Rybnik był prekursorem, ale się zatrzymał
W Rybniku od września ma ruszyć ośrodek dla dzieci niepełnosprawnych prowadzony przez Stowarzyszenie „Razem”. Po rozmowach z szefem stowarzyszenia oraz dyrektor Szkoły Życia w Rybniku przyszedł czas na opinię rodzica.
Pani Honorata Karwat jest matką 13-letniego Kamila, który jest dzieckiem niewidzącym, niechodzącym, z głębokim upośledzeniem. Informację o powstaniu ośrodka przyjęła bardzo pozytywnie. – Podpisuję się pod tym obiema rękami. Przed moim synem jest jeszcze 12 lat pobytu w takim ośrodku i chciałabym, aby otrzymał przez ten czas coś więcej, niż to, co obecnie mamy do dyspozycji w rejonie Rybnika. Prawda jest taka, że dzieci głęboko upośledzone potrzebują 24-godzinnej opieki. One nie są w stanie nic zrobić, przemieścić się, położyć, potrafią może same zjeść, jeśli jedzenie się im poda. Tak jest w przypadku mojego dziecka, a są też dzieci w tzw. grupie rewalidacyjno-wychowawczej, które potrafią chodzić, widzą itd. One potrzebują też innych bodźców i innej rehabilitacji. Marzyłoby mi się, aby w Rybniku był ośrodek, gdzie będę mogła mojego Kamila odwieźć rano, będę wiedziała, że będzie tam mieć zapewnioną rehabilitację ruchową, logopedyczną, pomoc tyflopedagogów, zajęcia integracji sensorycznej i będę mogła go odebrać po godzinach mojej pracy. Jako, że oboje z mężem pracujemy, to szczytem moich marzeń jest możliwość zostawienia syna pod opieką w ośrodku na 8 godzin – mówi Honorata Karwat.
Stanęli w latach 70.
Kamil jest obecnie uczniem Szkoły Życia w SZSP w Rybniku, gdzie jednak może przebywać tylko 20 godzin tygodniowo. – Uważam, że nasze dzieci potrzebują czegoś więcej, choć nie chcę przez to powiedzieć, że w szkole jest źle. Kamil ma cztery godziny zajęć dziennie podstawy programowej, później ewentualnie tzw. świetlica. Kiedy go dowożę, to nawet nie zdążę się obrócić w pracy i już muszę go odebrać. W tych czterech godzinach nie ma opieki logopedycznej czy rehabilitacji ruchowej, co dla mnie przy jego stanie jest bardzo ważne. Od początku za rehabilitację Kamila płacimy z własnych pieniędzy, a nie są to małe koszty. Jak w wywiadzie dla „Tygodnika” stwierdziła dyrektor SZSP Rybnik był pionierem w edukacji niepełnosprawnych, szczególnie, kiedy w 1974 roku powstała klasa życia. Ja uważam, że od 1974 roku w Rybnik nie wiele się zmieniło, jeśli chodzi o dzieci głęboko upośledzone. W innych ościennych miastach miałam okazję oglądać ich ośrodki. Ja nie mówię, że są idealne, ale dzieci mają zapewnioną rehabilitację czy opiekę lekarzy, co dla nas jest bardzo istotne, a u nas tego nie ma – stwierdza doświadczona matka.
Wiedzą, co robią
Niektórzy rodzice niepełnosprawnych dzieci odczuwają niepokój przez zmianą ośrodka dla swoich podopiecznych. – Rozumiem, że niektórzy mają obawy, nie tylko przed zmianą miejsca, ale też personelu, który teraz zna potrzeby naszych dzieci i rozumie ich proste gesty, miny, czy grymasy. Myślę, że rodzice przekonają się do tego ośrodka, jednak twierdzę, że nie można do końca czekać na podanie wszystkiego na tacy. Trzeba coś zrobić od siebie, aby to mogło zaistnieć. Jeśli chcemy, aby ośrodek powstał dla naszych dzieci, musi być dla nich dostosowany. Warto już się zaangażować, aby można było wybrać lekarzy i terapeutów dla konkretnych potrzeb naszych dzieci. Stowarzyszenie „Razem” to osoby, które znają się na rzeczy. Na dużą uwagę zasługuje m.in. fakt integracji rodziców przy różnego rodzaju projektach. Dzięki takim spotkaniom można zdobyć wiele ważnych i przydatnych informacji – zapewnia Honorata Karwat, deklarując swoje zaangażowanie w powstanie ośrodka.
Szymon Kamczyk