Wielka inwestycja czy wielki przekręt?
Vattenfall zakończył modernizację miejskiego oświetlenia. Władze miasta mówią o wiekim sukcesie, ale Dariusz Kosteczko chce zawiadomić prokuraturę o rozkradaniu miejskiej własności i oszukaniu prezesa urzędu zamówień publicznych. Adam Fudali przerywa swoją konferencję prasową, bo nie jest w stanie odpowiedzieć na stawiane zarzuty. Czekamy na odpowiedź urzędu miasta i stanowisko Regionalnej Izby Obrachunkowej. O kontrowersjach wokół akcji „Rybnik w dobrym świetle”.
Vattenfall w ciągu ostatnich 3 miesięcy zamontował w Rybniku ponad 7300 energooszczędnych żarówek. – Po pierwsze, Rybnik ma ekologiczne, nowoczesne oświetlenie uliczne, po drugie, w niedalekiej przyszłości nasze rachunki za prąd spadną o jedną trzecią – przekonuje Adam Fudali, prezydent Rybnika. – Składam do prokuratury zawiadomienie o oszukaniu prezesa urzędu zamówień publicznych oraz o rozkradaniu miejskiej własności! – oskarża Dariusz Kosteczko.
Bez przetargu
W połowie stycznia zakończyła się modernizacja miejskiego oświetlenia, którą Vattenfall wykonał na zlecenie miasta za 5,2 miliona złotych. Tyle firma zażyczyła sobie za wymianę ponad 7300 opraw i żarówek na energooszczędne. – To duże pieniądze. Gdyby miasto samo zrobiło przetarg, wyszłoby 30 % taniej. Tak właśnie zrobiono we Włocławku czy Krakowie. Te miasta zostały właścicielami tych urządzeń, a u nas mamy postępowanie niezgodne z prawem zamówień publicznych! – oburza się Dariusz Kosteczko, właściciel firmy zajmującej się oświetleniem ulicznym, który przekonuje, że prezes urzędu zamówień publicznych został świadomie wprowadzony w błąd. – Napisali, że właścicielem wszystkich instalacji jest Vattenfall, a więc że miasto może zlecić tej firmie wymianę opraw i konserwację wszystkich punktów świetlnych bez przetargu. A tymczasem od 1999 roku powiesiłem w Rybniku jakieś 1000 opraw. Mogę dokładnie wskazać, o jakie ulice chodzi. Robiłem to wszystko na zlecenie miasta, a więc to komunalna własność. Otrzymałem zresztą z magistratu pismo, w którym władze przyznają, że miasto jest w posiadaniu ponad 2000 punktów świetlnych. Jakim prawem zezwala się teraz, i to bez przetargu, na wymianę tego oświetlenia, a więc na przejęcie tej własności przez Vattenfall? – pyta.
Kradzież?
– Tak, miasto jest właścicielem instalacji świetlnych. One dotyczą najnowszych inwestycji drogowych. To są nasze słupy i lampy, ale tam Vattenfall nic nie wymieniał – zapewnia Michał Śmigielski, zastępca prezydenta. Inaczej widzi tę sprawę Kosteczko. – Przed moim domem były nie tylko energooszczędne, ale i nówki, miały co najwyżej 3 lata i należały do miasta. Teraz swoje oprawy założył tam Vattenfall. Co się stało z miejskim mieniem? – pyta. – Część opraw i żarówek była już energooszczędna przed wymianą. Wszystkie takie zostały zdeponowane w magazynie i mogą być wykorzystane przy rozbudowie miejskiego oświetlenia – zapewnia Śmigielski. Kosteczko nie wierzy tym słowom. – Moi operatorzy, którzy kilka lat temu brali udział w montażu oświetlenia, nie mogli się nadziwić, że jest ono demontowane i wymieniane na inne. Ludzie ci zostaną wezwani przed sąd na świadków. Widzieli, że część sprzedano na giełdzie, a część Vattenfall wywiózł do ponownego montażu! – oburza się Kosteczko i jest przekonany o rozkradaniu miejskiego mienia.
Co na to RIO?
Kolejny zarzut: umowa miasta z Vattenfallem, obok wymiany opraw i żarówek na energooszczędne, dotyczy także konserwacji. Vattenfall zastrzegł sobie wyłączność na konserwację swojej własności. Natomiast istnieją przecież punkty świetlne do niego nie należące, a i ich konserwacja także została zlecona tej firmie. Oczywiście: bez przetargu. Kosteczko zamierza to zgłosić do prokuratury. – Vattenfall jest lokalnym podmiotem gospodarczym, co do którego nie ma specjalnej konkurencji. Dostaliśmy więc zgodę prezesa urzędu zamówień publicznych, by Vattenfall świadczył usługi oświetlenia na terenie miasta – tłumaczy Śmigielski. Zgoda jest, ale Kosteczko uważa, że została wydana, bo urząd zamówień publicznych został wprowadzony w błąd. „Vattenfall jest właścicielem Instalacji położonych na terenie Gminy” – czytamy w piśmie Śmigielskiego do prezesa UZP. – Gdyby ten dokument dotyczył tylko wymiany oświetlenia, wszystko się zgadza. Ale to pismo odwołuje się także do koserwacji miejskiego oświetlenie. Do tego zadania powinien być rozpisany przetarg w tej części punktów świetlnych, jakie posiada miasto – przekonuje Kosteczko. – Naszym zadaniem jest zapewnienie oświetlenia. Nie dzielimy tego zadania na dwa – tłumaczy Śmigielski. Napisaliśmy zapytanie do Regionalnej Izby Obrachunkowej, czy miasto powinno w tej sytuacji rozdzielić zadania świadczenia usługi oświetleniowej na poprawienie efektywności oświetlenia oraz na jego eksploatację.
Nie ma umowy
– Cała inwestycja dokonała się bez udziału miasta – tłumaczy Fudali. Niestety, nie jest to zbyt ścisłe. Rybnik płaci tej firmie co roku ponad 2 miliony złotych (netto) za działanie miejskiego oświetlenia. Rachunek, pomimo założenia energooszczędnych żarówek, utrzyma się na tym poziomie jeszcze przez trzy i pół roku. To oznacza, że za wymianę opraw i żarówek płaci tak naprawdę miasto, a mniejsze rachunki za prąd zobaczymy dopiero za 44 miesiące. – Wtedy ta wymiana zostanie całkowicie spłacona i przyniesie Rybnikowi rachunki mniejsze nawet o 35 % – zdradza Krzysztof Wiśniewski z Vattenfall. Kosteczko jednak przekonuje, że wszystkie te cyfry mogą być fikcją. – Inwestycja na ponad 5 milionów złotych zawierana jest „na gębę”! Nie ma żadnego dokumentu, który mówi o spłacie inwestycji w stałych rachunkach za dostawę prądu, mimo że wmontowano już energooszczędne żarówki – oskarża Kosteczko i wskazuje na pismo Śmigielskiego, w którym czytamy, że „miasto nie zawarło żadnego oddzielnego porozumienia z firmą Vattenfall dotyczącego wymiany opraw w Rybniku”. Całość tych spraw ma regulować umowa na świadczenie usługi oświetlenia, a tam nie ma nic na ten temat. – Jest podana wartość tego zamówienia i ono wszystko zawiera. My nie realizujemy tej inwestycji. My chcemy mieć dobrze oświetlone miasto i wydać na to jak najmniej pieniędzy – tłumaczy zbędność tak szczegółowych zapisów w umowie Śmigielski.
Prokurator to mało
– Oprócz zawiadomienia prokuratury o przestępstwie, będę wnioskował do prezesa UZP o cofnięcie zgody na wykonanie tego zadania z wolnej ręki oraz o unieważnienie całej umowy o konserwację. Zapłata za modernizację w tej postaci stanowi naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Mam wszystkie potrzebne dokumenty – przekonuje Kosteczko.
Krystian Szytenhelm