Daję z siebie wszystko
Rozmowa ze Sławomirem Pysznym, żużlowcem RKM ROW Rybnik.
– Awansował Pan do finału MIMP w Lesznie. O co powalczy Pan w finale?
– Pojadę tam o jak najlepsze miejsce. Wszyscy wiemy, że nie będzie tam łatwo, ponieważ wystartuje tam szesnastu najlepszych młodzieżowców z Polski. Chciałbym pokazać się jednak z jak najlepszej strony i pokazać, że też potrafię zawalczyć. A jeśli udałoby się wywalczyć jakiś medal, to byłby mój wielki sukces. Na każdych zawodach zresztą staram się dawać z siebie wszystko, pracuję mocno na treningach, by wyeliminować błędy, które zdarza mi się popełniać.
– Pojadę tam o jak najlepsze miejsce. Wszyscy wiemy, że nie będzie tam łatwo, ponieważ wystartuje tam szesnastu najlepszych młodzieżowców z Polski. Chciałbym pokazać się jednak z jak najlepszej strony i pokazać, że też potrafię zawalczyć. A jeśli udałoby się wywalczyć jakiś medal, to byłby mój wielki sukces. Na każdych zawodach zresztą staram się dawać z siebie wszystko, pracuję mocno na treningach, by wyeliminować błędy, które zdarza mi się popełniać.
– To Pana najlepszy sezon w dotychczasowej karierze, nieźle punktuje Pan w lidze. Jednak nie po każdym meczu jest Pan zadowolony z własnych wyników.
– Przed każdymi zawodami stawiam sobie wysoko poprzeczkę. Nie zawsze udaje mi się osiągnąć cel maksimum, stąd czasami to niezadowolenie. Zresztą tak dzieje się u wielu zawodników – wysoki cel zawsze potrafi zmotywować do solidnej walki na torze i osiągania jak najlepszych wyników.
– Przed każdymi zawodami stawiam sobie wysoko poprzeczkę. Nie zawsze udaje mi się osiągnąć cel maksimum, stąd czasami to niezadowolenie. Zresztą tak dzieje się u wielu zawodników – wysoki cel zawsze potrafi zmotywować do solidnej walki na torze i osiągania jak najlepszych wyników.
– Jak motywuje się Pan przed zawodami?
– Już w sobotę, przed meczami ligowymi, przygotowuję do popołudnia motory. A później staram się szukać relaksu, albo idę do kina z dziewczyną, albo spotykam się ze znajomymi. Szukam często takiego spokojnego miejsca, gdzie mógłbym się wyciszyć, dlatego czasami ruszam na przykład na spacery na terenie ośrodków na elektrowni. Taki luz jest potrzebny przed startami. Bo później mamy mecz, i gdy staję na starcie myślę tylko o jednym: by jak najlepiej wyjść spod taśmy i wygrać bieg. Nie zawsze oczywiście się to udaje. Jednak porażki też traktuję jako niezłą lekcję. Bowiem gdy zawodnik wciąż wygrywa, traci poczucie własnych błędów. A te mogą pojawić się w najmniej spodziewanym momencie.
– Już w sobotę, przed meczami ligowymi, przygotowuję do popołudnia motory. A później staram się szukać relaksu, albo idę do kina z dziewczyną, albo spotykam się ze znajomymi. Szukam często takiego spokojnego miejsca, gdzie mógłbym się wyciszyć, dlatego czasami ruszam na przykład na spacery na terenie ośrodków na elektrowni. Taki luz jest potrzebny przed startami. Bo później mamy mecz, i gdy staję na starcie myślę tylko o jednym: by jak najlepiej wyjść spod taśmy i wygrać bieg. Nie zawsze oczywiście się to udaje. Jednak porażki też traktuję jako niezłą lekcję. Bowiem gdy zawodnik wciąż wygrywa, traci poczucie własnych błędów. A te mogą pojawić się w najmniej spodziewanym momencie.
– W 2006 roku miał Pan poważną kontuzję. Nie ma po niej już śladu?
– Na szczęście wszystko jest już w porządku. Kontuzja rzeczywiście była bardzo poważna, miałem złamane dwie kości prawego podudzia i praktycznie wówczas cały sezon miałem z głowy. Teraz nie odczuwam już żadnych dolegliwości.
– Na szczęście wszystko jest już w porządku. Kontuzja rzeczywiście była bardzo poważna, miałem złamane dwie kości prawego podudzia i praktycznie wówczas cały sezon miałem z głowy. Teraz nie odczuwam już żadnych dolegliwości.
– O co walczycie w tym sezonie?
– Mam jedno marzenie, zresztą jak wszyscy zawodnicy, by znaleźć się w pierwszej szóstce. Musimy się tam znaleźć. Już na początku sezonu pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać, i u siebie, i na wyjeździe, zwłaszcza te zwycięstwa w Gnieźnie i Ostrowie pokazały naszą wartość. Szkoda byłoby zmarnować ten potencjał, zwłaszcza że po tej małej zapaści w środku sezonu znów wychodzimy na prostą.
– Mam jedno marzenie, zresztą jak wszyscy zawodnicy, by znaleźć się w pierwszej szóstce. Musimy się tam znaleźć. Już na początku sezonu pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać, i u siebie, i na wyjeździe, zwłaszcza te zwycięstwa w Gnieźnie i Ostrowie pokazały naszą wartość. Szkoda byłoby zmarnować ten potencjał, zwłaszcza że po tej małej zapaści w środku sezonu znów wychodzimy na prostą.
– Rywalizujecie o miejsca w składzie. Rywalizacja pomaga?
– Myślę że jak najbardziej. Bowiem gdy zawodnik ma pewne miejsce w drużynie, być może już nie stara się tak na sto procent. Gdy jest rywalizacja, wszyscy dają z siebie wszystko, choć zdarza się i tak, że w takich chwilach nie zawsze mogę posprawdzać wszystkie swoje motocykle. Już na treningu trzeba pojechać jak najlepiej by przekonać do siebie trenera. W tym roku mam dobry sprzęt, jednak zdarza się, że to ja zawodzę, nie potrafiąc w meczu odnaleźć najlepszych przełożeń. Jestem jednak młody i takie wpadki są jednak wkalkulowane.
– Myślę że jak najbardziej. Bowiem gdy zawodnik ma pewne miejsce w drużynie, być może już nie stara się tak na sto procent. Gdy jest rywalizacja, wszyscy dają z siebie wszystko, choć zdarza się i tak, że w takich chwilach nie zawsze mogę posprawdzać wszystkie swoje motocykle. Już na treningu trzeba pojechać jak najlepiej by przekonać do siebie trenera. W tym roku mam dobry sprzęt, jednak zdarza się, że to ja zawodzę, nie potrafiąc w meczu odnaleźć najlepszych przełożeń. Jestem jednak młody i takie wpadki są jednak wkalkulowane.
Rozmawiał: Marcin Mońka