Budujemy sobie świetlicę
Tuż za sanepidem, w pięknej okolicy parku i placu zabaw, znajduje się mały kawałek terenu. To tam właśnie, przy ulicy Janiego, mieszkańcy dzielnicy Północ wybudują swój pawilon świetlicowy i to w czynie społecznym. Miasto zapewni jedynie materiały budowlane. Radni zgodzili się przekazać na ten cel 80 tysięcy złotych. Cały obiekt będzie z drewna, a w środku znajdzie się między innymi kominek, ubikacje, aneks kuchenny.
Jak tłumaczy radny Józef Skrzypiec, zapał do pracy jest równy potrzebie. – Pomysł świetlicy powstał już kilka lat temu. Wielu ludzi chciałoby się spotkać, ale nie mamy u nas takiego miejsca, mimo że to jedna z większych dzielnic miasta. Dotychczas życie społeczne dzielnicy toczyło się... w naszej piwnicy – tłumaczy. Jego żona wyjaśnia, co się za tymi słowami kryje. – Prowadzimy u nas w piwnicy gimnastykę relaksacyjną dla ludzi starszych. Mogłoby przychodzić więcej mieszkańców, ale potrzebujemy miejsca. Są jeszcze spotkania opłatkowe, integracyjne... tak samo jest z majówką. Robimy ją na naszym podwórku, przychodzi 80 osób. Tylko tyle, bo więcej się po prostu nie mieści – tłumaczy potrzeby mieszkańców Jolanta Skrzypiec i pokazuje listy poparcia, na których pod pomysłem świetlicy podpisało się 200 osób.
Dłonie chętne są
Gdyby ten obiekt miało postawić miasto, inwestycja pochłonęłaby setki tysięcy złotych, jeśli nie więcej. Ale mieszkańcy dzielnicy sami garną się do pracy. Są nie tylko inicjatorami tej świetlicy. Chcą ją również wybudować. – Postawimy ją własnymi rękami. Mamy nawet wśród mieszkańców kierownika budowy. A nasza sąsiadka, Barbara Gąsior, zrobiła projekt architektoniczno-budowlany – tłumaczy Skrzypiec i pokazuje rysunki techniczne. Cały obiekt będzie z drewna, a w środku znajdzie się między innymi kominek, ubikacje, aneks kuchenny. Miasto zapłaci jedynie za materiały budowlane.
Ping pong
– Cały czas szukaliśmy odpowiedniego terenu. Były pisma z Rybnickiej Kuźni i Orzepowic, by postawić tę świetlicę wspólnie, w okolicach ulicy Rudzkiej, i by mieli do niej blisko mieszkańcy naszych trzech dzielnic. To byłoby bardzo fajne. Ale władze się niestety nie zgodziły, bo tamte tereny są zbyt atrakcyjne – tłumaczy radny Skrzypiec. Ale to wcale nie oznacza, że świetlica będzie otwarta jedynie dla mieszkańców dzielnicy Północ. Przyjść będzie mógł każdy. Na przykład, by pograć w ping ponga. – Mieszkańcem naszej dzielnicy jest Jerzy Piechaczek, jego syn był w kadrze Polski w ping ponga, a on ma uprawnienia trenera. Można by organizować zajęcia dla młodzieży – proponuje radny.
Ruszą z kopyta
Inicjatorami przedsięwzięcia jest rada dzielnicy oraz Stowarzyszenie przyjaciół dzielnicy Rybnik – Północ, któremu miasto przekaże ten teren w użyczenie. – Czekamy jeszcze na oficjalne przekazanie terenu. Wtedy ruszymy z kopyta – zapewnia Skrzypiec. Inicjatorzy mają nadzieję, że na jesień przyszłego roku świetlica zostanie otwarta. A wtedy wszystko będzie już zależeć od dobrych duchów całego przedsięwzięcia. Mieszkańcy zapewniają, że stowarzyszenie wszystkiemu podoła. – Zarejestrowane są 62 osoby. Utrzymanie tej świetlicy będzie w naszym zakresie, podołamy zadaniu. Jest bardzo duże wsparcie mieszkańców. Każdy tam coś przyniesie. Filiżanki, garnki... – wymienia Urszula Oleś, skarbnik stowarzyszenia. – Mamy już 200 talerzy i cały strych krzeseł – śmieje się Jolanta Skrzypiec. – Już znaleźli się chętni spośród naszych mieszkańców, by sponsorować sprzęt sportowy, jak ten stół do ping ponga – cieszy się jej mąż.
Krystian Szytenhelm