Kopka chce z powrotem do magistratu
- Reakcja prezydenta była bardzo nerwowa. Była przecież groźba, że będziemy musieli zwrócić całą unijną dotację! - zeznaje przed sądem Michał Śmigielski.
Andrzej Kopka walczy przed sądem o przywrócenie do pracy. Były naczelnik wydziału dróg został dyscyplinarnie zwolniony po naszej publikacji „Kto przepuścił 30 milionów?" (TR z 25 listopada ub. r.). Kopka twierdzi, że przedstawione wobec niego zarzuty są nieprawdziwe, a prezydent miał złamać prawo, zwalniając go jako szefa związku zawodowego „Magistrat". W ubiegłym tygodniu przed sądem zeznawał w tej sprawie Michał Śmigielski, zastępca prezydenta.
Zwolniony za ekrany
Najważniejszym zarzutem są zaniedbania wobec projektu modernizacji ulicy Gliwickiej. Dokumentacja techniczna, którą zlecił Kopka, nie posiadała elementów, które zabezpieczyłyby mieszkańców przed nadmiernym hałasem. W efekcie, po wykonaniu inwestycji pojawiło się zagrożenie, że unijna dotacja zostanie cofnięta, chyba że miasto załatwi ten problem z własnego budżetu. - Reakcja prezydenta była bardzo nerwowa. Była przecież groźba, że będziemy musieli zwrócić całą unijną dotację! - zeznawał tydzień temu przed sądem Michał Śmigielski. Tymczasem za brak odpowiednich zabezpieczeń Kopka obwinia prezydenta Adama Fudalego, który miał wykreślić ekrany akustyczne z projektu wydziału dróg. - Nie ma żadnych dokumentów, które by te słowa potwierdziły. Przeprowadzono również kontrolę wewnętrzną w wydziale dróg, ale nie uzyskano odpowiedzi na pytanie, dlaczego w dokumentacji technicznej tych ekranów nie uwzględniono - zeznawał Śmigielski. Tymczasem były naczelnik twierdzi, że w grę wchodziła wtedy nie tylko potrzeba oszczędzania. Duży wpływ na tę decyzję miał mieć otwarty konflikt między władzami a związkiem zawodowym „Magistrat", na czelne którego stoi Kopka.
Wytłumią
Kilka miesięcy temu, gdy „TR" przedstawił problem na swoich łamach, padła kwota 30 milionów złotych, jakie trzeba by wydać na postawienie ekranów akustycznych. Jeśli te zostałyby wpisane do projektu, nie tylko znaczną ich część sfinansowałaby Unia Europejska, ale i koszt ich wykonania byłby na tym etapie o wiele niższy. Teraz miasto przygotowuje inne rozwiązanie, które polega na wytłumieniu budynków przy ulicy Gliwickiej.
Krystian Szytenhelm