Wyposażenie, że pozazdrościć
OSP Lyski jest najlepiej wyposażoną jednostką w gminie, z czego bardzo dumni są sami strażacy. Ochotnicy również wykazują się w zakresie szkolenia dzieci i młodzieży. Strażacy uczestniczyli w wielu poważnych akcjach ratowniczo-gaśniczych, z których najbardziej wspominają tragiczny pożar w okolicach Kuźni Raciborskiej.
– Jak przeżyliście to wydarzenie?
– Braliśmy w nim udział praktycznie od pierwszego, do ostatniego dnia. Jako jedyna jednostka z Kompanii Rybnickiej weszliśmy do płonących lasów tuż po tragicznie zmarłych wtedy strażakach. Nasi członkowie widzieli ciała na pogorzelisku, był to dla nich wstrząsający widok. Naszym strażakom popłynęły wtedy łzy. Podczas pożaru były nadane dla strażaków konkretne zalecenia. Do lasu należało wjeżdżać tyłem, aby móc się szybko ewakuować. Można było również opróżnić zbiorniki w samochodach tylko do połowy, aby zostawić wodę na ewentualną ucieczkę.
– Oprócz Kuźni co jeszcze warto wspomnieć?
– Pomagaliśmy też podczas powodzi w 1997 oraz w kilku większych pożarach. Pierwszy z nich to pożar na pustyni błędowskiej w okolicach Olkusza. Wezwano również nas do bardzo niebezpiecznej akcji gaśniczej w Czechowicach – Dziedzicach, gdzie wybuchł pożar w fabryce zapałek.
– Wspomnienia możemy już zostawić historii, teraz porozmawiajmy o sprzęcie. Zacznijmy od samochodu...
– Od 1981 roku mamy obecny samochód jelcz, który jest po remoncie. Może pomieścić 5 tys. litrów wody, ale jest to już stary sprzęt. Naszym priorytetem jest otrzymanie średniego samochodu, który będzie bardzo przydatny. Oprócz tego mamy również lekkiego żuka. Mamy również szereg motopomp, z których PO 400 jest naszym najstarszym sprzętem. Ma wydajność 400 litrów na minutę. Nasza nowa pompa ma dla porównania wydajność 1800 litrów na minutę. Oprócz tego mamy pompę szlamową o wydajności 600 litrów i PO 5 o wydajności 800 l. W samochodzie mamy najbardziej wydajną pompę (3200 l/min). W tym roku pompy bardzo się przydały w związku z powodziami i podtopieniami budynków.
– Warto wspomnieć o waszym systemie powiadamiania.
– Tak. Nasz naczelnik zadbał o ten system. Jest to system GSM, który podczas alarmowania rozsyła do członków SMS z informacją o alarmie. Ten kto mieszka dalej dostaje wiadomość szybciej, a ten kto bliżej później, bo może łatwiej usłyszeć syrenę alarmową. Oprócz tego mamy licznik, który pozwala sprawdzić czas wyjazdu. Najskuteczniejsze czasy dochodzą u nas do 5 minut. Aby zwiększyć skuteczność naszych wyjazdów, zaopatrzyliśmy się w agregat powietrzny. Kiedy samochód stoi w garażu nie ma powietrza w hamulcach. Aby można było popuścić szczęki, musi być dostarczone powietrze. Agregat cały czas monitoruje powietrze i stale je uzupełnia. Możemy się poszczycić, że to dzięki tym systemom na 100% alarmowania, mamy 100% wyjazdów.
– Stawiacie na młodych?
– Mamy w tej chwili drużyny młodzieżowe dziewcząt i chłopców. Chłopcy startowali na ostatnich zawodach gminnych, a dziewczyny w 2009 roku wygrały zawody powiatowe. W tym roku startowały na zawodach wojewódzkich i zajęły miejsce w pierwszej ósemce. Młodzież się garnie i jest zadowolona z naszej działalności.
– Wchodząc do budynku remizy trudno nie zauważyć obrazu świętego Floriana.
– W 1981 roku namalował go na otwarcie budynku remizy Bolesław Cyran. Choć autor już opuścił ten świat w zeszłym roku, jego dzieło cały czas pielęgnujemy. Szczerze mówiąc, nie spotkałem jeszcze takiego namalowanego Floriana. Przy każdej konserwacji uważamy, aby nie zmienić szczegółów i jest to dla nas duża pamiątka. Warto wspomnieć również o naszym sztandarze. W 1939 roku został ufundowany stary sztandar, który zawierał godło Polski – orła, jednak zaginął podczas okupacji. W 1958 roku powstał drugi sztandar, jednak jego wygląd odbiegał już od poprzedniego. Dlatego na 100-lecie naszej jednostki postanowiliśmy odtworzyć ten sztandar sprzed wojny na podstawie pamiątkowego zdjęcia z naszego archiwum. Co do sztandarów, przyjmowane są określone wymogi. Muszą być zachowane odpowiednie wymiary, emblemat krzyża Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP. Na naszej pierwszej chorągwi jest godło Polski i staraliśmy się to zachować. Dzięki hojności mieszkańców udało się i teraz cieszymy się z tego co mamy.
1992 r. – ta data zapadła strażakom z Lysek w pamięć. Sierpniowe pożary lasów Kuźni Raciborskiej przyniosły dwie śmiertelne ofiary, czego straży z Lysek byli naocznymi świadkami. Rozgrzany popiół pogorzeliska zniszczył wtedy 70 km strażackich węży oraz kilka samochodów
120 tysięcy złotych – tyle kosztował remont (karosacja) samochodu gaśniczego jelcz OSP Lyski. Obecnie strażacy starają się o nowy samochód o masie do 14 ton (średni).
(ska)