Rzeczpospolita babska
Wykonują typowo męskie zawody i świetnie sobie radzą.
Beata Müller
W Rybniku przy ul. Kościelnej mieści się niewielki sklep motoryzacyjny „Moto Junak”. Wydawać by się mogło, że jest to jedno z tych miejsc, które kobiety omijają z daleka. Jednak już po przekroczeniu progu sklepu spotyka nas niespodzianka. Za ladą stoi kobieta – Beata Müller. – Co w tym dziwnego, że kobieta jest sprzedawcą w sklepie motoryzacyjnym? – dziwi się pani Beata, która pracuje w sklepie z częściami do samochodów od sześciu lat. – Przecież kobiety pracują jako kierowcy autobusów i wykonują dużo innych, rzekomo „męskich” zawodów – dodaje. Wcześniej także pracowała w podobnym miejscu, a tuż po szkole trafiła do sklepu spożywczego. – Owszem, gdy zmieniłam sklep spożywczy na motoryzacyjny, musiałam poświęcić trochę czasu i energii na naukę, ale wszystko jest do opanowania – zapewnia rybniczanka, która nie ma samochodu, ani prawa jazdy, co jednak nie przeszkadza jej w pracy. Wprawdzie zdarza się, że klienci – szczególnie panowie – nie ufają jej radom, ale takich osób jest coraz mniej. – Chyba już się przyzwyczaili. Zresztą kiedyś w Rybniku był przy placu Wolności taki duży sklep „Polmozbytu”. Tam też pracowały panie – wspomina Müller. Przyznaje też, że do jej sklepu zaglądają kobiety. – Czasem przychodzą z kartką, na której mąż zanotował, co mają kupić. Ale bywa, że całkiem nieźle się orientują i dobrze wiedzą, co potrzebują – zauważa sprzedawczyni, której trudno dzisiaj wyobrazić sobie, że mogłaby pracować na przykład w sklepie z sukienkami, czy perfumami. A co sądzi o Dniu Kobiet? – Kobiety powinny być doceniane i szanowane przez cały rok, a nie jedynie 8 marca. Jak panowie o tym pamiętają, to aż miło jest przyjąć od nich symboliczny kwiatek w tym dniu – podsumowuje Beata Müller.
W Rybniku przy ul. Kościelnej mieści się niewielki sklep motoryzacyjny „Moto Junak”. Wydawać by się mogło, że jest to jedno z tych miejsc, które kobiety omijają z daleka. Jednak już po przekroczeniu progu sklepu spotyka nas niespodzianka. Za ladą stoi kobieta – Beata Müller. – Co w tym dziwnego, że kobieta jest sprzedawcą w sklepie motoryzacyjnym? – dziwi się pani Beata, która pracuje w sklepie z częściami do samochodów od sześciu lat. – Przecież kobiety pracują jako kierowcy autobusów i wykonują dużo innych, rzekomo „męskich” zawodów – dodaje. Wcześniej także pracowała w podobnym miejscu, a tuż po szkole trafiła do sklepu spożywczego. – Owszem, gdy zmieniłam sklep spożywczy na motoryzacyjny, musiałam poświęcić trochę czasu i energii na naukę, ale wszystko jest do opanowania – zapewnia rybniczanka, która nie ma samochodu, ani prawa jazdy, co jednak nie przeszkadza jej w pracy. Wprawdzie zdarza się, że klienci – szczególnie panowie – nie ufają jej radom, ale takich osób jest coraz mniej. – Chyba już się przyzwyczaili. Zresztą kiedyś w Rybniku był przy placu Wolności taki duży sklep „Polmozbytu”. Tam też pracowały panie – wspomina Müller. Przyznaje też, że do jej sklepu zaglądają kobiety. – Czasem przychodzą z kartką, na której mąż zanotował, co mają kupić. Ale bywa, że całkiem nieźle się orientują i dobrze wiedzą, co potrzebują – zauważa sprzedawczyni, której trudno dzisiaj wyobrazić sobie, że mogłaby pracować na przykład w sklepie z sukienkami, czy perfumami. A co sądzi o Dniu Kobiet? – Kobiety powinny być doceniane i szanowane przez cały rok, a nie jedynie 8 marca. Jak panowie o tym pamiętają, to aż miło jest przyjąć od nich symboliczny kwiatek w tym dniu – podsumowuje Beata Müller.
Katarzyna Górka
W policji pracuje już prawie dwa lata. – Myślę, że jako kobieta podczas wielu interwencji łagodzę sytuacje. Mężczyźni widząc mnie, gryzą się w język i pilnują słów, w przypadku, gdy interweniują moi koledzy, wiadomo, klną jak szewcy – przyznaje z uśmiechem Kasia. Jak wyznaje, do policji wstąpiła z zamiłowania do służb mundurowych, wpierw myślała o straży pożarnej, lecz ostatecznie padło na policję. – Mój chłopak jest strażakiem, więc dla odmiany wybrałam policję – dodaje.
W policji pracuje już prawie dwa lata. – Myślę, że jako kobieta podczas wielu interwencji łagodzę sytuacje. Mężczyźni widząc mnie, gryzą się w język i pilnują słów, w przypadku, gdy interweniują moi koledzy, wiadomo, klną jak szewcy – przyznaje z uśmiechem Kasia. Jak wyznaje, do policji wstąpiła z zamiłowania do służb mundurowych, wpierw myślała o straży pożarnej, lecz ostatecznie padło na policję. – Mój chłopak jest strażakiem, więc dla odmiany wybrałam policję – dodaje.
Justyna Sławik
Kobieta – taksówkarz to rzadkość, ale zdarza się. Kobieta - instruktor jazdy, też się zdarza. Justyna Sławik oprócz pracy jako instruktorka jazdy, w weekendy jeździ taryfą, ale to jeszcze nic, gdyby chciała, mogłaby pracować w komunikacji miejskiej, ponieważ od niedawna posiada wszystkie kategorie prawa jazdy. – Gdy jeżdżę taryfą, selekcjonuję pasażerów, wiadomo, że różnie bywa, więc staram się uważać. Natomiast jako instruktorka jazdy miałam wiele nieprzyjemnych sytuacji. To znaczy właściwie to nic sobie z nich nie robię i raczej mnie bawią, kiedyś zostałam nawet wyzwana przez jednego z kierowców od czarownic – opowiada Justyna.
Kobieta – taksówkarz to rzadkość, ale zdarza się. Kobieta - instruktor jazdy, też się zdarza. Justyna Sławik oprócz pracy jako instruktorka jazdy, w weekendy jeździ taryfą, ale to jeszcze nic, gdyby chciała, mogłaby pracować w komunikacji miejskiej, ponieważ od niedawna posiada wszystkie kategorie prawa jazdy. – Gdy jeżdżę taryfą, selekcjonuję pasażerów, wiadomo, że różnie bywa, więc staram się uważać. Natomiast jako instruktorka jazdy miałam wiele nieprzyjemnych sytuacji. To znaczy właściwie to nic sobie z nich nie robię i raczej mnie bawią, kiedyś zostałam nawet wyzwana przez jednego z kierowców od czarownic – opowiada Justyna.
Maria Polanecka-Nabagło
W radzie miasta jestem jedna jedyna, ale myślę, że powinno być więcej kobiet w polityce, bo to przecież inne spojrzenie. Ale czy to w komisjach, czy na sesji, panowie radni zawsze są wobec mnie uprzejmi, przychylni, no i nie opowiadają przy mnie kawałów o kobietach. A że poza tym to wciąż są moje pierwsze kroki jako członka rady, mam do tego wszystkiego trochę dystansu. Święto kobiet obchodzę w gronie rodzinnym. Mąż z synem z pewnością przygotują mi jakąś niespodziankę.
W radzie miasta jestem jedna jedyna, ale myślę, że powinno być więcej kobiet w polityce, bo to przecież inne spojrzenie. Ale czy to w komisjach, czy na sesji, panowie radni zawsze są wobec mnie uprzejmi, przychylni, no i nie opowiadają przy mnie kawałów o kobietach. A że poza tym to wciąż są moje pierwsze kroki jako członka rady, mam do tego wszystkiego trochę dystansu. Święto kobiet obchodzę w gronie rodzinnym. Mąż z synem z pewnością przygotują mi jakąś niespodziankę.