Prezydent na łańcuchu!
– Akcja z insygniami jest prowokacją, by rybniczanie bardziej interesowali się historią naszej małej ojczyzny – tłumaczy szerszy kontekst propozycji łańcucha Lech Gęborski, członek Bractwa Kurkowego.
Radni chcą, prezydent mniej
Na ostatniej sesji radni przyjęli wzór prezydenckiego łańcucha, który zaproponowało Bractwo Kurkowe. – Wzór insygnium miejskiego w postaci łańcucha zawiera symbolikę, narastającą przez osiem wieków istnienia Miasta, od czasów najdawniejszych po dzień dzisiejszy – czytamy w opisie dołączonym do projektu uchwały. Łańcuch robi wrażenie i będzie z pewnością atrakcyjnym elementem podczas ceremoniału ważniejszych wydarzeń związanych z życiem miasta. Sam prezydent nie był jednak z początku zadowolony z tego projektu. – Nie jestem fanem tego pomysłu. Spotykam się jednak z wieloma przedstawicielami władz. Podczas różnych uroczystości taki łańcuch nie tylko dodaje splendoru, ale jest jakby narzędziem pracy – powoli przekonuje się do inicjatywy prezydent.
Nie tylko dla ceremoniału
Radni przyjęli uchwałę, a bractwo ma już nawet sponsora, który sfinansuje wykonanie łańcucha. Jednak przyjęty przez radę projekt musi być jeszcze zaopiniowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, co potrwa 3 miesiące. Jeśli odpowiedź ministerstwa będzie pozytywna, już wkrótce w urzędzie miasta powinna powstać nowa gablota. – Chcielibyśmy, by łańcuch znalazł się w specjalnej gablocie, która mieściłaby klucze do bram, tabliczki wszystkich znanych włodarzy miasta oraz księgę z opisem ich losów. Chodzi o takie specjalne miejsce dla symboli władzy, taką izbę pamięci – tłumaczy Gęborski. Członkowie bractwa mają więc na uwadze nie tylko godność wizerunku prezydenta, ale i dbanie o pamięć historyczną. – Sam pomysł powstał już wiele lat temu, trudno powiedzieć, kiedy dokładnie. Teraz jednak nadszedł w końcu czas, by poszukać w naszej współczesności odpowiedniego miejsca dla ducha tradycji – wyjaśnia strażnik honoru i tradycji w bractwie kurkowym.
To jeszcze nie wszystko
Sam projekt łańcucha nie kończy więc działań bractwa kurkowego. – Łańcuch jest symbolem ciągłości władzy w Rybniku. Samo jego przekazanie powinno być bardzo uroczystym aktem. Chcemy równocześnie pójść za ciosem i będziemy zachęcali naszych rajców, by zaakceptowali pomysły na pozostałe insygnia – zdradza Gęborski. Rybnik posiada już obecnie herb, hejnał, flagę oraz wzór łańcucha. Do kompletu brakuje jeszcze kluczy do bram miasta, sztandaru, laski oraz dzwonków przewodniczącego rady, które służyły do dyscyplinowania rajców. Może i w dzisiejszych czasach dzwonki spełnią swoją rolę? Przekonamy się. Tymczasem miastu przydałoby się także zawołanie, twierdzą członkowie bractwa.
Praca i honor
Istnieje już pomysł na ten ostatni element symboliki naszego miasta. – Spytano mnie o zawołanie dla Rybnika. Zaproponowałem „Labor et honor”, czyli praca i honor. Starałem się ogarnąć wartości związane z Rybnikiem. Szukałem między innymi na sztandarach wśród różnych starych motywów. Jest więc praca, która nie bierze pod uwagę żadnych przynależności państwowych czy etnicznych. Nie może być także rozumiana w kategoriach pola walki, wyścigu szczurów. Stąd nie przypadkowe jest uzupełnienie tego zawołania o honor. Ta sentencja jest na tyle ważna, że powinna być pewnym motywem przewodnim, celem. Nawet jeśli niedoścignionym, powinniśmy do niego dążyć – tłumaczy wagę zawołania Bogdan Kloch, dyrektor muzeum.
To prowokacja!
Bracia Kurkowi zdradzają, że przyświeca im ambitny cel. – Akcja z insygniami jest prowokacją, by rybniczanie bardziej się interesowali historią naszej małej ojczyzny. Powinno się wokół niej skupić jak najwięcej organizacji. Jesteśmy tylko jedną z wielu grup. Powinniśmy natomiast dbać o naszą pamięć historyczną wspólnie. Ta akcja może być taką płaszczyzną współdziałania. I to jest dobre dla całego miasta, chociażby ze względów ekonomicznych, czyli na przykład przy walce o środki europejskie – zachęca do współpracy Gęborski.
Lider regionu musi się wyróżniać
Bogdan Kloch wskazuje jeszcze na inną wartość akcji z insygniami. – Rybnik jest miastem, które ma bardzo wiele do powiedzenia. Aspiracje są takie, by być liderem regionu, a jeśli tak, to miasto powinno się wyróżniać. Stąd głowa miasta powinna posiadać podobny symbol władzy. Kiedyś przykładano do symboli wielkie znaczenie. Myślę, że dzisiaj powinniśmy to kontynuować w chociażby takim małym stopniu – popiera inicjatywę Bractwa Kurkowego dyrektor muzeum. Podobnie wypowiada się Gęborski. – W dobie postępu globalizacji coraz więcej społeczeństw szuka w swojej historii pewnej przyjaznej odrębności.
Krystian Szytenhelm