Koncert jesienny zespołów śpiewaczych. Winobranie w Grabówce
GRABÓWKA Tradycyjny koncert jesienny zespołów śpiewaczych odbył się w Wiejskim Domu Kultury w Grabówce. W tym roku motywem było winobranie.
Imprezę zorganizowała Gminny Ośrodek Kultury Sporti i Rekreacji z Lubomi oraz Zespół Gołężanki.
Na scenie zaprezentowały się Rzuchowianki, Dzimierzanki, Czyżowianki, Rogowianki, Nasza Klika, Syryniczki, Pszowiki i Trojak. Imprezy w Grabówce tradycyjnie odbywają się w okresie wiosennym jesiennym.
Nawiązanie do tradycji winobrania
– Jak ten czas szybko biegnie. Pół roku temu mieliśmy wiosenny koncert "Kobieta w tańcu" i już jesień i kolejny nasz koncert "Winobranie" Dlaczego "Winobranie"? Bo warto przypomnieć, że kiedyś u nas, na Śląsku jesienią robiono wino z zebranych winogron. Winobranie to ostatni etap uprawy winorośli, ale żeby zbierać jesienią winogronowe kiście trzeba się przy nich napracować cały sezon. Historia uprawy winorośli jest tak stara, jak ludzkość. Ta roślina podobnie jak pszenica i oliwki towarzyszyła ludziom od zarania dziejów, odkąd człowiek zrezygnował z koczowniczego trybu życia. Kolebką uprawy winorośli jest Basen Morza Śródziemnego. Winorośl uprawiano już w starożytnej Grecji a z jej owoców robiono wino. Musiała to być dla dawnych mieszkańców Hellady ważna roślina, bo miała swojego boskiego opiekuna Dionizosa. Dionizos był też bogiem płodności teatru i wina. Na jego cześć urządzano tzw. Bachanalia. Było to święto obficie zakrapiane winem, Bachus był zaś patronem upojenia winnego – przekazuje nam Gizela Bizoń.
– Bachusa po Grekach przejęli Rzymianie. W czasach rzymskich uprawę winorośli wyznaczały granice Imperium Rzymskiego czyli od Zatoki Perskiej przez Afrykę Północną, Azję Mniejszą, Bałkany, południową Francję i Półwysep Iberyjski. W starożytnym Rzymie wino lało się strumieniami, pili je wszyscy i wszędzie, kiedy go zabrakło groziło to nawet rozruchami. Od czasu do czasu podawano je też niewolnikom. Wino dodawano do wody, w ten sposób "uzdatniano" wodę sprowadzaną do miasta akweduktami. Rzymianie mawiali "in vino veritas" w winie prawda. Wiadomo, że przedawkowanie tego szlachetnego trunku rozwiązywało język i można się było dowiedzieć wszystkiego o wszystkich. Zresztą tak jest do dzisiaj – żartuje Gizela Bizoń.
Wino ma swoje miejsce w chrześcijaństwie
– O winie i winorośli możemy przeczytać także na kartach Ewangelii. Jezus przemierzając Galileę nauczał słuchających go ludzi w przypowieściach i często używał w nich porównań do winnego krzewu, latorośli i pracy w winnicy. Pierwszy cud jaki Jezus uczynił na weselu w Kanie Galilejskiej to była przemiana wody w wino! Potem dopiero nakarmił głodne rzesze chlebem. Wino jest też na stole podczas Ostatniej Wieczerzy. Od tamtego czasu jest obecne codziennie we wszystkich katolickich kościołach na ołtarzach całego świata – zaznacza pani Gizela.
– Winorośl uprawiamy do dzisiaj i produkujemy z niej wino. Są kraje ze swoimi winnymi krainami, które przodują w światowej produkcji wina. Mamy Włoch z Toskanią, Francję z Prowansją, Hiszpania z Malagą. Uprawa winorośli przeniosła się też w inne rejony świata. Kolejne miejsca w produkcyjnym rankingu wina mają Stan Zjednoczone, Argentyna, Chile, Australia czy Afryka Południowa. Nie chcę tu reklamować żadnego wina, rodzaje i nazwy win liczymy w setkach o ile nie w tysiącach, ale szampan zasługuje, by go tu wymienić.Korki od szampana strzelają przy wielkich uroczystościach, rocznicach, ślubach, jubileuszach. Szampanem witamy każdy kolejny Nowy Rok.
Winorośl w śląskim domu i stodole
– Wróćmy jednak tu do naszej małej ojczyzny. Wino ma też swoje miejsce w naszej śląskiej kulturze. W ubiegłym wieku, jak pamiętam z dzieciństwa przy każdym śląskim domu lub stodole na południowej elewacji, przy specjalnej kratownicy pięło się wino. Jesienią po zbiorze tych dojrzałych gron prawie w każdym śląskim domu gerowała korflasza wina. Jako dziecko obserwowałam ten proces fermentacyjny, czego oznaką było bulgotanie w gyrglasie. Po ustaniu fermentaji odbywało się tzw "spuszczanie wina" czyli pozbywanie się winnego osadu i pierwsze degustacje. Jeżeli wino było zbyt wytrawne dodawano cukru i powtórny proces fermentacji i znowu pozbywanie się osadu. Jeżeli wino miało już swój kolor, było klarowne przelewano je do butelek, korkowano i lakowano woskiem z zapalonej świecy. Następnie wino przenoszono w chłodne miejsce, gdzie leżakowało czyli nabierało mocy aż do Nowego Roku – wspomina pani Bizoń.
– Właśnie do takiej domowej produkcji wina nawiązuje nasza sceniczna dekoracja. Mamy tu duże gąsiory na wino w specjalnych koszykach czyli wspomniane już wyżej korflasze, wężyki do spuszczania wina, lejki, kosze z napełnionymi już butelkami wina ze specjalnymi naklejkami, puste butelki czekające na napełnienie, kosze z winogronami, kieliszki do degustacji. Mamy też oryginalną prasę do wina i kadź do winifikacji. Te rekwizyty wypożyczył nam lokalny producent wina pan Antoni, któremu chcę podziękować. Nasz dzisiejszy koncert to nie reklama czy zachęta do picia wina broń Boże! Wino dane jest nam dla radości życia, lampka wina gronowego służy naszemu zdrowiu, smakujmy je więc z umiarem – mówi Gizela Bizoń.
– Przytoczę tu jeszcze rymowankę, którą powinna znać każda gospodyni domowa serwująca swoim gościom ten szlachetny trunek: "Ryby, drób i cielęcina lubią tylko białe wina, a pod woły, dziki wieprze są czerwone wina lepsze. Zaś szampana wie i kiep można w czasie, po i przed" – kończy pani Gizela.
(FK)