Karnawał w rytmie krążka na rybnickim lodowisku
Pokazowy mecz hokejowy był największą atrakcją sobotniej imprezy karnawałowej na rybnickim lodowisku. Nie pojawił się na nim ani Mariusz Czerkawski, ani Jaromir Jagr.
Za to jeden z zawodników przyjechał na mecz prosto z weselnego przyjęcia. W garniturze prezentował się naprawdę elegancko. Dobrze, że zdążył chociaż założyć łyżwy. Jego kolega urwał się z basenu. Zapomniał zdjąć czepek i okulary do pływania, ale chyba nie zauważył większej różnicy, bo na lodzie czuł się jak ryba w wodzie. Jednak nie udało mu się pokonać bramkarza, a właściwie bramkarki przeciwnej drużyny. Zadziałał nie tylko urok osobisty zawodniczki, ale i jej tajna broń. Okazała się nią szufla do odśnieżania, na którą bramkarka zamieniła hokejowy kij. Nie pomogły też pelerynki, maski rodem z Hannibala Lectera i masa najróżniejszych zaklęć i tricków z podnoszeniem i przesuwaniem bramki włącznie. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, choć i jedna, i druga z drużyn niemal wychodziły ze skóry, starając się oszukać bramkarzy. W serii rzutów karnych próbowały umieścić krążek w bramce, zmieniając nawet dyscypliny sportu z hokeja na curling, czy bilard. Wynik nie uległ zmianie z 0:0. Pozostaje tylko zdradzić, kim byli uczestnicy towarzyskiego spotkania hokejowego, które uświetniło zabawę karnawałową na rybnickim lodowisku. Zawzięty, ale i pełen humoru mecz stoczyli: kabaret „Kałasznikof” wspierany przez przedstawiciela ekipy Klauna Dyzia, który pełnił rolę wodzireja, oraz członkowie Stowarzyszenia Podróżników „Mahakam”.
(mon)