Kto nas będzie leczył?
To pytanie od kilku dobrych tygodni nie schodzi z ust mieszkańców Rybnika. Gdy do opinii publicznej dotarło, że rybnicki szpital stoi na skraju bankructwa, nikt chyba nie miał wątpliwości, że dojdzie od poważnych cięć w tej placówce. Dyrektor Jerzy Kasprzak dostał niedawno „zielone światło” od marszałka województwa – organu założycielskiego placówki – na wszelkie działania mające na celu zmniejszenie zadłużenia.... i wziął się do roboty od zaraz.
O zwolnieniach pracowników niższego szczebla, jak sanitariuszy, informowaliśmy już Czytelników nie raz. Prawie dwa tygodnie temu jednak na biurka ordynatorów oddziałów szpitalnych trafiło pismo dyrektora Kasprzaka, nakazujące im wyznaczyć po jednej osobie z każdego oddziału do zwolnienia. – Z uwagi na fakt, że dyrektor nie widział porozumienia w rozmowach z nami, gdyż nie zgadzaliśmy się na jego cięcia, podjął taki, a nie inny krok – mówi Krystyna Dyduch z szpitalnej Solidarności. W szpitalu zapanował chaos, a pracownicy zachodzili w głowę, czy aby to nie ostatnie dni ich pracy. Narastającą atmosferę strachu postanowili rozwiać związkowcy. – Spotkaliśmy się i ustaliliśmy nasze i całej załogi stanowisko. Nie zgadzamy się na zwolnienia, niemniej nie chcemy doprowadzać do strajku. Naszym celem jest przede wszystkim dobro pacjentów, a już cała ta sytuacja wywołana pismem dyrektora z pewnością się na nich odbiła – dodaje Dyduch. W nieoficjalnych rozmowach z kadrą szpitalną pojawia się tak naprawdę jeden wątek – jakim cudem zwolnienie jednej osoby z jednego oddziału ma naprawić sytuację szpitala zadłużonego na ponad 21 mln zł. – Mam wrażenie, że ten dyrektor do szpitala przyjechał, by go zamknąć, a nie ratować – wspomina jedna z sanitariuszek.Pełni obaw są także mieszkańcy. Pod szpitalem spotykamy pana Pawła, który leczy się w placówce. – Kto nas będzie leczył, jak ten szpital padnie? – zastanawia się. – Wszystko będzie prywatne za niedługo, za wszystko będziemy płacili, tylko z czego – dodaje, uśmiechając się z politowaniem. Nie ma wątpliwości, że sytuacja w WSS nr 3 w Rybniku staje się coraz bardziej napięta. Jeśli planowane zwolnienia dojdą do skutku, niechybnie będziemy mieli w Rybniku strajk pracowników służby zdrowia. Póki co związki i dyrekcja placówki muszą ponownie usiąść do stołu negocjacyjnego. Czy jednak wyniknie z tego coś dobrego dla najbardziej zainteresowanych – czyli pacjentów?
(mark)