Płacić i nie gadać!
W spółdzielni mają bałagan – skarży się Halina Kasprzok.
Nasza czytelniczka zgłosiła się do nas ze skargą na rybnicką spółdzielnię mieszkaniową. Nie jest w stanie uzyskać komórki, do której ma prawo.
Nie mam komórki
Mieszkam tu już 5 lat, ale dopiero ostatnio się zorientowałam, że przysługuje mi komórka. Tak przynajmniej jest napisane w akcie notarialnym po wykupieniu mieszkania. Dowiedziałam się, że tę moją komórkę zajmuje sąsiad z piętra wyżej. Powiedział, że odda mi moją, jak zwolni się ta, która jemu przysługuje, a która też jest zajmowana przez innego lokatora. Płacę za tę komórkę podatek, ale jej tak naprawdę nie mam – załamuje ręce i skarży się na bałagan w rybnickiej spółdzielni mieszkaniowej Halina Kasprzok.
Pomieszczeń za mało
Wysłałam pismo do spółdzielni. Przyszła odpowiedź. „Zwróciliśmy się z pismem do lokatora, który komórkę zajmuje, z prośbą o jej opuszczenie do końca grudnia 2008 roku”. Administrator też powiedział, że coś będziemy robić. To było w listopadzie. Komórki nie ma – skarży się pani Halina. – To jest konsekwencja realizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych z 15 grudnia 2000 roku. Do 2007 roku musieliśmy podzielić te wszystkie nieruchomości i dokonać przeniesienia aktów własności. Każde mieszkanie miało mieć przydzielone albo komórkę, albo piwnicę. Tutaj jest akurat bardzo specyficzna sytuacja, bo w tym budynku jest większa liczba mieszkań, niż piwnic i komórek razem – tłumaczy trudności w rozwiązaniu problemu Antoni Dziad, kierownik osiedla.
Skąd problem?
Gdy robiliśmy dokumentację w sprawie przekształceń własnościowych, niektórzy lokatorzy niezbyt chętnie nam pomagali w opisaniu stanu wszystkich lokali. Chodzi o przygotowania do wykupu mieszkań za tę przysłowiową złotówkę. Gdy projektanci wchodzili na budynek, by zrobić rozeznanie, niektórzy nie chcieli nawet zejść i pokazać, którą piwnicę czy komórkę zajmują, a numerów też nie było. Projektant przydzielał wtedy czasami pomieszczenie „z urzędu”, wedle piętra – tłumaczy Krystyna Konsek z działu technicznego RSM. Okazuje się teraz, że pani Halinie przypisano komórkę, którą użytkuje jej sąsiad z piętra wyżej. Stąd ten problem.
Specyfika Dąbrówki
Budynek przy ulicy Dąbrówki jest specyficzny. Znajdujących się tam kawalerek jest tak wiele, że nie starcza dla każdej po komórce bądź piwnicy do przydzielenia. To zresztą nie było przewidziane już w czasie budowy tego bloku, stąd dzisiejszy spór o dodatkowe pomieszczenia, których jest tam po prostu zbyt mało. – Ta pani ma komórkę w akcie notarialnym, dlatego jej się należy i będzie ją miała. Ci państwo muszą się teraz porozumieć, a my uporządkować tę sprawę, by w przyszłości nie było bałaganu – zachęca do rozmów Konsek i zapewnia, że w innych budynkach nie powinno być takich problemów, bo nie brakuje tam pomieszczeń do podziału. – Postaramy się tej pani zapewnić komórkę – obiecuje Antoni Dziad.
(kris)