Fala kradzieży aut w Czerwionce. Jeden ze śladów prowadzi do Czech
Wraz z nadejściem wiosny dziwnym zbiegiem okoliczności z różnych miejscowości Czerwionki-Leszczyn zaczęły ginąć samochody. Głównie marki niemieckie – audi, volkswageny i bmw. Policja neguje scenariusz o szajce, co innego jednak mówią nasi informatorzy.
– Ten dzień był tak zwyczajny. Przyznam szczerze, że nie wiele dzisiaj z tego pamiętam, byłam w takim szoku – mówi pani Jadwiga*, mieszkanka gminy.
Pan Jan, mąż Jadwigi, jak co rano wyszedł do pracy. Na parkingu jednak nie znalazł samochodu – jednego z wyższych modeli audi, wersja combi, w środku czarna skóra, chromowane wykończenia. – Kiedy Jan wrócił i powiedział, co się stało, zaśmiałam się, bo myślałam, że próbuje mnie nabrać. I wtedy mi to pokazał – mówi Jadwiga. Jan przyniósł ze sobą jedyny ślad po ich samochodzie – wykręcony bęben i wkładkę cylindryczną zamka ich audi. Element leżał w miejscu, gdzie jeszcze dzień wcześniej wieczorem zaparkowali samochód. – Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał, żadnych świadków. To musiała być błyskawiczna robota – mówi Jan.
Fali nie ma, to przypadek
Nadkom. Aleksandra Nowara z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku przyznaje, że zanotowali kradzieże, jednak nie ma powodu do eskalacji zjawiska. – Nie nazwałabym tego falą. Faktycznie, zanotowaliśmy kradzieże w Czerwionce-Leszczynach, jednak nie mogę na razie potwierdzić żadnych ustaleń, gdyż nasi funkcjonariusze wciąż prowadzą działania operacyjne – mówi.
Sprawa Jadwigi i Jana została jednak dość szybko umorzona. – Okazało się, że nie ma żadnych tropów. Samochodu nie odnaleziono, więc sprawa została zamknięta – mówi Jadwiga.
– Nie przeczę, że sprawy mogły być umarzane. Jednak pamiętajmy, że wszystkie te poszlaki i zdarzenia są istotne w pracy śledczych. Gdy trafiamy na jakąś dziuplę nagle okazuje się, że znajdujemy samochód, albo części, które zniknęły jakiś czas wcześniej, a z uwagi na brak dowodów i poszlak sprawa została zamknięta. Więc to, że teraz sprawy są umorzone nie oznacza, że ten temat nie wróci i nie znajdziemy pojazdów – zaznacza nadkom. Nowara.
Choć nie udało nam się dotrzeć do żadnych oficjalnych danych odnośnie rzekomej fali kradzieży samochodów, z informacji nieoficjalnych wiemy, że skala zjawiska jest spora. Jeden z funkcjonariuszy KMP w Rybniku w nieoficjalnej rozmowie przyznaje, że problem istnieje, a kradzieże nie są przypadkowe. – Możemy mieć tutaj do czynienia z czymś więcej niż tylko zbiegiem okoliczności, że akurat w jednym czasie w podobny sposób giną samochody – przyznaje. – Faktycznie złodzieje upodobali sobie niemieckie marki samochodów, wozy młode i z dobrym wyposażeniem. Na razie nie mamy żadnych tropów, choć pojawił się wątek, który każe kierować poszukiwania na Czechy – przyznaje pracownik KMP Rybnik.
Leszczyny, Dębieńsko, cała gmina
– Mamy znajomego w policji. On w gruncie rzeczy poinformował nas, że kradzież naszego audi może być częścią większej sprawy – mówi pani Jadwiga*. Ich kilkuletni samochód znalazł się w gronie co najmniej kilku kradzieży o bardzo podobnym scenariuszu. Właściciel znajduje na parkingu wykręcone elementy zamka w miejscu wcześniej zaparkowanego samochodu. Do kradzieży dochodziło w nocy, nie było żadnych świadków ani poszlak. – Znajomy powiedział, że w grę wchodzi szajka, która po prostu zrobiła kilka włamań na terenie gminy i zniknęła z samochodami – mówi Jadwiga.
– Istotnie, często okazuje się, że złodziej samochodów nie działał sam. Często tego rodzaju grupy wpadają przy zatrzymaniu jednego z członków. W sytuacji z gminy Czerwionka – Leszczyny za wcześnie jest oczywiście, by jednoznacznie stwierdzić jak liczne i jak zorganizowane grono brało udział w kradzieżach – informuje nadkomisarz Aleksandra Nowara. Z informacji pozyskanych od poszkodowanych oraz pracowników KMP w Rybniku dowiedzieliśmy się, że w grę wchodzą tutaj kradzieże niemal z całej gminy. Podobne przypadki zdarzyły się w Leszczynach, Dębieńsku, Czerwionce i kilku innych miejscowościach.
Trop w Czechach?
Jeden z funkcjonariuszy KMP w Rybniku w nieoficjalnej rozmowie przyznaje, że problem istnieje, a kradzieże nie są przypadkowe. – Możemy mieć tutaj do czynienia z czymś więcej niż tylko zbiegiem okoliczności, że akurat w jednym czasie w podobny sposób giną samochody – przyznaje. – Faktycznie złodzieje upodobali sobie niemieckie marki samochodów, wozy młode i z dobrym wyposażeniem. Na razie nie mamy żadnych tropów, choć pojawił się wątek, który każe kierować poszukiwania na Czechy – przyznaje pracownik KMP Rybnik.
Żadnej z tych informacji nie udało nam się potwierdzić u rzecznika komendy. – Wiadomo, jak to jest z przejazdem przez granicę. Nie da się zatrzymać każdego młodego audi czy volkswagena i sprawdzać wszystkich danych. Jeśli złodzieje wiedzieli, co robili, numery i blachy samochodów są zmienione, a straż graniczna nie dysponuje ani personelem ani możliwościami, by sprawdzić każdego wyjeżdżającego za granicę – dodaje nasz informator. Sprawa, według nadkom. Aleksandry Nowary, wciąż jest otwarta. Poszkodowani nie powinni więc tracić nadziei, bo choć sprawy są umarzane, a śladów brak, wystarczy jeden dobry trop, by trafić do źródła.
(mark)
* – wszystkie dane poszkodowanych, z uwagi na dobro śledztwa oraz prośbę samych zainteresowanych, zostały zmienione.