W szpitalu nadal cisza
Dyrekcja rybnickiego szpitala nie planuje powrotu telewizorów na szpitalne oddziały. Chorym pozostają sen, książki i skupienie się na powrocie do zdrowia.
Od dwóch lat chorzy z rybnickiego szpitala wbijają wzrok w ścianę, bo po wielkim demontażu setek telewizorów na sale nie wróciły odbiorniki. Dyrekcja tłumaczy, że pacjenci muszą uzbroić się w cierpliwość, bo szpital ma inne wydatki. Dlaczego na szpitalnych oddziałach zaległa cisza? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy się cofnąć o kilka lat.
Jeszcze na przełomie roku 2005 i 2006 ówczesna dyrekcja szpitala podjęła decyzję o wprowadzeniu tak zwanego systemu telewizji szpitalnej. Ogłoszono przetarg w którym wygrała firma z Opola. Wkrótce w szpitalu zamontowano kilkaset telewizorów. – Nie montowano ich na każdej sali, gdyż część z chory nie życzyła sobie telewizora. Każdy pacjent miał prawo wyboru czy chce zostać umieszczony w sali z telewizorem lub bez – wspomina Grzegorz Chłodek, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w WSS nr 3 w Rybniku. Zasada działania była prosta. Pacjent wrzucał bilon i za daną kwotę mógł przez określony czas korzystać z telewizora. Po pewnym czasie sprzęt się jednak zestarzał. – Psuły się automaty wrzutowe i same telewizory. Dochodziło do sytuacji, że ktoś wrzucił sobie monet na sześć godzin, a telewizor wyłączał się po trzydziestu minutach. Cała złość pacjentów skupiała się na dyrekcji. Administrowała tym zewnętrzna firma, a cięgi zbierał szpital. Pokończyły się umowy na naprawy gwarancyjne i pogwarancyjne i zostaliśmy z kłopotem – mówi dyrektor.
W 2011 roku umowę z firmą rozwiązano. Firma zdemontowała telewizory, stojaki i aparaty wrzutowe oraz przywróciła poprzedni stan ścian zalepiając dziury. Od tego czasu na oddziałach panuje cisza. Część z pacjentów próbuje zabić nudę przynosząc ze sobą laptopy lub inny sprzęt elektroniczny. Jak podkreśla dyrekcja robią to na własną odpowiedzialność. – Przymykamy oko na ładowarki do tych urządzeń. Wystarczy, że każdy chory włączy do gniazdka ładowarkę i już mamy niemały koszt – mówi Grzegorz Chłodek. Kolejne dyrekcje rozważały powrót telewizorów na sale, jednak rozmowy przerwano. – Może kiedyś do tego wrócimy, jednak biorąc pod uwagę obecną sytuację w sektorze zdrowia i ciągły brak pieniędzy, telewizory nie są dla nas priorytetem – dodaje dyrektor.
(acz)