Kolorowa radość
Uśmiech na twarzy chorego dziecka? Okazuje się, że wystarczą łzy, ściany i prąd!
Gdy dziecko trafia do szpitala, smutna szarzyzna ścian przytłacza często bardziej, niż choroba. Ale nie na dziecięcej pediatrii w rybnickiej lecznicy. Maciej Kot wraz z Anią Wyszkoni i maluchami postanowili wprowadzić na oddział kolorową radość.
Łzy i uśmiech
Cały oddział zdobią teraz uśmiechnięte zwierzaki i kolorowe drzewka. – Prace rozpoczęliśmy wczoraj. Inspiracją jest fauna i flora. Przede wszystkim chciałem tutaj wnieść trochę wiosny. Maluchy bardzo chcą pomagać. Dają też swoje propozycje. Jest więc jeszcze do zrobienia słoń i żyrafa – tłumaczy zaangażowanie chorych Maciej Kot, który jeździ po Polsce i maluje uśmiech na twarzach dzieci. W Rybniku towarzyszyła mu Ania Wyszkoni, wokalistka zespołu „Łzy”. – Udało mi się zaprosić Anię, by otarła dzieciom „łzy”. Wyszukujemy miejsca, gdzie nadal są takie białe ściany, i je zmieniamy. Pobyt w szpitalu często nie kończy się na dniach, ale na latach. To już 93 oddział, który tak zrobiliśmy. Bardzo chciałbym jeszcze tutaj wrócić – zdradza Kot.
Ściany i uśmiech
Autorka albumu „Słońce” nie pierwszy raz stara się rozpromieniać twarze dzieci, ale pędzel w ręce to u niej rzadkość. – Hah, pamiętam taki mój koszmar plastyczny. To było rajskie drzewo. Nie potrafiłam nauczyciela zadowolić, a teraz biorę udział w różnych takich akcjach. To macierzyństwo pomogło mi zrozumieć dzieci. Trzeba uprzyjemniać im takie trudne chwile, a te kolorowe ściany z pewnością im pomogą – cieszyła się Wyszkoni. Tego samego zdania jest dyrektor rybnickiego szpitala, który bardzo przychylnie odniósł się do tego pomysłu. – Im mniej szpitalnej bieli i jarzeniowego światła, tym naszym dzieciom jest tutaj lepiej. Zmiana wystroju na pewno będzie sprzyjać szybkiemu powrotowi do zdrowia – popiera inicjatywę doktor Tomasz Zejer.
Prąd i uśmiech
Doskonale wiadomo, że leczyć można również przy pomocy uśmiechu, jak w filmie „Patch Adams” z Robinem Williamsem. Szpital nie musiał jednak wydawać na takie leczenie ani złotówki. W przeprowadzeniu akcji pomogła Elektrownia Rybnik. – Tradycyjnie już wspieramy społeczność lokalną, a już w szczególności szpital. Staramy się dzielić tym, co mamy. Kiedyś, gdy byłem dzieckiem, też trafiłem do szpitala i doskonale pamiętam tamtą szarzyznę – wspomina Tomasz Górski z Elektrowni Rybnik, której wsparcie projektu sięga 10 tysięcy złotych.
Krystian Szytenhelm