Listy do żony
W muzeum można zwiedzać wystawę przygotowaną z okazji 70 rocznicy wybuchu wojny. Jej otwarciu towarzyszyła prezentacja książki.
Walter Smyczek miał roczek, gdy jego ojciec Józef wyruszył z rodzinnego Popielowa na wojnę. Podzielił los wielu Ślązaków, którzy walczyli nie po tej stronie, po której chcieliby. Został żołnierzem Wehrmachtu. Jego syn po ponad sześćdziesięciu latach dowiedział się, że ojciec pisał regularnie listy do swojej żony. I listy te zachowały się.
– Dopiero niedługo przed śmiercią mama pokazała mi listy, które wysyłał do niej ojciec. Przez pół roku czytałem je w kółko. Są pełne miłości, czułości. Aż trudno uwierzyć, że ich autor był na wojnie. Ojciec cały czas myślał o rodzinie, o mamie, o mnie i tęsknił za Popielowem i o tym pisał – opowiadał Walter Smyczek. Jego ojciec stacjonował we Francji, tuż przed inwazją aliantów. Przez prawie rok pisał listy do swojej żony Adelajdy. Niestety, nie wrócił do domu. Zginął w 1944 z rąk francuskiego ruchu oporu. Rodzinie nie udało się odnaleźć miejsca jego spoczynku. Pozostało po nim prawie 80 listów, które syn zdecydował się opublikować. Tak powstała książka „Józef Smyczek. Listy z Wehrmachtu”, którą wydał Instytut Pamięci Narodowej. – To są bardzo intymne, prywatne listy i ich publikacja nie do końca jest zgodna z naszą linią wydawniczą, bo raczej sięgamy po wspomnienia osób, które miały wpływ na bieg wydarzeń. Józef Smyczek był górnikiem, szeregowym żołnierzem, ale wierzymy, że ta książka będzie punktem wyjścia dla dalszych badań – tłumaczył Sebastian Rosenbaum, historyk z katowickiego IPN, który opracował materiał. Podkreślał zarazem ogromną odwagę Waltera Smyczka. Tym bardziej, że służba Ślązaków w Wehrmachcie to wciąż wzbudzająca wiele emocji karta naszej historii. Karta, którą wykorzystuje się także do celów politycznych. – Im więcej będziemy wiedzieć na ten temat, tym trudniej będzie politykom manipulować faktami – stwierdził Rosenbaum. – Mój dziadek walczył w trzech powstaniach śląskich i nawet nie śniło mu się, że jego synowie będą służyć w niemieckiej armii – dodał Smyczek, podkreślając jak złożone i trudne do jednoznacznej oceny były losy jego przodków i wielu innych Ślązaków.
Walter Smyczek jako kilkunastoletni chłopiec przeprowadził się z Popielowa do Boguszowic, potem mieszkał w Cieszynie. Wiele lat spędził w Niemczech, a dopiero niedawno wrócił do Polski. Dzięki listom ojca odnalazł też rodzinę. – Mój ojciec nigdy nie mówił, że miał brata Józefa, który zginął podczas wojny. Generalnie nie chciał opowiadać o tych czasach. I dopiero teraz dowiedziałam się, że mam kuzyna Waltera. To nasze pierwsze spotkanie – wyjawiła rybniczanka Bronisława Szymik, która uczestniczyła w promocji książki w muzeum. Wydawnictwo trafiło już do księgarń. Natomiast jego prezentacja została zorganizowana dla uczczenia rocznicy 1 września 1939. Wcześniej oddano hołd poległym. – Mija dziś 70 lat od wybuchu II wojny światowej. Jak bardzo zmienił się świat, jak bardzo my się zmieniliśmy? Ale zapominać nie wolno – rozpoczął uroczystości na cmentarzu Bogdan Kloch, dyrektor muzeum. Zgromadzeni odwiedzili mogiły powstańców, jak i żołnierzy września. – Dzień ten pochłonął blisko 50 istnień ludzkich na terenie miasta, a 100 na terenie całego powiatu. Bohaterska walka niech będzie zapamiętana, a wszelakie szkody i krzywdy zapomniane – mówił Kloch, po czym wszyscy przeszli do miejsca upamiętniającego ofiary prześladowań na wschodzie. Nieco później w muzeum otwarto wystawę przygotowaną we współpracy z Archiwum Państwowym w Katowicach „Jeszcze jeden dzień… Życie codzienne w Rybniku i w powiecie rybnickim w okresie II wojny światowej”. – Zastawiając się nad koncepcją tej wystawy, doszedłem do wniosku, że trzeba podejść do tematu nieszablonowo. Stąd pomysł, by pokazać losy przeciętnego mieszkańca, niekoniecznie związane z tym, co działo się na froncie, ale bardziej dotyczące okupacyjnej codzienności – tłumaczył Dawid Keller, autor wystawy. Dlatego też w pierwszej z sal, stylizowanej na rybnicki rynek, znalazł się m. in. słup ogłoszeniowy, a na nim obwieszczenia, rozkazy. Jednak na ekspozycji nie zabrakło też elementów nawiązujących do działań militarnych, dokonań ruchu oporu, tragedii więźniów obozów koncentracyjnych, jak i historii Ślązaków, służących w Wehrmachcie, co ilustruje jeden z listów Józefa Smyczka. Wystawę można zwiedzać do 25 listopada.
Beata Mońka, (kris)