Tyty sześciolatków
Dlaczego pierwszoklasiści dostają „tyty”? Oto pierwsze zadanie jakie otrzymali do rozwiązania uczniowie I c ze Szkoły Podstawowej nr 20 im. Harcerzy Buchalików w Gotartowicach. Naukę we wspomnianej klasie rozpoczęło 20 sześciolatków, w pozostałych dwóch oddziałach ponad 30 siedmiolatków.
Na pociechę, że muszą iść do szkoły – rozwiązał zagadkę Franek Zielonka. Choć „tytę” chętnie przyjął, sześciolatek nie potrzebował specjalnej zachęty, by pójść do szkoły. – Syn bardzo chciał iść do szkoły, bo lubi się uczyć. Niedawno dostał taki specjalny atlas i teraz trudno go zagiąć ze znajomości stolic i flag poszczególnych państw – opowiada mama Franka, która obawiała się, że jej syn będzie nudził się w przedszkolu i dlatego zdecydowała się wysłać go do szkoły. – W wakacje już było nudno, a tu będę się uczył i trochę bawił – mówi z przekonaniem świeżo upieczony pierwszoklasista. Franek trafił do klasy, w której uczą się same sześciolatki. Na około 30 dzieci z Gotartowic w tym wieku, do pierwszej klasy rodzice zapisali 20. – Myślę, że udało nam się przekonać rodziców, że zapewnimy ich dzieciom jak najlepsze warunki. A u mnie słowo droższe od pieniędzy – mówi Lucjan Rugor, dyrektor SP 20. Z myślą o najmłodszych uczniach, nie tylko sześcioletnich, ale i ich o rok starszych kolegach, wyremontowano i dostosowano do ich potrzeb trzy sale lekcyjne z kącikami do zabawy. Maluchy mają do dyspozycji oddzielny korytarz i własną świetlicę czynną od 7.00 do 16.00. Pierwszoklasiści będą uczyć się angielskiego i korzystać z sali komputerowej. – Na urządzenie sal lekcyjnych otrzymaliśmy z miasta 15 tysięcy złotych, resztę potrzebnych środków musieliśmy sami wygospodarować. Czekamy też na rozstrzygnięcie rządowych programów, m.in. „Radosnej szkoły” – opowiada Rugor. „Dwudziestka” ma szansę zdobyć 18 tysięcy na urządzenie, świetnie wyposażonych kącików do rekreacji i twórczych działań dla dzieci, a także 120 tysięcy na wybudowanie nowoczesnego placu zabaw na szkolnym podwórzu. – Z pewnością należymy do stosunkowo niewielkiej grupy szkół, w których udało się otworzyć osobną klasę, złożoną z samych sześciolatków. Może to będzie nasz atut, dzięki czemu otrzymamy wspomniane fundusze – wyraża nadzieję dyrektor. Jednak ani on, ani rodzice najmłodszych uczniów nie kryją obaw, choć gotartowicka „dwudziestka”, która jest kameralną szkołą, stworzyła uczniom dobre warunki do nauki. – Każda zmiana rodzi pewien niepokój. Tak naprawdę jest to eksperyment i wszyscy będziemy bacznie się temu przyglądać – podsumowuje dyrektor SP 20.
Beata Mońka