Tańczy, by żyć
Wysiłek spala cukier w organizmie na okres 72 godzin. Po jednym treningu ma więc dobre wyniki przez następne dwie doby.
Gorący sierpień ubiegłego roku nie zapowiadał poważnych zmian jakie miały nastąpić w życiu państwa Koperów. Michał, jak co roku wrócił z obozu sportowego. Rodzice zauważyli, że syn ma straszne pragnienie. – Pił ogromne ilości płynów. Od razu wydało nam się to podejrzane, postanowiliśmy udać się z nim do lekarza – wspomina Hanna Koper, mama Michała. Po kilku dniach znali już przyczynę. Okazało się, że Michał ma cukrzycę typu 1. – Diagnoza była dla nas prawdziwym szokiem. Michał był zupełnie zdrowym chłopcem. Nic nie wskazywało na to że może zachorować. On tylko znał tę chorobę ze słyszenia i kojarzyła mu się ona raczej z ludźmi starszymi. Ja przeraziłam się najbardziej. Moja ciotka miała cukrzycę i wiem z czym się to wiąże – mówi Hanna Koper.
Cztery tysiące ukłuć
Po wyjściu ze szpitala Michał już nie mógł rozstawać się z glukometrem i insuliną. Cała rodzina przeszła specjalne szkolenie. Gdziekolwiek jadą zabierają ze sobą wagę oraz tabelki do obliczania zawartości cukru. Mama Michała prowadzi specjalne zeszyty, gdzie zapisuje wszystkie pomiary i obliczenia. Michał sam sprawdza sobie poziom cukru. Od początku swojej choroby ukłuł się już igłą prawie cztery tysiące razy. – Moi koledzy już się przyzwyczaili, że muszę co jakiś czas pobrać sobie krew. Najwięcej mam problemów z palcami, bo bolą gdy np. trzymam w ręku długopis – wyjaśnia chłopak
Pozytywne kręcenie tyłkiem
Prawdziwą pasją Michała jest taniec. Tańczy wyczynowo od 2000 roku. Z początku była to tylko zabawa, teraz przerodziło się to w prawdziwą pasję. – Moi koledzy w gimnazjum trochę się śmieją, gdy im mówię, czym się zajmuję. Dla nich taniec to „kręcenie tyłkiem” – przynajmniej tak to określają. Podejrzewam, że żaden z nich nie wytrzymałby pięciu treningów w tygodniu. Do tego dochodzą jeszcze turnieje. To naprawdę duży wysiłek fizyczny – wyjaśnia Michał.
Słodkiego, miłego życia
Taniec, poza satysfakcją daje mu coś jeszcze – szansę na normalne życie. Wysiłek spala cukry w organizmie na okres 72 godzin. Po jednym treningu ma więc dobre wyniki przez następne dwie doby. Ponieważ treningi odbywają się niemal codziennie, Michał może sobie pozwolić nawet na jedzenie niewielkich ilości słodyczy. Gdy jest dłuższy trening, muszę odejść czasem na bok i się ukłuć by zmierzyć sobie poziom cukru. – Zarówno moi rówieśnicy z Akademii Tańca „Nadir”, jak i moja partnerka Agata Szweda już się do tego przyzwyczaili – tłumaczy.
Marzenia o kategorii “S”
Poza poprawą zdrowia, dość szybko przyszły pierwsze sukcesy. – Michał ma prawdziwy talent – twierdzi jego trener Wojciech Wolinowski. Jego marzeniem jest dostanie się do tzw. kategorii „S” – prawdziwej elity wśród tancerzy. Tam można wygrać nawet prawdziwe pieniądze. – Przydałyby mi się na pompę insulinową, a taka kosztuje kilkanaście tysięcy złotych. Wiem, że przede mną jeszcze lata ciężkich treningów, ale wierzę że mi się uda. Powoli pnę się coraz wyżej – mówi chłopak. Choć ma zaledwie 14 lat, już zdecydował, że z tańcem chce związać całe swoje życie. Jeśli nie uda mu się zrobić kariery na parkiecie, będzie innych uczył tańca – a może uda się osiągnąć obie rzeczy? Kto wie – dodaje z uśmiechem.
Dlaczego ja?
Rodzice Michała z bólem patrzą, jak cukrzyca powoli niszczy organizm ich syna. Najbardziej boją się o jego wzrok, który przy tym schorzeniu najczęściej szwankuje. Zarówno w szkole, jak i w domu, dla Michała przygotowana jest specjalna ampułka na wypadek nagłego pogorszenia stanu zdrowia. To ostatnia deska ratunku. Wstrzykuje się ją w udo i czeka na pogotowie. Zajęci pomiarami cukru i obliczaniem posiłków dla Michała, rodzice już dawno przestali sobie zadawać pytanie, dlaczego zachorowało akurat ich dziecko.
Adrian Czarnota