Radny łasuch
Sąd Rejonowy w Rybniku postanowił sprawdzić, czy kilkadziesiąt cukierków z zawartością „wody ognistej” wystarczy, by stężenie alkoholu we krwi wyniosło ponad pół promila. Taką linię obrony podczas poniedziałkowej rozprawy 23 marca przyjął adwokat oskarżonego Janusz Miszkurka, zaś sąd powołał biegłego, aby sprawdzić tę ewentualność. – Pani sędzia dopuściła dowód w postaci opinii biegłego z zakresu toksykologii. Chodzi tutaj o ustalenie, czy na wynik badań, przeprowadzonych 14 października, mógł mieć fakt spożycia przez oskarżonego cukierków alkoholizowanych oraz brane przez niego leki – wyjaśnia Tomasz Pawlik, rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach. Podczas zeznań Kazimierz P. stwierdził, że oprócz dwóch lub czterech piw (dokładnie nie pamięta), które wypił dzień wcześniej w godzinach między 18.00 a 22.00, spożywał również cukierki oraz brał leki i to one mogły zakłócić przemianę materii.
Niefortunna kontrola
– Jeśli sąd uznał za stosowne powołanie biegłego, to jest to jego decyzja, której my nie mamy w zwyczaju komentować – tłumaczy Jacek Sławik, prokurator rejonowy. Przypomnijmy, że były szef rady z Lysek i jednocześnie były nauczyciel miejscowego gimnazjum w październiku, podczas rutynowej kontroli na drodze asfaltowej w Szczerbicach został zatrzymany przez patrol policji. Po tradycyjnym dmuchaniu, na wyświetlaczu alkomatu pojawiło się ponad pół promila alkoholu, co według prawa stanowi już przestępstwo. Grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności lub jej pozbawienia do lat dwóch.
Słodki eksperyment
Jak biegły będzie badać przypadek Kazimierza. P? – Jeśli nie można jednoznacznie wskazać procentowej zawartości alkoholu, w takich przypadkach jedynym najrozsądniejszym rozwiązaniem jest przeprowadzenie eksperymentu medycznego. Jeśli chodzi o jabłka, na które często powołują się oskarżeni, natychmiast wykluczamy taką ewentualność. Nie przypominam sobie badań z cukierkami, taki eksperyment trzeba by było przeprowadzić na większej grupie osób – wyjaśnia dr Mariusz Kobek z Katedry Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Katowicach. Niestety, śmiałków, którzy odważą się zjeść taką samą ilość cukierków co radny, nie poznamy.
Spisek
Pierwsza rozprawa radnego z Lysek odbyła się 12 lutego, jednak odroczono ją z powodu braku zaufania oskarżonego do swego obrońcy (adwokat Kazimierza P. wyznaczył wtedy swego zastępcę). Lecz jeszcze zanim sprawa trafiła na wokandę rybnickiego sądu, prokuratura wysłała pismo do biura Rady Gminy w Lyskach z zawiadomieniem o wszczętym postępowaniu. Gdy okazało się, że przewodniczący rady zataił pismo przed swymi kolegami, w gminie rozpętała się wojna, opozycyjni radni złożyli wniosek o odwołanie szefa rady ze swej funkcji, co nastąpiło dopiero po trzech głosowaniach, z których jedno było tajne. – To co zrobiliście to ohydny występek. Zrobiliście ze mnie przestępcę – wyrzucał radnym na jednej z sesji Kazimierz P.
Może stracić mandat
Sąd w Rybniku orzeknie 7 maja, kiedy odbędzie się kolejna rozprawa, czy faktycznie kilkadziesiąt cukierków mogło wpłynąć na stan nietrzeźwości byłego szefa rady i nauczyciela. Jeśli zapadnie wyrok skazujący, radny z Lysek może utracić swój mandat, lecz dopiero, gdy wyrok będzie prawomocny, czyli zostaną wykorzystane wszystkie możliwości odwołania do sądów wyższych instancji. – Tym razem nie będziemy czekać na comiesięczną sesję, złożymy wniosek o zwołanie sesji nadzwyczajnej, na której uchylimy mu mandat. Pan radny, to mnie nie dziwi, gra na zwłokę, do czasu zapadnięcia wyroku będzie w końcu pobierał swą dietę – mówi Adam Wawoczny z opozycyjnego klubu radnych.
Łukasz Żyła