Koniec drogowego koszmaru
Nareszcie zakończono remont ul. 3 Maja.
CZUCHÓW. Ten remont dał się we znaki tak mieszkańcom czuchowskiej dzielnicy, jak i przejeżdżających przez nią kierowcom. Dość miał też Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach. Po blisko roku ciągnących się robotach drogowych wreszcie udało się odtrąbić wsiadanego. Do dzielnicy powoli wraca komunikacyjna normalność.
Bez korków i dziur
Nareszcie jadąc główną drogą w kierunku Knurowa i Gliwic nie trzeba obawiać się o stan samochodu po przejażdżce czuchowskim odcinkiem 3 Maja. Skończyło się stanie w korkach i jazda slalomem między pracującymi na drodze robotnikami. Firma Mota Engil właśnie zakończyła remont 850-metrowego kawałka drogi. Jezdnia równa (póki co), chodniki w końcu wyglądają po ludzku, odnowiony i zabezpieczony rów melioracyjny, wybrukowane kostką wjazdy do posesji, przyzwoicie prezentuje się nawet to nieszczęsne „niby rondoskrzyżowanie” łączące ulice 3 Maja, Kochanowskiego, Waryńskiego i Bieli. Teraz ekipy Promila – podwykonawcy Moty remontującego drogę robią już tylko prace kosmetyczne – wyrównywanie poboczy. Przystanek autobusowy wrócił na dawne miejsce. Na ustawienie czeka już tylko przystankowa wiata (ta działka należy już jednak do gminy). Do pełni szczęścia mieszkańcom Czuchowa brakuje tylko odbioru technicznego drogi przez ZDW. I na ten akt czuchowianie czekają z lekką obawą – czy aby ZDW nie dopatrzy się jakichś felerów. Co niektórzy parę felerów wychwycili. Najwięcej uwag jest do studzienek kanalizacyjnych założonych poniżej poziomu asfaltu (jest więc jazda z „tąpankiem”). Są też zastrzeżenia do zbyt wysokich wjazdów na niektóre posesje.
Co dalej z Kopalnianą?
Podczas gdy 3 Maja została wyremontowana, rozsypuje się ul. Kopalniana. Kierowcy tą drogą zrobili sobie przez rok objazd remontowanego odcinka. Ulica wygląda jak po przejściu kolumny wojsk pancernych – popękany, pokruszony asfalt, wyrwy i dziury na całej szerokości, do tego część chodnika porozjeżdżana przez samochody. Teraz mieszkańcy zamierzają się upomnieć o naprawę drogi. Pytanie, kto i kiedy taki remont zrobi.
Nie dostaną całej kwoty
Mota Engil za wykonanie roboty miała dostać niecałe 2 mln. zł. To kwota za pracę oddaną w terminie. Ponieważ jednak nie skończyła na czas (roboty miały się skończyć 15 listopada 2010 r., a po przełożeniu terminu 15 grudnia) ZDW całej kwoty nie wypłaci. Ile dostaną drogowcy na razie jeszcze nie wiadomo. ZDW odliczy bowiem kary za opóźnienia. A te do małych nie należą. – Za każdy dzień opóźnienia liczona jest kara w wysokości 0,3 proc. kwoty końcowej kontraktu. Dziennie to 6 tys. zł – wyjaśnia Ryszard Pacer, rzecznik prasowy ZDW w Katowicach.
(MS)