Rekiny walczą
Żużlowcy RKM ROW rozegrali dwa mecze przed własną publicznością.
Nawet najwierniejsi kibice rybnickich żużlowców przed rozpoczęciem sezonu w najśmielszych marzeniach nie przypuszczali, że po trzech rundach spotkań drużyna zadomowi się w czołówce tabeli. Po zwycięstwie nad Rzeszowem zapanowała euforia, którą ostudziła zdecydowana porażka z Unią Tarnów.
Rybniczanie mają za sobą już trzy rundy spotkań, w tym dwa z najsilniejszymi rywalami, gorzowską Stalą i tarnowską Unią. Po wyjazdowej wygranej na torze w Gnieźnie, które uznano za dużą niespodziankę, dopiero rywalizacja z silniejszymi ekipami miała przynieść odpowiedź, na co tak naprawdę stać w tym sezonie rybnickich żużlowców. Bo obecny rok jest szczególny dla tej drużyny – po zmianie zarządu właściwie głównym zadaniem stało się uporządkowanie spraw klubowych, i jak deklarują nowi włodarze, poprawy atmosfery wokół rybnickiego żużla. Na efekty nie trzeba było długo czekać – podczas pierwszego meczu przed własna publicznością w wielkanocny poniedziałek powiało ekstraligowymi wspomnieniami sprzed kilku lat – niemal pełen stadion, doskonały doping, i przede wszystkim bardzo dobra postawa zawodników. Szczególną oprawę miała również przedmeczowa prezentacja zespołu – Rekiny wyprowadził do niej mistrz olimpijski z Pekinu, pochodzący z Radlina gimnastyk, a prywatnie wielki fan rybnickiego żużla – Leszek Blanik. – To coś niesamowitego, po raz pierwszy wyprowadzałem drużynę i czułem wielką adrenalinę. Zupełnie nie wiem, dlaczego wszyscy typowali RKM ROW do spadku, chłopaki udowadniają, że potrafią jeździć – komentował po zakończeniu meczu.
Rybniczanie mają za sobą już trzy rundy spotkań, w tym dwa z najsilniejszymi rywalami, gorzowską Stalą i tarnowską Unią. Po wyjazdowej wygranej na torze w Gnieźnie, które uznano za dużą niespodziankę, dopiero rywalizacja z silniejszymi ekipami miała przynieść odpowiedź, na co tak naprawdę stać w tym sezonie rybnickich żużlowców. Bo obecny rok jest szczególny dla tej drużyny – po zmianie zarządu właściwie głównym zadaniem stało się uporządkowanie spraw klubowych, i jak deklarują nowi włodarze, poprawy atmosfery wokół rybnickiego żużla. Na efekty nie trzeba było długo czekać – podczas pierwszego meczu przed własna publicznością w wielkanocny poniedziałek powiało ekstraligowymi wspomnieniami sprzed kilku lat – niemal pełen stadion, doskonały doping, i przede wszystkim bardzo dobra postawa zawodników. Szczególną oprawę miała również przedmeczowa prezentacja zespołu – Rekiny wyprowadził do niej mistrz olimpijski z Pekinu, pochodzący z Radlina gimnastyk, a prywatnie wielki fan rybnickiego żużla – Leszek Blanik. – To coś niesamowitego, po raz pierwszy wyprowadzałem drużynę i czułem wielką adrenalinę. Zupełnie nie wiem, dlaczego wszyscy typowali RKM ROW do spadku, chłopaki udowadniają, że potrafią jeździć – komentował po zakończeniu meczu.
Żużlowcy rzeczywiście odwdzięczyli się pełną zaangażowania walką w meczu z rzeszowską Marmą Hadykówką. O tym, że w zespole panuje dobra atmosfera, przekonywał jeżdżący trener, Adam Pawliczek. I przed pojedynkiem nie opuszczał go dobry humor, w parku maszyn pojawił się zresztą z… dyngusówką w ręce. Mecz rozpoczął się znakomicie dla Rekinów: po pięciu wyścigach rybniczanie prowadzili już siedmioma punktami, po kolejnych czterech – aż jedenastoma. Wówczas sprawnie działająca dotąd maszyna złapała zadyszkę, w efekcie po 12 wyścigu przewaga stopniała zaledwie do dwóch punktów. Na szczęście w rybnickim zespole w tym sezonie występuje Mariusz Węgrzyk – to właśnie jego kapitalne starty zadecydowały, że rybniczanie wygrali cały mecz, a popularny „Mario” w dwóch pierwszych spotkaniach sezonu nie znalazł jeszcze pogromcy. Po pojedynku trener Pawliczek promieniał, choć przyznał, że dwa pierwsze mecze miały coś z horrorów, a walka o zwycięstwa toczyła się do ostatniego biegu. – Chyba będę musiał Mariuszowi kupić cały worek melisy, aby tak spokojnie i z zimną krwią walczył do końca w kolejnych spotkaniach – żartował trener.
W minioną niedzielę Rekiny przy pełnych trybunach rywalizowały z jeszcze silniejszym rywalem, naszpikowaną gwiazdami tarnowską Unią, spadkowiczem z Ekstraligi. Niestety, mecz nie ułożył się dla Rekinów pomyślnie: po trzech pierwszych biegach wygranych podwójnie przez Unię wielkie emocje się skończyły. Rekiny choć podjęły walkę, nie były w stanie rywalizować z żużlowcami, którzy jeszcze niedawno starowali w cyklu Grand Prix. Słąbszy występ zanotował lider RKM-u, Węgrzyk. – Mariusz powiedział mi, że nie był dziś sobą – przyznał po meczu trener Pawliczek. Zawiódł Szwed Ricky Kling, a jedynym Rekinem, który potrafił wygrywać wyścigi okazał się waleczny Denis Gizatullin.
RKM ROW Rybnik – Marma Hadykówka Rzeszów 48:44
ROW Rybnik: Mariusz Węgrzyk 14+1 (2’,3,3,3,3), Ricky Kling 6+1 (3,2’,1,0,0), Marcin Rempała 3 (1,t,2,u), Denis Gizatullin 11+2 (3,3,1’,2’,2), Ronnie Jamroży 10 (3,2,3,2,w), Michał Mitko 3 (2,u,0,-,1), Rafał Fleger 1 (1,0,0)
ROW Rybnik: Mariusz Węgrzyk 14+1 (2’,3,3,3,3), Ricky Kling 6+1 (3,2’,1,0,0), Marcin Rempała 3 (1,t,2,u), Denis Gizatullin 11+2 (3,3,1’,2’,2), Ronnie Jamroży 10 (3,2,3,2,w), Michał Mitko 3 (2,u,0,-,1), Rafał Fleger 1 (1,0,0)
ROW Rybnik – Unia Tarnów 31:59
RKM ROW Rybnik: Mariusz Węgrzyk 7 (1,2,1,2,0,1), Ricky Kling 0 (0,0,-,-), Marcin Rempała 6 (1,1,2,2,0), Denis Gizatullin 8 (0,3,d,w,2,3), Ronnie Jamroży 3 (3,w,-,-), Sławomir Pyszny 3 (1,0,2,0,), Rafał Fleger 0 (0,0), Andriej Karpov 4 (2,1,1).
Nowe twarze w tym sezonie
RKM ROW Rybnik: Mariusz Węgrzyk 7 (1,2,1,2,0,1), Ricky Kling 0 (0,0,-,-), Marcin Rempała 6 (1,1,2,2,0), Denis Gizatullin 8 (0,3,d,w,2,3), Ronnie Jamroży 3 (3,w,-,-), Sławomir Pyszny 3 (1,0,2,0,), Rafał Fleger 0 (0,0), Andriej Karpov 4 (2,1,1).
Nowe twarze w tym sezonie
Mariusz Węgrzyk
Po 4 latach przerwy popularny „Węgorz”, wychowanek RKM-u powrócił do Rybnika. Już przed sezonem został wybrany kapitanem zespołu, a starty w pierwszych meczach udowodniły, że będzie jego prawdziwym liderem. W pierwszych dwóch pojedynkach sezonu zdobył komplety 15 „oczek”. – Cieszę się z powrotu, odpadają mi bowiem kłopoty z dalekimi dojazdami. A występy przed pełnym stadionem przy Gliwickiej szalenie motywują – przyznaje. Do RKM-u powrócił po występach w Ostrowie Wielkopolskim i Wrocławiu.
Po 4 latach przerwy popularny „Węgorz”, wychowanek RKM-u powrócił do Rybnika. Już przed sezonem został wybrany kapitanem zespołu, a starty w pierwszych meczach udowodniły, że będzie jego prawdziwym liderem. W pierwszych dwóch pojedynkach sezonu zdobył komplety 15 „oczek”. – Cieszę się z powrotu, odpadają mi bowiem kłopoty z dalekimi dojazdami. A występy przed pełnym stadionem przy Gliwickiej szalenie motywują – przyznaje. Do RKM-u powrócił po występach w Ostrowie Wielkopolskim i Wrocławiu.
Ronnie Jamroży
Urodzony w Rawiczu wychowanek wrocławskiego Atlasu. Kiedyś uznawany za jednego z największych talentów żużlowych w Polsce Jamroży to zawodnik który nie liczy już swoich kontuzji odniesionych na torze. Tam, gdzie inni puszczają manetkę z gazem, Jamroży nigdy nie odpuszcza. Karierę rozpoczynał na mini żużlowym torze w Pawłowicach na Dolnym Śląsku. W swojej karierze, oprócz Atlasa Wrocław, reprezentował również barwy klubów z Opola, Rawicza oraz Grudziądza.
Urodzony w Rawiczu wychowanek wrocławskiego Atlasu. Kiedyś uznawany za jednego z największych talentów żużlowych w Polsce Jamroży to zawodnik który nie liczy już swoich kontuzji odniesionych na torze. Tam, gdzie inni puszczają manetkę z gazem, Jamroży nigdy nie odpuszcza. Karierę rozpoczynał na mini żużlowym torze w Pawłowicach na Dolnym Śląsku. W swojej karierze, oprócz Atlasa Wrocław, reprezentował również barwy klubów z Opola, Rawicza oraz Grudziądza.
Ricky Kling
22-letni zawodnik dysponuje mocnymi startami spod taśmy, jednak potrafi wiele stracić na dystansie. Na polskich torach występuje od 2006 roku, a RKM ROW jest jego trzecim klubem w Polsce, wcześniej bronił barw zespołów z Wrocławia i Zielonej Góry. W zeszłym roku został mistrzem Szwecji juniorów, przyczynił się również do dwóch juniorskich drużynowych tytułów wicemistrzowskich dla narodowej kadry Szwecji (2005 i 2006). Na rybnickim torze narazie zawodzi.
22-letni zawodnik dysponuje mocnymi startami spod taśmy, jednak potrafi wiele stracić na dystansie. Na polskich torach występuje od 2006 roku, a RKM ROW jest jego trzecim klubem w Polsce, wcześniej bronił barw zespołów z Wrocławia i Zielonej Góry. W zeszłym roku został mistrzem Szwecji juniorów, przyczynił się również do dwóch juniorskich drużynowych tytułów wicemistrzowskich dla narodowej kadry Szwecji (2005 i 2006). Na rybnickim torze narazie zawodzi.
Marcin Rempała
Prawdziwy arystokrata na torze, cechuje go nienaganna, dynamiczna sylwetka. Pochodzi ze słynnej żużlowej rodziny. Jest wychowankiem tarnowskiej Unii, i właśnie w tym klubie odnosił największe sukcesy – ma w swojej kolekcji dwa tytuły Drużynowego Mistrza Polski. Jego największym jak dotąd sukcesem jest złoty medal Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów.
Ostatnie sezony nie były dla niego szczególnie udane, i jak deklaruje, do Rybnika przyjechał by odbudować formę.
Prawdziwy arystokrata na torze, cechuje go nienaganna, dynamiczna sylwetka. Pochodzi ze słynnej żużlowej rodziny. Jest wychowankiem tarnowskiej Unii, i właśnie w tym klubie odnosił największe sukcesy – ma w swojej kolekcji dwa tytuły Drużynowego Mistrza Polski. Jego największym jak dotąd sukcesem jest złoty medal Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów.
Ostatnie sezony nie były dla niego szczególnie udane, i jak deklaruje, do Rybnika przyjechał by odbudować formę.
Adam Pawliczek
Jeżdżący trener RKM-u. To jego pierwsze wyzwanie jako trenera drużyny. Legenda rybnickiego żużla. Ostatnie pięć lat spędził w zespole z Opola, teraz powrócił w podwójnej roli. I choć nie miał jeszcze okazji wystartować w zawodach, pojawia się w wyjściowym składzie Rekinów. – I jeśli zajdzie taka potrzeba to wystartuję, by wspomóc chłopaków – przyznaje. Pawliczek jest ostatnim czynnym żużlowcem w składzie, który pamięta ostatnie sukcesy rybnickiego speedwaya – wicemistrzostwa Polski z sezonów 1988 i 1990.
Jeżdżący trener RKM-u. To jego pierwsze wyzwanie jako trenera drużyny. Legenda rybnickiego żużla. Ostatnie pięć lat spędził w zespole z Opola, teraz powrócił w podwójnej roli. I choć nie miał jeszcze okazji wystartować w zawodach, pojawia się w wyjściowym składzie Rekinów. – I jeśli zajdzie taka potrzeba to wystartuję, by wspomóc chłopaków – przyznaje. Pawliczek jest ostatnim czynnym żużlowcem w składzie, który pamięta ostatnie sukcesy rybnickiego speedwaya – wicemistrzostwa Polski z sezonów 1988 i 1990.
Marcin Mońka