Deficytowa, kuchenna i przemysłowa
Co robić, jak w sklepach nie ma już soli?
– Sąsiad pośliznął się i złamał rękę tuż obok mojego domu. Na szczęście nie poskarżył się na mnie, bo sam również ma problemy, by kupić sól. Ludzie, co się dzieje, w sklepach nie ma soli! – zadzwoniła do nas nasza czytelniczka Beata.
Nie sól, to mięśnie
Czytelnicy skarżą się na braki soli. Gdy zabraknie tej przemysłowej, trzeba kupić kuchenną, która jest jednak droższa. Dlaczego? – Sól kuchenna podlega jeszcze dodatkowemu procesowi oczyszczania. Mówi się, że jest to sól warzona, bo sól kamienną rozpuszcza się w gorącej wodzie, a następnie obniża temperaturę i wychodzą z tego owe kryształki – tłumaczy doktor Wojciech Bąkowski, chemik. – Gdy brakuje soli przemysłowej, wtedy klienci przychodzą po spożywczą. I tak jest każdej zimy. Wiadomo, że zapotrzebowanie na sól nie jest wielkie, ale stałe. Za to jak spadnie śnieg, schodzi jej więcej. Mam w sklepie towar na jeden dzień, zdarza się, że klienci wykupią całą sól. I gdy tak w jednym sklepie braknie, w drugim też, wtedy ludzie panikują. No ale jak nie ma soli, to wtedy jest jeszcze siła mięśni i łopata – śmieje się Ilona Zapłatyńska, ekspedientka w sklepie spożywczym.
Mają 800 ton
Słowa te potwierdza doktor chemii. – Faktycznie, nie ma wtedy wyjścia. Wprawdzie są jeszcze różne mieszaniny oziębiające, jak chlorek wapnia, który również obniża temperaturę zamarzania. Ale mieszaniny te są trudno dostępne, a już z pewnością droższe od soli – tłumaczy Bąkowski. Ale bez obaw: rybnickie drogi powinny być czarne, o ile oczywiście „drogowców coś nie zaskoczy”. Okazuje się, że Rybnickie Służby Komunalne soli mają pod dostatkiem. – Mamy wystarczające zapasy, które regularnie uzupełniamy. W magazynach jest stale 800 ton soli – informuje Marcin Userek, zastępca kierownika działu utrzymania dróg RSK.
Krystian Szytenhelm