Radzimy, jak bezpiecznie przetrwać burzę
Burze z piorunami potrafią być niebezpieczne, jednak porażenie piorunem niekoniecznie oznacza śmierć.
Zdążyliśmy już zaobserwować w tym roku w naszym regionie przejście burz z piorunami, które na razie nie były jednak zbyt gwałtowne. Wielu z nas jednak zadaje sobie pytanie, co należy zrobić, jeśli nawałnica zaskoczy nas w otwartym terenie?
W niektórych domostwach podczas burzy zapalane są gromnice. Płomień świecy nie ochroni nas jednak przed skutkami wyładowania elektrycznego, które niesie ze sobą napięcie rzędu kilkuset milionów voltów. Moc pioruna nie jest już tak powalająca, bo według obliczeń naukowców wynosi średnio ok. 150 – 200 kWh, jednak i to pozwoliłoby na zasilenie kompaktowej jarzeniówki przez półtorej roku! Jeśli mamy samochód to jesteśmy bezpieczni. Samochód to nic innego jak „klatka Faradaya”, czyli izolowana puszka, mająca chronić obecnego w niej człowieka przed polem elektrostatycznym. Nie możemy jednak dotykać metalowych elementów.
Z dala od przewodników
Kiedy burza zaskoczy nas np. na łące, musimy trzymać się z dala od drzew, czy słupów energetycznych. W takim wypadku należy przykucnąć, ale nie siadać na ziemi, a jeśli dysponujemy jakimkolwiek izolatorem, np. plecakiem, możemy na nim stanąć. Należy także unikać zbiorników wodnych, bo woda bardzo dobrze przewodzi elektryczność. Choć nie udowodniono wpływu rozmów przez telefon komórkowy na wyładowania atmosferyczne, lepiej odpuścić sobie pogawędkę podczas nawałnicy. Jeżeli burza zastanie nas w domu, absolutnie nie powinniśmy rozmawiać przez telefon stacjonarny, lub korzystać z komputera podłączonego do prądu. Wtedy wyładowanie może dotrzeć do nas po kablu. Wszystkie sprzęty elektryczne powinniśmy odłączyć od sieci, a od telewizora na wszelki wypadek odłączmy także antenę.
Piorun wyłącza serce
Wyładowanie atmosferyczne niesie ze sobą ogromny ładunek energii. Uderzenie pioruna w człowieka nie musi jednak być śmiertelne. Nasza odpowiednia reakcja, może uchronić nieszczęśnika przed śmiercią. – Należy bezzwłocznie wezwać pomoc, jeżeli mamy oczywiście taką możliwość. Trzeba to zrobić jak najszybciej. Jeżeli jesteśmy sami, przed wezwaniem pomocy w przypadku braku funkcji życiowych, należy podjąć czynności resuscytacyjne, czyli bezpośredni masaż i sztuczną wentylację usta–usta przez około jedną minutę. Po tym czasie wzywamy pomoc bez względu na to, czy pacjent oddycha czy nie – mówi dr Krzysztof Paruzel, specjalista chirurgii ogólnej i naczyniowej z Rybnika. – Jeżeli mamy ze sobą dobrze wyposażoną apteczkę, możemy użyć maski czy folii zabezpieczającej do przeprowadzenia reanimacji. Jeżeli po uderzeniu pioruna jest dobrze udzielana pomoc, to szanse na uratowanie takiego człowieka mamy olbrzymie. Ważne, aby do takiego pacjenta dotarli wykwalifikowani ratownicy z defibrylatorem. To nie jest tak, jak się niektórym wydaje, że ten człowiek jest wypalony od środka. Energia pioruna rozchodzi się najczęściej po powierzchni naszego ciała. Obrażenia mogą być bardzo powierzchowne, choć rozległe, jednak najważniejsze jest porażenie ośrodka oddechu i ośrodka kontrolującego pracę układu krążenia. To wymaga niezwłocznej pomocy, podstawowej i profesjonalnej – wyjaśnia lekarz.
Szymon Kamczyk