Na prawdziwej biesiadzie
24 lutego uczestnicy ostatniego spotkania z cyklu „Ślonzoki ło siebie, Ślonsku i po ślonsku” żegnali karnawał w domu kultury w Leszczynach.
– Dziękuję wam wszystkim za taką frekwencję. Mam nadzieję, że dziś będziemy razem dobrze się bawić i żegnać karnawał – witał przybyłych gości Krzysztof Kluczniok, organizator spotkań. Miejsc na ostatnią imprezę pożegnalną zabrakło już tydzień przed planowanym śledziem, którego uczestnicy biesiady postanowili pożegnać z pompą. Zanim parkiet zaczął się poruszać w takt gorących tańców, na scenie pojawił się Eugeniusz Kluczniok i wraz ze swymi zaproszonymi gośćmi wykonał krótki recital. Jerzy Cnota, zaproszony przez Klucznioka znany aktor, na zabawę przybył prosto z urodzin Kazimierza Kutza. – To w końcu biesiada, jak można się nie pojawić? – mówił. Gdy w rogu parkietu zainstalował się zespół Trojoki, w domu kultury w Leszczynach zaczęło się prawdziwe taneczne szaleństwo. Roztańczeni uczestnicy nie schodzili z parkietu do późnej nocy. – Tak właśnie wygląda prawdziwa biesiada, niektórzy już nie odróżniają tego jak powinna wyglądać typowo śląska impreza. Z przykrością muszę przyznać, że większość koncertów, jakie gramy odbywa się poza granicami Śląska. Tam ludzie doceniają nasz folklor, tutaj na festyny zaprasza się jakieś muzyczne kicze – przyznaje Wojciech Pukowiec z zespołu Trojoki.
Łukasz Żyła