Każdy parkuje, gdzie chce
Działania mieszkańców, które doprowadziły do usunięcia niechcianych znaków, stworzyły kolejny problem.
Nie milkną echa po głośnej niedawno akcji mediów na temat znaków zakazu parkowania przy ulicach Damrota, Ogródki i św. Antoniego.
Znaki, które uprzykrzały życie mieszkańcom, zniknęły, ale pojawił się nowy problem, który zgotowali sobie sami mieszkańcy. – Ciężko teraz przejechać przez św. Antoniego i Damrota – mówi Andrzej Morawiec, klient jednego ze sklepów przy ul. Piasta. Problem stanowią samochody, które teraz ustawione są po obu stronach drogi. Znaki zakazu postoju w dni parzyste i nieparzyste likwidowały ten problem, ale przez nie mieszkańcy mieli sporo kłopotów, a samochody musiały być przestawiane między 21.00 a 24.00. Choć po medialnej burzy znaki zostały usunięte, teraz mieszkańcy padli ofiara własnego pomysłu. Na ulicach Damrota i św. Antoniego trudno teraz przecisnąć się samochodem osobowym, nie mówiąc już o śmieciarkach, czy pojazdach czyszczących drogi. Zapytaliśmy rzecznik rybnickiego magistratu Lucynę Tyl, czy nie można teraz postawić jednego znaku zakazu po którejś ze stron. – Ale właśnie po której? – pyta retorycznie Lucyna Tyl, podkreślając, że mieszkańcy nie chcą zgłaszać się w tej sprawie do urzędników, a tylko do mediów. Problemu nie ma jednak na ulicy Ogródki, gdzie kierowcy parkują swoje samochody w idealnym rządku, tylko po jednej stronie. – Jak widać jesteśmy tutaj bardzo zdyscyplinowani. Myślę, że kierowcy na pozostałych ulicach, które zostały pozbawione tych nieszczęsnych znaków zakazu też się tego nauczą – stwierdza Adam Stowski z ul. Ogródki, który był inicjatorem zamieszania związanego z usunięciem znaków zakazu postoju w dni parzyste i nieparzyste. – Idealnym posunięciem, jakie miasto mogłoby teraz zrobić, byłoby przekształcenie tych ulic w jednokierunkowe. Myślę, że to rozwiązałoby wszystkie problemy definitywnie, pomimo kilku krytycznych opinii, które zawsze się pojawiają. Teraz też niektórzy narzekają, ale wszystkim nigdy się nie dogodzi – tłumaczy Stowski, który cieszy się z zaistniałej sytuacji.
Szymon Kamczyk