Spadochron dozwolony
Spotkanie zarządu RKM ROW Rybnik z kibicami rybnickiego speedwaya.
Dwie godziny trwało czwartkowe spotkanie zarządu RKM ROW Rybnik z kibicami zespołu w rybnickiej Bibliotece. Zarząd zarówno podsumował miniony sezon, jak i przedstawił wizję funkcjonowania zespołu w przyszłym roku. Był to pierwszy sezon z nowymi sternikami klubu.
– Na pewno jesteśmy zadowoleni z wyniku sportowego, zapewniliśmy sobie utrzymanie w lidze, a taki był cel na rok 2009 – zadeklarował Michał Pawlaszczyk, prezes RKM ROW. – W przyszłym sezonie powalczymy o pierwszą czwórkę – dodał.
Szukanie budżetu
Obok aspektu sportowego, w tym roku niezwykle istotny były finanse klubu. – W grudniu zeszłego roku zadłużenie klubu sięgało 1,1 mln zł, te zaległości spłaciliśmy w 80 procentach. Są także pewne zaległości z tego roku wobec zawodników, to zadłużenie rzędu 150 – 180 tysięcy złotych – przyznawał Pawlaszczyk. Zaskakujące dla wszystkich okazały się wyliczenia, że największym sponsorem klubu są jego kibice, mało kto przypuszczał bowiem, że frekwencja na meczach RKM ROW będzie największą w I lidze. Średnio mecz drużyny na własnym torze oglądało 8,5 tysiąca widzów, kibice wzbogacili klubowa kasę o 600 tysięcy zł. – Przejmując klub mieliśmy 11 sponsorów, część z nich w tym sezonie nie wsparła nas finansowo. Stałym sponsorem jest miasto, do sponsorowania klubu przyłączyło się 49 nowych. W sumie więc w tym roku mamy 60 sponsorów – wyjaśniał prezes klubu.
Nie wiadomo jeszcze jaki kształt będzie mieć budżet klubu na przyszły sezon. – Włączając spłatę długów chcielibyśmy aby osiągnął kwotę 3,270 mln złotych. To jednak budżet projektowany, choć jest duża szansa, aby zamknąć go w tej sumie – oceniał Pawlaszczyk.
Pożegnanie z Pawliczkiem
Dużo emocjo na spotkaniu wywołała kwestia trenera na przyszły sezon. Z końcem września wygasł kontrakt z Adamem Pawliczkiem i zarząd klubu postanowił nie przedłużać umowy. – Adam dostał szansę i jej nie wykorzystał, miał szansę zostać numerem 1, jednak pogubił się w trakcie sezonu – przyznał Pawliczek. Okazuje się, że rybnicki klub zrezygnował z pomysłu zatrudnienia nowego szkoleniowca pierwszej drużyny, a tę funkcję w przyszłym sezonie będzie pełnić Dariusz Momot, wiceprezes ds. sportowych. – Przecież w wielu przypadkach funkcja trenera jest czystą fikcją. Nikt nie nauczy innej jazdy zawodników doświadczonych, nikt nie będzie im wskazywać czy mają jechać przy kredzie, czy przy bandzie. Potrzebny jest raczej motywator, który wstrząśnie zespołem w parku maszyn, będzie potrafił użyć mocnych słów, dać przysłowiowego „kopa” – wyjaśniał Momot. Nie jest jeszcze zdecydowane, kto będzie trenerem młodzieży, będzie to na pewno jednak ktoś z trójki: Pawliczek, Antoni Skupień i Mirosław Korbel.
Trzon pozostaje
Kibiców interesował również skład drużyny na przyszły rok. Oficjalnie włodarze klubu mają zakaz prowadzenia rozmów z nowymi zawodnikami przed końcem grudnia. Wiadomo jednak, że w kręgu ich zainteresować pozostaje czwórka zawodników, wśród nich żużlowcy z „wyższej półki”. Wiele wskazuje na to, że trzon tegorocznej drużyny zostanie utrzymany. Jest przesądzone, że w Rybniku będzie się ścigać Ronnie Jamroży, zawodnik ustalił już z klubem warunki kontraktu, chęć dalszych startów w barwach rekinów wyrazili również Mariusz Węgrzyk, Andriej Karpov oraz Denis Gizatullin. Na pewno w barwach drużyny nie zobaczymy Marcina Rempały, który nie spełnił oczekiwań. Padły pytania dotyczące ograniczeń uprawiania przez zawodników motocrossu (w minionym sezonie jeżdżąc na motocrossie w przerwie rozgrywek żużlowych Jamroży złamał obojczyk). – Zawodnicy będą mieć taką klauzulę w kontraktach. Rozmawiałem o tym z Ronnie, zapytał mnie, czy będzie mógł skakać ze spadochronu. Okazuje się, ze skacze ze swoją partnerką. Zgodziłem się – opowiadał Pawlaszczyk.
Pełny skład drużyny poznamy jeszcze przed końcem roku, prezesi deklarują, że zaprezentują skład w okolicach Świąt Bożego Narodzenia i sprawią kibicom „gwiazdkowy prezent”.
Bez licencji
Klub jak dotąd nie otrzymał jeszcze licencji na występy w I lidze, podobnie jak cztery inne zespoły, zarządzający klubem są jednak o to spokojni, ponieważ proces licencyjny nie został jeszcze zakończony. Brak licencji to konsekwencja zadłużenia wobec zawodników. – Nie ma żadnego zagrożenia w kwestii przyszłotocznych występów zespołu w pierwszej lidze – zadeklarował Pawlaszczyk.Sporo kontrowesji wywołały również pomysły na promocję żużla i rybnickiego klubu w regionie. O istnieniu klubu i rozgrywek żużlowych w tym sezonie mogli przekonać się już kibice na stadionach piłkarskich w Zabrzu i Wodzisławiu. – Jeśli będzie taka konieczność, a klub zdobędzie nowych fanów, mogę pojechać nawet na stadion Legii Warszawa – pół żartem opowiadał prezes RKM.
Marcin Mońka