Żerują na ludzkim nieszczęściu
W ostatnim czasie do kilku domów w gminie zapukali młodzi ludzie prosząc o datki. Domownikom przedstawiali się jako wolontariusze różnych fundacji. Zbierali pieniądze na rozmaite, charytatywne cele: leczenie chorej na białaczkę dziewczynki, hospicjum dla dzieci, wózek dla chorego chłopczyka.
CZERWIONKA – LESZCZYNY. – Do drzwi zadzwoniła kobieta. Miała legitymację.Przedstawiła się z imienia i nazwiska jako wolontariuszka fundacji zbierającej pieniądze na operację przeszczepu szpiku dla 11-miesięcznej dziewczynki. Pokazała list – opowiada Antoni Nowak z Czerwionki–Leszczyn. Miała też listę, na którą wpisywała kwotę, a ofiarodawca listę musiał podpisać. Wzbudziła zaufanie pana Antoniego. – Kiedy z takim przejęciem opowiadała o tej chorej dziewczynce, pomyślałem o mojej wnuczce. Też jest w tym samym wieku, więc od razu dałem sto zł – mówi mężczyzna. Trzy godziny po wizycie wolontariuszki odwiedziła go córka i wtedy dowiedział się, że padł ofiarą oszustki. Okazało się, że „wolontariuszka” u jego córki też była tylko, że zbierała na wózek inwalidzki dla 7-letniego chłopca. Sprawy nie zgłosił jednak na policję. Krystyna Rosa na cztery wiatry przegoniła mężczyznę, który zjawił się u niej jako wolontariusz Caritasu. – Pysk przepity i czerwony. Od razu wiedziałam, że taki z niego wolontariusz jak ze mnie królowa angielska – opowiada. Pomachał jej przed nosem jakąś pomiętoloną kartką i zdjęciem gromadki dzieci, a potem powiedział, że zbiera dla nich na jedzenie. Pani Krysia, świeżo po zrobionych zakupach oznajmiła mu, że chętnie zrobi paczkę z żywnością. – Ten jednak stwierdził, że wolałby pieniądze. Zdenerwował mnie strasznie. Powiedziałam, że jak nie chce paczki, to nic nie dostanie. Postraszyłam dziada policją i pogoniłam – relacjonuje.
Nie masz pewności, nie dawaj
Dominika Pawlas nie sięga po portfel jeżeli nie ma stuprocentowej pewności, że osoba, która prosi ją o pieniądze faktycznie jest wolontariuszem. – Bez podejrzeń wrzucam wyłącznie do puszek wolontariuszom Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Owsiaka i PCK. Innym wolontariuszom nie ufam. Proszę o podanie mi konta i wtedy wysyłam pieniądze na konto – stwierdza. – Raz dałam pieniądze, a potem widziałam jak rzekomi wolontariusze dzielą się pieniędzmi z puszki – mówi. Każda akcja charytatywna jest organizowana w oparciu o ustawę. – Jeśli organizujemy zbiórkę, musimy mieć zgodę ministra. Każdy z wolontariuszy, idąc w teren ma przy sobie ksero tej zgody, oprócz tego identyfikator z imieniem, nazwiskiem i numerem oraz oznaczoną i zaplombowaną puszkę. Jeśli darczyńca ma wątpliwości w każdej chwili może zadzwonić do nas na numer widniejący na zgodzie lub identyfikatorze – powiedziano nam w siedzibie Polskiego Czerwonego Krzyża, najstarszej organizacji humanitarnej w Polsce.
Powiadom policję
Większość oszukanych nie zgłasza tego ani policji, ani straży miejskiej. Jedni uważają, że stracone kwoty nie są warte zachodu, inni po prostu wstydzą się, że dali się naciągnąć. Jeśli oszukany nie zgłosi sprawy policja niewiele może.– Mając jakiekolwiek podejrzenia, że nagabująca nas o pieniądze osoba może być fałszywym wolontariuszem, jak najszybciej należy o tym fakcie powiadomić policję. Szybkie działanie może doprowadzić do zatrzymania oszusta – apelują stróże prawa. Ostrzegają też, że czasem wizyta kwestującego po wejściu do mieszkania kończy się pobiciem jego właściciela, splądrowaniem i kradzieżą. Jeśli więc przed drzwiami stanie osoba podająca się za wolontariusza dla własnego bezpieczeństwa najpierw należy zapytać go przez drzwi jak się nazywa i kogo reprezentuje, a następnie zadzwonić do danej organizacji i sprawdzić czy w rejon, w którym mieszkamy wysyłano jakichś kwestarzy.
(MS)