Studniówka na Hawajach
W rybnickich „Urszulankach” studniówki odbywają się w szkolnej sali gimnastycznej przystrajanej przez uczniów.
Około 100 litrów farby, 200 metrów żyłek mocujących, spadachrony lotnicze i setki szpilek zużyli uczniowie Liceum Ogólnokształcącego Sióstr Urszulanek na przygotowanie studniówkowej dekoracji. Prace zajęły im trzy miesięce.
Styczeń to wyjątkowy miesiąc dla wielu maturzystów. Do czekającego ich egzaminu dojrzałości pozostało 100 dni. A to znak, że pora wybrać się na studniówkę. W Zespole Szkół Urszulańskich zabawa ta ma szczególną oprawę. Od wielu już lat kolejne roczniki uczniów same dekorują salę gimnastyczną, w której odbywa się impreza. – Zależy nam, żeby studniówka była organizowana w szkole. To już taka nasza tradycja. Uczniowie przygotowują dekoracje, rodzice zamawiają catering, a zabawę poprzedza msza święta – opowiada siostra Iwona Filipczak, dyrektor szkoły. Co roku wystrój szkolnej sali jest inny. Były już m.in. plac św. Marka, epoka lodowcowa, wieś polska, czy Paryż nocą. Tegoroczni maturzyści przenieśli się na Hawaje. Zanim jednak sala zmieniła się w hawajską chatkę z widokiem na plażę o wschodzie słońca, projektanci i wykonawcy dekoracji nieźle się napracowali.
– Przygotowania rozpoczęły się w połowie października od cięcia odpowiedniej długości arkuszy papieru. Około miesiąca zajęło nam ich klejenie i gruntowanie, by były sztywniejsze i nadawały się do pomalowania – opowiada trzecioklasista Jakub Grzybek, który wraz z koleżnką z klasy Izabellą Ogierman, nadzorował wykonanie dekoracji. Kolejnym wyzwaniam było umieszczenie papierowych arkuszy na ścianach, a także zamontowanie „podwieszanego” sufitu. Powstał on z kolorowych kawałków materiałów, a także spadochronów lotniczych. – Zamontowanie sufitu to była trudna praca, która pochłonęła kilka dni. Zużyliśmy około 200 metrów żyłek mocujących i setki szpilek. Przy podwieszaniu spadochronów przydała się nam pomoc fachowców, w tym naszej koleżanki Bogny Papiorek, miłośniczki lotnictwa – wyznaje Grzybek. Następnym krokiem było malowanie. Do stworzenia hawajskich pejzaży potrzebnych było około 100 litrów farby. Dzięki temu w sali gimnastycznej maturzyści mogli podziwiać wschód słońca na plaży, a w przedsionku pojawili się: grający na bębnach rastafarianin, urocze tancerki, czy sympatyczna małpka wylegująca się na hamaku. – Mogłoby się wydawać, że trzy miesiące na przygotowanie studniówkowej dekoracji to dużo czasu, ale to tylko pozory. W grudniu nieraz pracowaliśmy do godziny dziewiątej wieczorem, żeby ze wszystkim zdążyć – wyjawia trzecioklasista. Jednak ani on, ani jego koleżanka nie żałują. – Oczywiście, że prościej byłoby zorganizować studniówkę w restauracji. Ale tak naparwdę praca przy dekoracji była też dobrą zabawą – podsumowuje Grzybek. – Myślę, że po latach będzie co wspominać – stwierdza dyrektor szkoły. I dodaje z uśmiechem: – Podobno w przyszłym roku nasza sala gimnastyczna zamieni się w podwodny świat albo Nowy Jork nocą. Zobaczymy.
(bea)