Gigant prawie ukończony
Ma 120 metrów wysokości, czyli prawie tyle, co charakterystyczne chłodnie elektrowni.
Do wybudowania kolosa zużyto tysiące ton betonu, które wylewano 24 godziny na dobę, przez prawie dwa miesiące. Urośnie jeszcze niewiele, bo tylko 3 metry. W chwili obecnej robotnicy instalują w jego wnętrzu stalowe stropy, na których oparte będą kanały odprowadzające spaliny do atmosfery. Instalacja mokrego odsiarczania spalin, bo tak się nazywa całe przedsięwzięcie, to odpowiedź Elektrowni Rybnik na zaostrzenie norm środowiskowych.
– To, co widzimy to tzw. trzon żelbetowy, najbardziej widowiskowy element całego przedsięwzięcia – mówi inż. Antoni Korus, szef projektu IMOS.
Spaliny w takich konstrukcjach nie lecą samym kominem. W jego wnętrzu będą biegły dwie potężne rury, każda o średnicy około sześciu metrów. Poza budową 120–metrowego giganta, wkoło powstaje mnóstwo mniejszych obiektów, które będą niezbędne przy procesie odsiarczania. Obecnie prawie gotowe są dwa ogromne osadniki, trwają także ostatnie prace przy wylewaniu fundamentów, które będą podtrzymywać dwie stalowe rury, doprowadzające za pomocą wielkich wentylatorów spaliny z pieców.
– Gdy skończymy całą instalację, do atmosfery będzie się ulatniało około kilkakrotnie mniej spalin niż obecnie – mówi inżynier.
(acz)