Romantyczny zryw
W galerii RCK otwarto wystawę fotograficzną poświęconą wyprawom wysokogórskim.
– Sytuacja jest kapitalna, bo na 14 ośmiotysięczników, zimą zostało zdobytych osiem. Wszystkich tych wejść dokonali Polacy. Bardzo byśmy chcieli, żeby kolejne pokolenie podążało tą ścieżką – mówił Roman Mazik, uczestnik Narodowej Zimowej Wyprawy na K2.
Zakopiański lekarz, który wielokrotnie bywał w Himalajach, był gościem specjalnym wernisażu wystawy fotograficznej poświęconej wyprawom wysokogórskim. Spotkaniu towarzyszył także pokaz slajdów z wyprawy na K2, która miała miejsce między 16 grudnia 2002 r a marcem 2003 r. Szefem zimowej ekspedycji z ramienia Polskiego Związku Alpinizmu był Krzysztof Wielicki, zaś Roman Mazik sprawował opiekę medyczną nad uczestnikami. Podczas wernisażu wystawy, uczniowie I LO zaprezentowali wiersze i piosenkę, inspirowane górami. – Wbrew temu, o czym była mowa w tych utworach, to w takich wysokogórskich wyprawach niewiele jest romantyzmu. Choć można powiedzieć, że te polskie wyprawy to taki romantyczny zryw – komentował Mazik, który jest chirurgiem i na co dzień pracuje w zakopiańskim szpitalu, od wielu lat jest także ratownikiem tatrzańskim. Jako speleolog ma za sobą przejścia wszystkich znaczących jaskiń tatrzańskich, penetrował też podziemia Alp Julijskich. Odkrył tam jaskinię Abisso del Le Pozze. Wielokrotnie bywał takżew Himalajach. – My Polacy nie braliśmy udziału w tej pierwotnej eksploracji Himalajów. Nie udało się prawie nikomu z Polaków być na wyprawach zdobywczych na najwyższe ośmiotysięczniki, bo byliśmy za żelazną kurtyną. A potem Andrzej Zawada, chyba największy kierownik i organizator ekspedycji himalaistycznych, wymyślił ideę wypraw zimowych i znalazł dla nas niszę – opowiadał gość specjalny spotkania.
Dodał, że czasy się bardzo zmieniły. – Już nie jest tak jak kiedyś, że na plecach uczestników wyprawy widnieje napis: Polska Wyprawa Narodowa. Jego miejsce zajęły reklamy sponsorów. Wszystko uległo komercjalizacji. Kiedyś zarabialiśmy sami. W latach 70 – 80 najlepsi polscy himalaiści pracowali na wysokościach, żeby mieć pieniądze na wyprawy. Dzisiaj może jest łatwiej, ale czegoś ubyło – zauważył Mazik. Wspomniał także o ogromnym parciu młodych ludzi na sukces. – Niewielu jest młodych alpinistów chętnych do udziału w wyprawach zimowych, bo jest mała szansa na osiągnięcie sukcesu – podsumował. Oceniając w takich kategoriach, ekspedycję na K 2, w której uczestniczył, należałoby uznać za porażkę, bo szczytu nie zdobyto. – Nie należy mówić, że ta wyprawa była porażką, a raczej nie była sukcesem. Za sukces uważam to, że wróciliśmy w komplecie – stwierdził Mazik. – Na tych fotografiach może nie być widoczna groza tych wypraw. Ale państwo wiecie, że dobre zdjęcia można zrobić, gdy jest dobra pogoda. W innym przypadku, nie da się nawet wyjąć aparatu, żeby go nie uszkodzić. Te zdjęcia tak naprawdę powstały w dziurach pogodowych, gdy ustawał wiatr, czy było słonecznie – skwitował. O trudach wyprawy opowiadał także podczas prezentacji slajdów. Wystawę zdjęć w galerii RCK można oglądać do 2 lutego. Z kolei do końca stycznia będzie trwała ekspozycja fotograficzna w DK Chwałowice zatytułowana: „Tomasz Kobielski (Bergson Team) – zdobywca Korony Ziemi”. Wszyscy, którym wciąż mało opowieści o wysokogórskich wyprawach, będą mogli wybrać się na jeszcze jedno spotkanie. 11 lutego w DK Niewiadom będzie gościł himalaista Ireneusz Wolanin. Zaplanowano prelekcję i pokaz slajdów (godz. 9.00), czemu będzie towarzyszyć wystawa fotografii z jego wypraw w Alpy, Himalaje i Kaukaz.
Beata Mońka