Sześć ton dziennie, czyli praca dla siłaczy!
Kilka dni temu, naprzeciw urzędu pocztowego na osiedlu Nowiny, pod ciężarem ciężkich toreb zasłabła listonoszka. Postanowiliśmy sprawdzić, ile dźwiga na co dzień rybnicki listonosz.
Jak mawiają, najgorsze są poniedziałki. Wtedy torby są najcięższe, bo kumuluje się korespondencja z całego weekendu. – Torby są już i tak znacznie lżejsze niż kiedyś. Teraz listonosze nie noszą już tzw. druków bezadresowych, czyli popularnych ulotek, chyba że na rejonach wiejskich. Teraz ulotki są roznoszone przez firmę, z którą mamy podpisaną umowę. Dużo miejsca w torbie listonosza zajmują jednak przesyłki pobraniowe, czyli np. paczki i czasopisma – mówi Tomasz Pietrykowski, naczelnik urzędu pocztowego Rybnik I.
Kobiety nie mają ulg
Ale dniówka na jednej torbie się nigdy nie kończy. Listonosz ma w rejonie swoich doręczeń tak zwane skrzynki kontaktowe. Tam dowożone są kolejne kilogramy przesyłek. Każda z nich waży średnio 15 kilogramów. A w tym zawodzie nie ma ulg ze względu na płeć. Kobietom także zdarza się wyjeżdżać z czterema takimi torbami w teren. Torby waży się raz na rok, by obliczyć obciążenie listonosza w terenie.
– Rower ułatwia listonoszom przewóz ciężkich toreb. Z reguły każdy listonosz korzysta zazwyczaj z własnego roweru, bo jest do niego przyzwyczajony. Listonosze dostają miesięcznie ekwiwalenty za korzystanie z własnego sprzętu, jest to około trzydziestu złotych – wyjaśnia naczelnik.
Człowiek wytrzyma więcej niż koń
W Rybniku pracują setki listonoszy, a to oznacza, że rozwożą dziennie nawet sześć ton materiału, bo tak nazywa się w ich branży zawartość torby. – Fizycznie daję radę, choć czasem jest ciężko. Praca listonosza to kwestia przyzwyczajenia się do warunków. Trzeba z głową zorganizować sobie pracę i rozłożyć siły na cały dzień – mówi Jerzy Kuczek–Feć, rybnicki listonosz.
(acz)