Hoym – gruba ożyła, jak za dawnych lat
W zabytkowej kopalni „Ignacy” w Niewiadomiu Uniwersytet III Wieku zorganizował tradycyjną biesiadę górniczą.
Do wspólnego biesiadowania, które jest nieodłącznym elementem śląskiej kultury, zaprosił swoich gości zespół emerytowanych górników oraz członkowie stowarzyszenia przy zabytkowej kopalni.
Piwolej z konewką
Prestiżową funkcję gospodarza, prezesa karczmy górniczej pełnił Mieczysław Ochwat – emerytowany górnik z 37-letnim stażem na kopalni „Jankowice”. W ten niezwykły wieczór sprawował on władzę niemal absolutną. Niepokornych członków karczmy, na jego polecenie zakuwano w specjalnie przygotowane dyby. Takich sytuacji nie było wiele. Dominował nastrój górniczego święta. Zresztą, jeszcze przed oficjalnym otwarciem zabawy, wszyscy uczestnicy uroczyście ślubowali: Nie obrażać się mimo żartów i czynnie uczestniczyć w spotkaniu. Nad zachowaniem niezwykłej atmosfery czuwał inny ważny gospodarz karczmy, tzw. piwolej, którego zadaniem było pilnowanie, by w kuflach gości nigdy nie zabrakło złocistego napoju. Tę zaszczytną funkcję pełnił tego wieczora Eryk Grosman. I pewnie odetchnął z ulgą, kiedy prezes wychylił pierwszy łyk rozpoczynając biesiadę.
Życie dwustulatki
Uczestnicy górniczej biesiady złożyli ślubowanie i otrzymali pamiątkowe akty przyjęcia w poczet gwarków kopalni. Od tej pory każdy gość karczmy mógł choć przez chwilę poczuć się prawdziwym górnikiem. A na pamiątkowych dyplomach widniała nazwa „Hoym” – tak bowiem na początku nazywała się stara kopalnia „Ignacy”. Jej ciekawą historię przybliżył Alojzy Szwachuła – prezes stowarzyszenia przykopalnianego. Warto wiedzieć, że niewiadomska kopalnia obchodzi w tym roku 215 rocznicę istnienia. Mimo, iż jest w stanie likwidacji, nadal tętni w niej życie. Wpisana jest w mapę zabytków techniki województwa śląskiego, niedługo uruchomiony zostanie punkt widokowy na szczycie wieży ciśnień.
Ciekawostką pozostaje fakt, że oprócz węgla wydobywano tu także... wodę, która jeszcze kilkanaście lat temu była przeznaczana do picia.
Zirytowany Skarbnik
Nie obyło się bez zwyczajowych zabaw i konkursów. Troje gości, członków Uniwersytetu Trzeciego Wieku, zostało z honorami przyjętych w poczet „kopackiej braci”. Aby stać się jej pełnoprawnymi członkami musieli wykonać „skok przez kurę” i wyrecytować słowa przysięgi. Bawiono się w takt śląskich piosenek wykonywanych z akompaniamentem dwóch akordeonów. Stare górnicze hymny a także wesołe pieśni przerwał nagle zirytowany Skarbnik. Mimo swoich 215 lat, żywo strofował rozbawione grono rybnickich studentów – seniorów. Honorowymi gośćmi Skarbnika zostali prezes Uniwersytetu – Danuta Mrozek i prof. Adam Szczurowski z żoną, którzy przyoblekli niecodzienne stroje z okazałymi kapturami.
Krawaty pod kilof
Zaś w kwestii strojów obowiązywał szorstki rygor – krawaty niszczono uderzeniem kilofa, a nieprzystojnie ubrani otrzymali zwyczajowe lanie łopatą do ładowania węglowego urobku. Co warte zauważenia – większość gości w sali byłej kotłowni kopalni „Ignacy” stanowiły panie. Dostrzegając ten stan rzeczy prof. Szczurowski z satysfakcją ogłosił „koniec dyskryminacji” w kwestii górniczych biesiad. Być może tylko prezes karczmy musiał częściej używać drewnianego młotka – by uciszać „czyniące gwar” uczestniczki biesiady. Tak bowiem już od lat nazywane są towarzyszki mężczyzn – gwarków. Podczas tego szczególnego wieczoru stereotypy damsko-męskie nie były przedmiotem kłótni, a jedynie dobrej zabawy. Zabawy, która pod wesołą oprawą niesie za sobą wiele wspomnień i buduje naszą śląską tożsamość.
Tomasz Ziętek