Urodziny mistrza
W tym roku mija setna rocznica urodzin naszego przedwojennego mistrza z LA – Janusza Kusocińskiego. Na długich dystansach mamy bogate tradycje. Nie takie jak Kenijczycy czy Finowie, ale z pewnością jesteśmy w absolutnej czołówce.
Niedługo sezon lekkoatletyczny będziemy mieli w pełni i warto pamiętać, że Rybnik także miał swój klub, znany nie tylko w powiecie rybnickim. Należał do niego Stanisław Kulawik , długoletni pracownik rybnickiej Foto–Optyki na św. Jana. Pan Stanisław może się pochwalić nie lada fotografią z historycznego wręcz spotkania. A miało ono miejsce w Krywałdzie, na boisku tamtejszego klubu działającego przy zakładach materiałów wybuchowych ( przed wojną Lignoza). Start był biedniutki, nie miał własnego boiska. Pełni wiary zapaleńcy korzystali więc z gościny innych klubów. Do sportu namówił młodego chłopaka jego szef optyk – pan Panek, u którego Staszek miał praktykę. Było to w połowie lat 50–tych. Początkowo pan Stanisław trenował rzut oszczepem i dyskiem. Potem zmienił dyscyplinę radykalnie – na biegi. Jakaż była tego przyczyna?
Dysk był za drogi
Pewnego dnia ćwiczył rzut dyskiem. Czynił to nie tylko z ochotą, ale i szacunkiem dla sprzętu, bo był bardzo kosztowny. – Roz żech ciepnoł i dysk mi wlecioł kajś za klamoty. Co żech się go naszukoł! Kilka godzin. Jak go już znalazłem, od razu podjąłem decyzję. Stracić taki dysk, tyle za niego płacić, narażać się na taki stres, o nie! – wspomina dzisiaj sportowiec. Potem bardzo dużo biegał. Zawody na szczeblu lokalnym były dość częste – Częstochowa, Zabrze, Gliwice. W klubie panowała wspaniała atmosfera. W pamięci pozostali dwaj wspaniali ludzie trener Jarnecki i instruktor Lniany. Start dzierżawił boisko w Krywałdzie. I to tutaj podczas mityngu lekkoatletycznego doszło do spotkania z trzykrotnym mistrzem olimpijskim z Czech – Emilem Zatopkiem. Był to niezwykle sympatyczny człowiek, bardzo życzliwy.
Sława w oszczepie
– Do dziś jest to jedyny sportowiec, który na jednych igrzyskach zdobył trzy złota na długich dystansach – podkreśla pan Stanisław. Na tym samym mityngu widzimy rekordzistę świata – Chromika. Pan Stanisław przypomina sobie także Janusza Sidłę – naszą sławę w oszczepie. Gdy był na zawodach z jego udziałem pamięta, że Sidło miał oszczepy już nowego typu. Owszem był koleżeński, ale nie aż do tego stopnia, żeby konkurentom podawać detale swego sukcesu na tacy. Dziennie Stanisław Kulawik przebiegał 25 km. Kolce były krajowe. Na zagraniczny sprzęt stać było tylko takie tuzy jak Krzyszkowiak czy Zimny.
Michał Palica