Proszę, i 4 Rybniki reszty...
Wkrótce okaże się, gdzie będziemy mogli płacić Rybnikami.
Władze zachęcają przedsiębiorców do włączenia się w akcję promocji miasta za pomocą lokalnego dukata.
Pamiątkowy hit
Zbliżają się Dni Rybnika. Podczas drugiego dnia obchodów, a więc 12 czerwca, pojawi się prawdziwy hit: nasze lokalne dukaty. Już wkrótce Mennica Polska wybije nam 20 tysięcy monet o nominale 4 Rybników. – Coraz więcej miast sięga po taką promocję. W Gdańsku już w 2 tygodnie od rozpoczęcia akcji większość punktów miało na drzwiach wywieszone kartki: „dukatów już nie mamy”. Jeden pan sprzedał wszystkie pocztówki, jakie miał. Kupowali je tylko po to, by otrzymać resztę w postaci pamiątkowej monety. Problem polegał potem tylko na tym, że przed jego sklepem walało się pełno tych niechcianych pocztówek – zachęca przedsiębiorców do włączenia się w akcję Andrzej Wiszniewski z Mennicy.
Darmowa reklama
Emitentem Rybników jest muzeum. Bogdan Kloch nie obawia się braku zainteresowania. Mimo, że dukaty nie zostały jeszcze wybite, na jedną czwartą znaleźli się już kupcy! – Mamy już zamówienia ze sklepów numizmatycznych czy prywatnych kolekcjonerów. Zgłaszają się do nas z całej niemal Polski, a dominuje część północna – informuje o popularności dukatów dyrektor muzeum. To dla kolekcjonerów, ale ważniejsza w tym projekcie jest wartość turystyczno-pamiątkowa. Do tego niezbędna jest współpraca z rybnickimi przedsiębiorcami. By ci mogli nimi wydawać resztę bądź przyjmować w zamian za produkt lub usługi, trzeba zgłosić się do muzeum, podpisać umowę i wpłacić kaucję. – Wszystko oparte jest o zasady, które gwarantują udział w akcji bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów. Poza tym to darmowa reklama. Informacja o punktach honorujących dukaty będzie bardzo nagłośniona – tłumaczy korzyści z promocji Wiszniewski. Rybniki będą w obiegu do końca września. Przedsiębiorcy mają potem jeszcze tydzień na wymianę tych, których nie wydali, i odbiór należnej kaucji. – Może warto je sobie zostawić? Ale jeśli będą je państwo chcieli wymienić, będziemy je w muzeum sprzedawali jako pamiątkowe gadżety – tłumaczy działania promocyjne miasta Kloch.
Krystian Szytenhelm