Jednośladem w siną dal
Sprawdzamy, na co należy zwracać szczególną uwagę podczas jazdy na motorze i w jaki sposób zdaje się egzamin na kategorię A.
Sezon motocyklowy rozpoczęty. Wiosna przyniosła nam piękną pogodę, wraz z którą na drogi wyjechały setki motocykli.
W Rybniku i okolicach działa kilka grup, z których w kręgach motocyklowych znani są Ostatni Mohikanie, pasjonujący się w motocyklach nieco bardziej wiekowych oraz Rybnik Riders, skupiający wszystkich pasjonatów jednośladów, od posiadaczy cruiserów, przez choppery, motocykle turystyczne, sportowe, po crossy. O pasji motocyklowej opowiedział nam jeden z Ridersów, Grzegorz Biskup. – Najważniejsza jest przyjemność, jaka płynie z możliwości jazdy na jednośladzie, a jeżeli stanowi się zgraną grupę, staje się to jeszcze lepsze. Ma się świadomość, że jest jeszcze kilkunastu, czy kilkudziesięciu ludzi o podobnej pasji i wszyscy mogą razem realizować swoją przyjemność – mówi o wspólnych wypadach „za miasto” Grzegorz Biskup, który dosiada motocykla szosowo–turystycznego Suzuki SV650S. Rybniccy motocykliści bardzo wspomogli akcję zbiórki na motocykl ratunkowy dla rybnickiego szpitala, zainicjowaną przez Bractwo Kurkowe. Często motocykliści są nazywani dawcami organów, jednak oni sami doskonale wiedzą, że bezpieczeństwo na drodze jest najważniejsze. – Jeżeli zdarza się bardzo poważny wypadek, to często organy wewnętrzne są tak uszkodzone, że do przeszczepu się nie nadają. Inna sprawa, jeśli chodzi o zgranie grup motocyklowych podczas akcji np. oddawania krwi lub szpiku. W takich przypadkach widzimy bardzo dużą współpracę w tych ekipach – tłumaczy motocyklista.
Oczy dookoła głowy
Wbrew pozorom użytkownicy jednośladów dbają o bezpieczeństwo wszystkich użytkowników drogi. – Trzeba myśleć, to jest najważniejsze. I to nie tylko za siebie, ale za tego, który jedzie przed, za mną, po prawej, po lewej, tego drugiego przed i tego z naprzeciwka. Trzeba mieć bardzo podzielną uwagę. Nie można dać się zabić. Ważna też jest technika. Nie chodzi o to, aby mieć mocną maszynę i być mistrzem prostej, ale doskonalić się powoli, aby bezpiecznie jeździć samemu i nie zrobić krzywdy innym – tłumaczy Grzegorz Biskup. Nad poprawą bezpieczeństwa pasjonatów dwukołowców pracują także europarlamentarzyści. Obecnie trwają prace nad rozporządzeniem w sprawie homologacji i nadzoru rynku pojazdów dwu– lub trzykołowych oraz czterokołowców. Prace głównie zatem skupią się nad poprawą bezpieczeństwa motocyklistów, a także nad tym jak sprawić, by te maszyny były bardziej przyjazne dla środowiska. Planowany jest miedzy innymi obowiązek instalowania systemu ABS w motorach. Według ekspertów system ten jest najbardziej wydajnym rozwiązaniem w tego typu pojazdach. Istotny jest również fakt, aby motocykliści byli lepiej widoczni na drodze. W tym przypadku ważne jest, aby motory były wyposażone w system automatycznego włączania świateł przednich. Nad poprawą bezpieczeństwa motocyklistów pracuje m.in. europoseł ze Świerklan Bogdan Marcinkiewicz, jako członek komisji transportu.
Najczęściej zdają młodzi
Czy kierowcy samochodu łatwiej jest zdobyć prawo jazdy na motor? – Osoby posiadające już prawo jazdy kategorii B, a chcące uzyskać kategorię A szybciej przyswajają teorię, jest im łatwiej stosować znane już sobie przepisy prawa ruchu drogowego, choć technika jazdy motocyklem (pomijając umiejętność utrzymania na nim równowagi) jest troszeczkę inna – informuje Grzegorz Swinka, właściciel OSK „Gregor” z Czerwionki–Leszczyn z 21–letnim stażem instruktorskim. – Najczęściej o „prawko” motocyklowe starają się osoby w przedziale 18 – 21 lat. Wiąże się to z zapowiedziami ministerstwa infrastruktury o podniesieniu wieku powyżej 24 lat dla kategorii A. Zdecydowanie mniejsze zainteresowanie jest kursami kategorii A1, które są dostępne od 16 lat, a umożliwiają poruszanie się jednośladami do 125 ccm. Dosyć często w OSK GREGOR szkolimy osoby po czterdziestce i to zarówno mężczyzn jak i kobiety. Ich stabilizacja finansowa pozwala na zakup dobrego motocykla, odpowiedniego stroju, no i spełnienie marzeń o „szumie wiatru we włosach”– dodaje instruktor.
Zdaje 64 procent
Egzamin na prawo jazdy kategorii A różni się od pozostałych. Po zdaniu teorii udajemy się na plac manewrowy. Najpierw wskazujemy wylosowane światła i płyny, potem sprawdzamy naciąg łańcucha i przepychamy pojazd ponad 5 metrów. Potem wsiadamy na motocykl, upewniamy się o możliwości rozpoczęcia jazdy, oglądając się za siebie. Po ruszeniu 2 razy wykonujemy slalom między 5 pachołkami i 5 razy ósemkę. Następnie rozpędzamy pojazd i hamujemy awaryjnie w wyznaczonym miejscu. Po wykonaniu manewrów na placu wyjeżdżamy na miasto. Znacznym ułatwieniem jazdy miejskiej jest wyznaczenie stałej trasy egzaminacyjnej. – Według statystyki WORD Katowice zdawalność dla kategorii A wynosi 64,6 %, dla A1 – 58,5 %, co w porównaniu z kategorią B (30,3 %) pokazuje, że nie ma się czego bać. Trzeba tylko wybrać dobry ośrodek szkolenia kierowców, ukończyć kurs, zdać egzamin, a potem już tylko szum w uszach i wiele przyjemności z jazdy jednośladem, czego wszystkim życzę – zapewnia Grzegorz Swinka, instruktor jazdy z Czerwionki.
Statystyka wypadków motocyklowych
Dwa lata temu w Rybniku policjanci odnotowali 20 wypadków z udziałem motocyklistów, z czego 28 kierowców i pasażerów trafiło do szpitala z obrażeniami ciała. – W ubiegłym roku odnotowaliśmy 12 wypadków z udziałem motocyklistów , z czego dwa były niestety wypadkami śmiertelnymi. 12 osób odniosło obrażenia – informuje nadkom. Aleksandra Nowara, rzecznik prasowy KMP Rybnik. W tym roku na szczęście nie doszło do ani jednego wypadku z udziałem motocyklistów.
Kosztowny sprzęt
Podczas gdy motor szosowo–turystyczny można już nabyć za kilka tysięcy złotych (od 2500 wzwyż), dużym wydatkiem, który każdy użytkownik dwukołowca musi ponieść jest zakup odpowiedniej odzieży i ochrony ciała. Za kask ze średniej półki, który nie pęknie razem z czaszką motocyklisty musimy zapłacić minimum 400 złotych. Kolejny duży wydatek to kurtka (300–1500 zł) lub kombinezon (600 zł wzwyż). Należy także zaopatrzyć się w rękawice, za które damy min. 100 złotych. Dodatkowo można kupić ochraniacze na tułów (min. 300 zł). Przydają się także dobre buty, za które zapłacimy od 200 złotych wzwyż.
Szymon Kamczyk