Stracili miejsce lidera
Piłkarze IV–ligowego Energetyka ROW Rybnik zainaugurowali rundę wiosenną.
Rybniccy piłkarze po zwycięstwie 1:0 z GKS–em II Jastrzębie i remisie 0:0 z BKS–em Stal Bielsko–Biała spadli z pierwszego na trzecie miejsce w tabeli.
W sobotę, 22 marca w samo południe, piłkarze ROW–u Rybnik po raz pierwszy tej wiosny wybiegli na murawę, aby rozegrać ligowy mecz. Ich przeciwnikiem była trzynasta drużyna w tabeli – GKS II Jastrzębie. Spotkanie rozpoczęło się z pięciominutowym opóźnieniem. Rybniccy piłkarze chcieli w ten sposób dać wyraz swojemu niezadowoleniu z niewywiązywania się zarządu ze swoich postanowień. – Chodzi o premie za pierwszą rundę, które jeszcze nie zostały wypłacone. Z naszej strony to było takie delikatne przypomnienie – mówił po meczu czołowy strzelec ROW–u – Roland Buchała. Jak się później okazało, kilka dni po tym incydencie zaległości zostały przelane na konta piłkarzy.
Poprawny blok obronny
Gdy mecz już się na dobre rozpoczął, do ataku ruszyła nasza drużyna. W 6. minucie swojej okazji do zdobycia gola nie wykorzystał Marek Kubisz, któremu w polu karnym za daleko odskoczyła piłka. Co się odwlecze to nie uciecze i pięć minut później już było 1:0. Po wrzutce Tomasz Kuś uprzedził bramkarza GKS–u – Grzegorza Tomalę i podał głową do Kubisza. Ten strzałem – również głową – umieścił piłkę w pustej bramce jastrzębian. Niestety nasi piłkarze nie poszli za ciosem i marnowali kolejne okazje do podwyższenia prowadzenia. Najlepszą miał w 25. minucie Kamil Kostecki, który dostał dobre podanie od Kubisza i będąc sam na sam z bramkarzem GKS–u za daleko wypuścił sobie piłkę. Golkiper gości postanowił więc rzucić się pod nogi naszego pomocnika i przerwać akcję. Na jego nieszczęście doznał przy tej interwencji bolesnej kontuzji i musiał opuścić murawę. W drugie połowie meczu rybniczanie nadal byli stroną przeważającą, ale ich gra już znacznie odbiegała od tego, co prezentowali w pierwszej części spotkania. Znów raziła nieskuteczność i marnowane wręcz stuprocentowych sytuacji do zdobycia gola. Swoje pojedynki z rezerwowym bramkarzem GKS–u – Michałem Szkalbimierskim przegrywali Grzegorz Dzięgielowski i Kuś. Idealną okazję znów zmarnował Kostecki, który w 65. minucie, mając przed sobą tylko golkipera gości, za długo zwlekał ze strzałem i w końcu zdecydował się na podanie do Kubisza. Niestety było ono bardzo niedokładne. 15 minut później definitywnie rozstrzygnąć losy meczu miał szansę Grzegorz Piełka, jednak piłka po jego główce minimalnie minęła słupek. W końcówce meczu odważniej zaatakowali goście, widząc, że jest szansa na wywiezienie z Rybnika jednego punktu. Na szczęście pewnie tego dnia grała linia defensywy rybnickiej drużyny i spokojnie oddalała zagrożenie sprzed swego pola karnego. Ofensywni gracze ROW–u tymczasem próbowali strzałami z dystansu podwyższyć wynik meczu. Bramkarz z Jastrzębia nie dał się jednak zaskoczyć. Mecz zakończył się więc minimalną wygraną naszego zespołu 1:0. Po tym spotkaniu trener ROW–u – Franciszek Krótki jednak powtarzał: – Wygraliśmy może po nie najlepszej grze, ale był to mecz inauguracyjny, takie zawsze są trudne i w tych spotkaniach przede wszystkim wynik jest istotny. Dzisiaj zagrała słabiej druga linia. Natomiast poprawnie grał blok obronny, który nie popełnił jakich większych błędów – ocenił szkoleniowiec rybniczan. Na pytanie o kolejny mecz swojej drużyny powiedział: – Podchodzimy do spotkania w Bielsku, jak do każdego meczu. My mamy taki zespół, że jesteśmy w stanie wygrać z każdą drużyną i na pewno pojedziemy tam, żeby wygrać.
Trudny przeciwnik
Słowa Krótkiego niestety nie spełniły się. W niedzielę, 30 marca, jego podopieczni tylko bezbramkowo zremisowali w wyjazdowym meczu z BKS–em Stal Bielsko–Biała, przez co w tabeli wyprzedzili ich Pniówek Pawłowice i Beskid Skoczów. Początek tego spotkania zapowiadał się bardzo obiecująco. Już w 8. minucie Buchała znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem BKS–u – Mateuszem Rosołem, jednak przegrał ten pojedynek. Od tego momentu inicjatywę przejęli gospodarze, którzy opanowali środek pola, wyprzedzając rybniczan w dojściach do piłek i wykorzystując ich niecelne podania. Mimo kilku dogodnych sytuacji, w których bądź to bielszczanom brakowało precyzji, bądź dobrze bronił Buchalik, bądź ofiarnie interweniowali obrońcy ROW–u (np. Tomasz Starowicz), nie zdołali jednak zdobyć gola. Pod koniec tej części meczu obudzili się nasi piłkarze, ale zarówno strzał głową Dzięgielowskiego, jak i strzał z bliska Kubisza nie dotarł do celu. Po zmianie stron gra się wyrównała, ale sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Ciekawiej zrobiło się dopiero pod koniec meczu, kiedy to nie mający nic do stracenia gospodarze rzucili się do ataku. Rybnicki bramkarz do spółki z obrońcami nie dali jednak wbić sobie gola. Szkoda tylko, że kontry naszej drużyny były nieskuteczne, bo można się było pokusić tego dnia o trzy punkty. Trener ROW–u po tym meczu był jednak zadowolony z wyniku: – Przeciwnik był bardzo trudny. Mecz był dość wyrównany, można go było wygrać, ale równie dobrze przegrać. Dlatego uważam, że trzeba się cieszyć z tego wyniku. Dla Bielska dzisiejsze spotkanie było meczem ostatniej szansy, żeby jeszcze spróbować włączyć się do walki z czołową czwórką w tabeli. Z takimi zdeterminowanymi przeciwnikami gra się bardzo trudno. I to było widać na boisku, gdzie rywale walczyli do upadłego – tłumaczył Krótki. W najbliższą sobotę, 5 kwietnia o godzinie 16.00, rybniczanie rozpoczną kolejny mecz. Ich rywalem będzie nowy lider IV ligi – Pniówek Pawłowice. Zapowiada się więc bardzo ciekawe widowisko. ROW chcąc walczyć o awans do II ligi musi ten mecz wygrać.
Łukasz Kozik