Browar skazany
Pierwszy browar w Rybniku powstał już na początku XIII wieku. W XVII wieku budynek browaru był droższy od zamku „rybnickiego pana”. Piwo rybnickie degustował „z urzędu” osobiście burmistrz, zatem był jego pierwszym kiperem. Już w 1614 roku wytwarzano w Rybniku około 1000 hl piwa. To, co dzisiaj zostało z browaru ma trochę więcej jak sto lat. Obiekt powstały w 1880 roku.
Gdy dwa lata temu firma Parkridge rozpoczynała budowę centrum rozrywkowego Focus Park, wielu mieszkańców było oburzonych rozbiórką zabytkowego, jakby nie było, browaru.
Część chciała, aby tam utworzono muzeum, inni wierzyli, że browar jeszcze kiedyś wznowi produkcję złocistego napoju. Wraz z rozpoczęciem prac rozbiórkowych, rozwiały się wszelkie wątpliwości. W miejscu starego, charakterystycznego zakładu w centrum miasta, powstał nowoczesny moloch, który nijak nie pasuje do zabytkowych rynkowych kamienic.
Tylko spokojnie
Władze miasta oraz inwestor uspokajali, że o browarze nikt nie zapomni. O tym, że kiedyś stał tu taki zakład, miały przypominać wielki komin oraz najstarszy budynek zakładu – słodownia. To zamknęło mieszkańcom na jakiś czas usta. Słodownia miała zachować swój zabytkowy charakter, a na kominie miała zostać umieszczona informacja o rozebranym zakładzie. Ze słodowni, w której początkowo planowano nawet mini–browar, pozostały same ściany zewnętrzne. Pusta skorupa smętnie czeka na placu budowy, aż robotnicy odtworzą w niej posadzki, ściany i nafaszerują zdobyczami techniki. O wiele smutniejszy los czeka komin na placu Wolności.
Jest źle
– Okazało się, że komin jest w o wiele gorszym stanie technicznym, niż początkowo sądziliśmy. Cegły wykruszają się, a on sam jest odrobinę odchylony od pionu. To może zagrażać mieszkańcom. W tej chwili prowadzone są dokładne badania i pomiary. Ostateczną decyzję ma w tej sprawie podjąć Wojewódzki Konserwator Zabytków – tłumaczy Agnieszka Drucis z dyrekcji marketingu firmy Parkridge.
Do biura konserwatora na razie nie wpłynęło żadne pismo dotyczące browaru, ale, jak sam przyznaje, są szanse na uratowanie komina. Wszystko jednak zależy od miasta i właściciela spornego obiektu.
– Z doświadczenia wiem, że kominy są bardzo uciążliwe w utrzymaniu. Kiedy jeszcze pracują i odprowadzają dym i gazy, są w naturalny sposób konserwowane od środka. Nieczynny komin bardzo szybko niszczeje. Sam komin nie jest wpisany indywidualnie jako zabytek, ale jeśli znajdą się pieniądze i zainteresowanie, będziemy chcieli go ocalić. Niekoniecznie trzeba go rozbierać, czasem praktykuje się skrócenie komina, jeśli jego podstawa jest w dobrym stanie – wyjaśnia inspektor Adam Szewczyk.
Będą burzyć
O wiele bardziej pesymistyczną wersję przedstawia firma Parkridge, która jest obecnie właścicielem browaru.
– Komin niestety, zostanie najprawdopodobniej rozebrany. Skrócony bardzo brzydko by wyglądał. Nie chcemy również brać odpowiedzialności za ewentualną tragedię – tłumaczy Drucis.
Mieszkańcy uważają, że komin powinien zostać. – Stał tu tyle lat i nikomu nie zagrażał. Teraz nagle stał się wielkim problemem. Prawdziwym problemem jest ten wielki moloch, który tu powstał. Na planach był o wiele mniejszy – pokazuje palcem na budowę Henryk Mokrzycki, mieszkaniec Rybnika.
Ostateczna decyzja dotycząca przyszłości ostatniej pozostałości po browarze zostanie podjęta w ciągu dwóch miesięcy. Obecnie stan komina oceniają rybniccy biegli. Najprawdopodobniej z nastaniem wiosny, po rybnickim browarze zostaną jedynie etykietki, butelki i fotografie. W pamięci birofilów pozostanie również smak „Rybnickiego”, które teraz wytwarzane jest przez inne zakłady w kraju i ma się podobno nijak do dawnego, miejskiego piwa.
Adrian Czarnota
Zdjęcie: Dominik Gajda