Rybnickie Rekiny na zakręcie
Piąta porażka z rzędu żuzlowców RKM ROW-u Rybnik w pierwszoligowych rozgrywkach.
Ostatnie tygodnie nie były udane dla żużlowców RKM ROW Rybnik.
Po znakomitym początku sezonu, gdy rybniccy zawodnicy przez długi czas utrzymywali się na drugim miejscu w tabeli I ligi, i kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa, apetyty kibiców zostały zaostrzone. Wprawdzie zarówno zarząd, trener Adam Pawliczek oraz sami zawodnicy studzili nastroje tłumacząc wielokrotnie, że ten sezon trzeba spokojnie objeździć i uregulować sprawy organizacyjno – finansowe w klubie, to jednak w pewnym momencie wynik sportowy przestał wszystkich zadowalać. Swoje zrobiły kolejne porażki, w tym dwie na własnym torze z niżej notowanymi rywalami. W zespole coś się zacięło, a pośród kibiców zapanował nastrój rezygnacji. Długo jednak nie czekaliśmy na wyjaśnienia ze strony zarządu klubu. Ten zdecydował się na nową „świecką tradycję”, i postanowił komunikować się z kibicami m.in. drogą prezentacji własnego stanowiska. Czytamy w nim m.in.: „Dementujemy wszystkie plotki o jakichkolwiek konfliktach w klubie, czy to na linii zawodnicy-trener czy zarząd-toromistrz i ewentualnie w innych kombinacjach. Jesteśmy nadal jednym klubem i grupą mającą wspólny cel, którym jest jak najlepsze miejsce w rozgrywkach pierwszej ligi. Przyznajemy uczciwie, że nie potrafimy podać jednej jasnej odpowiedzi na pytanie dlaczego notujemy taki spadek formy?”. Ta nowa forma komunikacji raczej przypadła do gustu kibicom, na forach internetowych rozgorzała dyskusja, fani jednak docenili otwartość ze strony klubowych działaczy, którzy nie chowają głów w piasku udając, że nic złego się nie dzieje. Aby poprawić wynik sportowy drużyny wypożyczono w trybie nagłym z PSŻ Poznań Pawła Hliba. Wychowanek Stali Gorzów otrzymał już pierwszą szansę startów w nowej drużynie, i wystąpił w wyjazdowym spotkaniu RKM ROW-u w Grudziądzu, niestety w trzech swoich startach wywalczył zaledwie 1 pkt. Rekiny uległy w całym meczu 45:48. W najbliższą niedzielę nasz zespół będzie podejmować na swoim torze żużlowców z Ostrowa.
Marcin Mońka