Na zapał – kubeł wody
1200 złotych dla miasta czy sponsorów to nic. Dla ochotników to góra pieniędzy.
Ochotnicza straż pożarna zawsze gromadzi tych najbardziej aktywnych w dzielnicy.
Gotowi są nie tylko na to, by pomagać zawodowym strażakom. Często organizują życie dzielnicy. Dożynki, festyny, zawody, ogniska... Zdarza się jednak, że ich zapał studzą trudności finansowe.
Życie dzielnicy
Rekreacyjnym centrum Chwałęcic stała się zarządzana przez ochotników działka przy ulicy Karłowej. Powyżej kościoła a przed cmentarzem znajduje się zadbany, wyrównany teren, który jest własnością miasta. Jednak nie zawsze to tak wyglądało. – Kiedyś były tutaj same drzewa, ludzie śmieci wywozili. W 1999 roku zaczęliśmy robić porządek. Wielu się temu poświęciło. Musieliśmy tutaj wyrównać teren, wszystko wykosić... – wymienia Jerzy Klimek z OSP, która posiada tę działkę w użyczenie od miasta. – Nic innego w Chwałęcicach nie ma. To jedyne miejsce, gdzie mieszkańcy mogą od czasu do czasu przyjść, porozmawiać i wspólnie się pobawić. Odbywają się tutaj pikniki, dożynki, festyny. Dzieci przychodzą z namiotami. Ksiądz proboszcz robi z ministrantami ogniska. Korzysta z tego placu także koło gospodyń wiejskich i rada dzielnicy – tłumaczy znaczenie miejsca w życiu dzielnicy Tadeusz Bochenek z OSP.
Wiaderko prądu
Ochotnicy oczywiście dbają o działkę i organizują imprezy w czynie społecznym. Bardzo często oznacza to jednak, że poświęcają nie tylko swój czas i energię, ale i pieniądze. Do tej pory nie zwracali na to uwagi, bo byli przekonani, że tak trzeba. Teraz jednak doszły nowe opłaty, które przeskoczyć już tak łatwo nie jest. Dwa lata temu zadbali o to, by podłączyć teren do elektryczności. Zanim zamontowano przyłącze energetyczne, ochotnicy załatwiali energię z okolicznych prywatnych domów. Mieszkańcy śmieją się, że wcześniej na festynie w Chwałęcicach można było kupić nie tylko piwo, ale i wiaderko prądu! Teraz jednak nikomu nie jest do śmiechu. – Rachunki za prąd to groszowe sprawy, ale płacimy 1300 złotych rocznie za przesył. I wszystko z własnych składek. Udało nam się raz załatwić sponsora, ale teraz jest z tym ciężko – przyznaje Bochenek.
Kto pomoże?
– Wielu poświęca się społecznie na rzecz dzielnicy, ale to przyłącze nas dobija! Najlepszym rozwiązaniem byłoby pociągnięcie tej linii do cmentarza komunalnego, na którym nie ma elektryczności. To jakieś 100 metrów od słupa z przyłączem – proponuje Bochenek. Ochotnicy zapewniają, że za zużyty prąd chętnie zapłacą. Chodzi tylko o przeniesienie opłat za przesył na cmentarz komunalny, a więc na miasto. – Zastanowimy się nad rozwiązaniem tego problemu. Na pewno nie przekracza to finansowych możliwości miasta – prosi o czas prezydent Adam Fudali. Członkowie OSP apelują również do potencjalnych sponsorów o pomoc w utrzymaniu przyłącza.
Krystian Szytenhelm