Ekologia zawsze rodzi konflikt
Jak wyglądał protest mieszkańców Kamienia przeciwko drodze w parku krajobrazowym.
Jak wyglądał protest mieszkańców Kamienia przeciwko drodze w parku krajobrazowym.
Z okazji podsumowania akcji „Gram w zielone” na Uniwersytecie Śląskim w Rybniku odbyła się ekologiczna konferencja. Wzięła w niej również udział Ewa Podolska, lider protestu w Kamieniu, który doprowadził do wycofania się władz miasta z projektu budowy dróg w parku krajobrazowym. – Jeśli będziemy się angażować w ekologię, konflikt jest nieuchronny – twierdzi zaangażowana rybniczanka.
NIE dla drogi
Rola społeczności lokalnej w budowaniu świadomości ekologicznej. Taki tytuł nosił referat Ewy Podolskiej, rybniczanki i dziennikarki radia TOK FM, która prowadzi programy, poświęcone tematyce ekologicznej. Ale w swoim wystąpieniu przed młodymi słuchaczami zawarła nie doświadczenia zawodowe, ale wnioski, które wyciągnęła jako lider protestu w Kamieniu. – Konflikt wybuchnął 2 lata temu. Władze chciały wybudować dwie drogi, łączące Kamień z Golejowem i Wielopolem. Problem w tym, że one miały biec przez park krajobrazowy – tłumaczy powód akcji Podolska.
1800 podpisów
W akcję zaangażowało się w sumie 5 organizacji pozarządowych. Szczególnie informacja o jednej z nich zrobiła na słuchaczach duże wrażenie. – Uderzyłam do Jacka Bożka i jego Klubu Gaja. Przyjechał do nas. Na naszym spotkaniu z wiceprezydentem mogli nas załatwić na tak wiele sposobów... ale my mieliśmy prawdziwego zawodowca od ochrony przyrody – uśmiecha się pani Ewa. Najważniejsze jest jednak poparcie samych mieszkańców. Protestujący zebrali w sumie 1800 podpisów sprzeciwu. Znaczna ich część pochodziła od... rowerzystów. – Powiesiliśmy przy naszej głównej ścieżce rowerowej taki duży transparent i zbieraliśmy tam podpisy. W sumie cała nasza akcja trwała 15 tygodni. To kilkanaście prasowych artykułów, informacje w telewizji, 2 otwarte dyskusje z władzami. Ja sama wykonałam w tej sprawie 700 telefonów, spotkałam się ze 120 osobami – wylicza Podolska.
Udało się
Wszystko to jednak można już teraz mile wspominać, bo protest zakończył się sukcesem. – W sierpniu ubiegłego roku miasto odstąpiło od projektu. Najważniejsze, że udało nam się to wywalczyć jeszcze zanim wjechały buldożery, bo wtedy można się już tylko przypiąć do drzewa – uśmiecha się Podolska, zadowolona i wdzięczna władzom Rybnika za chęć podjęcia dialogu. Te doświadczenia bardzo wiele ją nauczyły. – Byłam liderem, musiałam więc nie tylko włożyć w te osoby informacje, ale i pobudzić ich emocje. Tylko tak mogły pójść dalej, do następnych, informować ich o zagrożeniu i zbierać podpisy poparcia. Ale tych działających jest zawsze bardzo mało. Super, jak znajdzie się 10 osób – zdradza „kuchnię” organizowania protestu pani Ewa.
(kris)