Staw na ławie oskarżonych
Władze chcą wysuszyć staw w pobliżu kąpieliska „Ruda”. Ma on być przyczyną podmakania nowego boiska ze sztuczną nawierzchnią. Wielu twierdzi, że problem nie tkwi w stawie, ale... w sztucznej nawierzchni!
Urokliwe miejsce
Każdy zna malowniczo położone stawy tuż przy kąpielisku „Ruda”. To zacisze natury znajduje się w miarę blisko centrum, dlatego rybniczanie często szukają tam wytchnienia od zgiełku miasta. W niedzielę całymi rodzinami udają się na spacery, by wsłuchać się w świergot ptaków najróżniejszych gatunków, a dzieciom zrobić radość i zwabić kaczki okruszkami chleba. Biegacze i rowerzyści często tak planują swoje trasy, by zrobić rundkę dookoła stawu.
Mokre boisko
Rzut kamieniem od tego urokliwego miejsca znajduje się nowe boisko ze sztuczną nawierzchnią. Niestety, z niewiadomych przyczyn bardzo często zbiera się na nim woda. – W styczniu grała tam Odra Wodzisław, teraz jest GKS Bełchatów. No i oczywiście Energetyk. To, że te wszystkie treningi i mecze się odbywają, to wyłącznie zasługa ludzi z obsługi technicznej, którzy regularnie to boisko wysuszają. Jak przyszły ostatnio roztopy, ściągnęliśmy stamtąd jakieś 1000 litrów wody! – informuje Henryk Frystacki, kierownik MOSiRu. Podejrzenie padło na staw. – Istnieje poważne prawdopodobieństwo, że przyczyną zamakania nowego boiska na terenie MOSiRu jest pobliski staw – mówił na ostatniej sesji Michał Śmigielski, zastępca prezydenta.
Będzie Rondownik
W marcu zaczną spuszczać wodę. Zbigniew Szenk, dzierżawca terenu, ma do tego czasu przenieść swoją hodowlę ryb na sąsiedni staw. – Pracowałem nad tym miejscem 15 lat. Tam rosły wszystkie gatunki traw. Jak się to teraz zostawi na jakiś czas, wszystko znów wróci – żali się hodowca. Jeden z radnych podziwia ogrom pracy, jaki Szenk tutaj włożył. Patrzy również na to miejsce okiem ekologa. – Ptactwo, wydry, bobry, kaczki... wszystko to będzie się musiało przenieść. Jest też kotewka, no i osiem gatunków lilii. Śmigielski powiedział, że niby można je przesadzić, ale czy one się przyjmą? Mamy w herbie szczupaka i kotewki. Jak wysuszą i ten staw, może powinniśmy nasze miasto za chwilę nazywać nie Rybnikiem, ale Rondownikiem! – bawi się słowami Jerzy Lazar.
Suszenie nic nie da
Miasto pozwoliło Zbigniewowi Szenkowi dzierżawić staw jeszcze tylko przez trzy miesiące. Po tym czasie woda zostanie spuszczona i oczy zwrócą się na pobliskie boisko ze sztuczną nawierzchnią. Wielu twierdzi, że te nadal będzie podmakać, bo to nie staw jest winny. – Ktoś, kto choć trochę się na tym zna, wie, że woda nie może płynąć pod górkę, a lustro stawu jest przecież niżej niż boisko. Po drugie, między stawem a boiskiem znajduje się rów, który jest całkowicie suchy. No i jeśli to byłaby wina tego stawu, woda zbierałaby się tam cały czas, a tak się dzieje jedynie wtedy, gdy jest ulewa. Nie mamy nic do gadania, ale przystąpię już na to, by na pewien okres staw wysuszyć. Przekonamy się, że nie w nim leży wina. A co z ekologią... trzeba będzie się z tym pogodzić – mówi zrezygnowany Szenk.
Błąd wykonawcy?
Podobne wątpliwości co do zrzucania winy na staw mają piłkarze, a także kierownik MOSiRu. – Być może jego wysuszenie poprawi jakość wszystkich tamtych boisk, ale nie przypuszczam, że powodem podmakania tego ze sztuczną nawierzchnią jest staw. Nie jestem wprawdzie fachowcem, ale mogę powiedzieć, że na tym boisku jest problem z drenażem. Zastosowano nieprawidłową granulację tłucznika i zrobiło się z tego podłoże betonowe. Miasto zleciło Politechnice Śląskiej wykonanie ekspertyzy. Wtedy dowiemy się, czy to wykonawca popełnił błąd – wyjaśnia Frystacki, który opiekuje się miejskimi boiskami.
5 marca odbędzie się spotkanie sprawozdawcze dzielnicy Północ, na którym mieszkańcy przedyskutują temat zagospodarowania stawu.
Krystian Szytenhelm