W elektrowni rośnie napięcie
Pracownicy Elektrowni Rybnik grożą strajkiem.
Spór pomiędzy pracownikami a władzami spółki trwa. – Jeśli nie dojdziemy do porozumienia, strajk – choć to ostateczność, może w końcu wybuchnąć – przyznaje Tadeusz Kukiełka, szef Solidarności Elektrowni Rybnik S.A.
Pracę w rybnickiej elektrowni ma stracić ponad sto osób. Większość ma zostać przyjęta do nowo powstałego centrum w Krakowie, gdzie władze francuskiej spółki EDF (właściciela Elektrowni) zamierzają stworzyć bazę administracyjną dla swych siedmiu spółek. – Domyślamy się, że powstanie tzw. centrum usług wspólnych jest już nieuniknione, ale chcemy wynegocjować jak najwięcej dla pracowników. W końcu nowa praca w Krakowie, to dla wielu zupełna zmiana swojego życia – zaznacza Tadeusz Kukiełka, szef Solidarności Elektrowni Rybnik S.A.
Będą gwarancje
– Choć związki nie zdecydowały się podpisać umowy społecznej, nasza firma zobowiązała się jednostronnie wdrożyć i przestrzegać zbiór zasad i gwarancji pracowniczych – mówi Katarzyna Majchrzak, rzecznik spółki EDF. Gwarancje zatrudnienia mają wynieść 3 lata, zaś dla pracowników, którzy zmienią miejsce pracy, wyniosą nawet 7 lat.
Przerwali rozmowy
– Dotychczasowe negocjacje szły bardzo opornie. Zresztą zostały przerwane po 14 miesiącach przez przedstawicieli koncernu. Żądamy przede wszystkim takich gwarancji zatrudnienia, jakie mają pracownicy z branży energetycznej spoza spółki EDF – mówi Kukiełka. Zarząd spółki zaproponował podpisanie umowy społecznej do 25 stycznia. Do jej treści związkowcy mają jednak wiele zastrzeżeń. Według nich, spółka będzie mogła zmienić warunki umów w trakcie pracy.
Grożą strajkiem
W poniedziałek, gdy nasza gazeta trafiła już do drukarni, w Elektrowni rozpoczęły się kolejne negocjacje. – Jeśli nie dojdziemy do porozumienia nie wykluczamy ostrzejszego protestu. Strajk, choć ostateczność, może w końcu wybuchnąć – dodaje szef Solidarności i zapewnia, że wszystkie trzy związki zawodowe są co do tego zupełnie zgodnie.
(luk)