli przez górników w całym regionie. I ja się nie dziwię. Ubolewam jednak, że katastrofa pochłonęła życie drugiego sztygara. Teraz pewnie pojawią się pytania, czy tej tragedii można było uniknąć? Czy w rejonie zdarzenia mogło przebywać tylu pracowników? I pytanie najważniejsze – co dalej z kopalnią Rydułtowy? Nie bez znaczenia jest fakt, że rejon zdarzenia jest najbardziej zasobny w węgiel, a wydobycie w tym miejscu było prognozowane na 10 lat. Przypomnę tylko, że ruch Rydułtowy miał fedrować do 2043 roku, jako jedna z najdłużej działających kopalń na Śląsku. Po ostatnich wydarzeniach przyszłość kopalni może jednak stanąć pod znakiem zapytania, tym bardziej, że niedzielne wtórne tąpnięcie zacisnęło chodnik, co według moich informacji uniemożliwiło cyrkulację powietrza pod ziemią. Oby nie potwierdziły się informacje o pożarze, bo byłoby to kolejne utrudnienie na drodze do powrotu do pełnego wydobycia. Liczę na kolejne dobre wieści w nadchodzącym tygodniu.