Czekam na telefon wójta prawie trzy lata
Mieszkaniec pomógł gminie, teraz zaczyna tego żałować.
Alojzy Szulik sprzedał gminie kawałek swojej ziemi, by mogło powstać obecne boisko Fortecy. – Teraz z tego powodu mam same kłopoty – narzeka mieszkaniec. Wójt oskarżył go, że zalewa boisko, postraszył nawet sądem.
Gdy samorządowcy wpadli na pomysł budowy nowoczesnego boiska piłkarskiego, pan Alojzy zgodził się sprzedać na ten cel gminie część swojej działki. Boisko powstało i zaczęły się problemy. Woda spływająca z sąsiedniej działki zaczęła zalewać trybuny i część sztucznej nawierzchni. – Przecież to nie moja wina, tutaj po prostu jest taki teren. Zanim powstało boisko, w tym miejscu zawsze zbierała się woda – pokazuje na sztuczną murawę Alojzy Szulik.
Wójt obiecał
Budowa nowoczesnego boiska w Świerklanach Dolnych zakończyła się w 2007 roku. W tym samym czasie rozpoczęły się problemy. Podczas silnych opadów deszczu trybuny i część sztucznej nawierzchni była zalewana. Za zgodą mieszkańca, gmina zrobiła kanały i studzienkę kanalizacyjną. – I wtedy się zaczęło – mówi pan Alojzy. Kanały wybudowano zaraz za trybunami na działce mieszkańca. Wójt Stanisław Gembalczyk zapowiedział, że teren ten gmina wykupi.
Zafundowali rekreację
– W czerwcu 2007 roku było ostatnie spotkanie, w notatce nawet zostało zapisane, że o wynikach ustaleń zostaniemy poinformowani telefonicznie. Minęły już prawie trzy lata i my wciąż czekamy panie wójcie – pan Alojzy sam zdecydował się na wizytę w świerklańskim urzędzie. Na obradach komisji społecznej mieszkaniec przedstawił swą sytuację radnym. – Zgodziłem się na te kanały, więc już trudno. Tylko że w międzyczasie 10-metrowe pasmo mojej działki przemianowano na tereny rekreacyjne. Płacę teraz więcej podatku. Tak więc mam teren rekreacyjny z przekopami gminy gratis – narzeka pan Alojzy.
Wójt: nie wychodzę przed orkiestrę
– Naszym zamierzeniem było wykupienie tej ziemi. Wydaliśmy na tę inwestycję 10 mln zł. Moglibyśmy przecież żądać odszkodowania za zalany obiekt, ale tego nie zrobiliśmy. Ja jestem skłonny rozmawiać, ale do tego potrzebne są dwie strony. My przede wszystkim dbamy o majątek gminy. Nie wychodzę przed orkiestrę, w gminie obowiązują procedury, nie możemy panu zaoferować zbyt wysokiej kwoty, zresztą pan sam nie podał swojej, a odrzucił naszą – tłumaczył wójt Gembalczyk. – Nie przyjąłem pana ceny, bo była śmieszna. Ale podałem swoją. Niestety, od prawie już trzech lat czekam na odpowiedź. W międzyczasie straszono mnie jeszcze, że gmina będzie żądać odszkodowania – denerwował się mieszkaniec.
Złotówki uciekają, nadzieja pozostaje
Pan Alojzy ciągle ma nadzieję, że uda się dojść do porozumienia. – Wszystko można było załatwić już dawno i prosto. Jako młody chłopak nawet nie miałem możliwości, żeby kopać w piłkę. Gdy pojawiła się możliwość zbudowania boiska, natychmiast się zgodziłem. Szkoda tylko, że teraz ja z tego powodu mam płacić podatek za prawie 1,8 km2 jako tereny rekreacyjne – pokazuje dokumenty Alojzy Szulik.
Łukasz Żyła