Kulisy podziału Czerwionki-Leszczyn
O tym, że pojawiła się koncepcja podziału gminy wiedzą już niemal wszyscy. Nie wszyscy jednak wiedzą, jakie pobudki za tym stoją, kto tak naprawdę tego chce i dlaczego uważa, że trzy mniejsze gminy będą radziły sobie lepiej.
Jan Tokarz, powiatowy radny, był jednym z inicjatorów pomysłu. – Na razie zbieramy podpisy pod wnioskiem – mówi. – Prawdę powiedziawszy chcieliśmy zrobić to bez rozgłosu, po prostu zbierać podpisy i dać ludziom zdecydować. Jednak po zamieszaniu, które się rozpętało, wygląda na to, że teraz dyskutują o tym wszyscy i nie wiadomo, jak potoczyć się może głosowanie, jeśli do niego dojdzie – dodaje Tokarz.
To nie ja dzielę gminę
To „jeśli” jest w tym momencie najważniejsze. Zbieranie podpisów trwa bez przeszkód, jednak pełnowymiarowa wojna, która rozpętała się pomiędzy grupą inicjatywną a urzędem gminy może zaważyć na ostatecznym wyniku. Na razie najcięższe działa wyciągają czerwioneccy radni koalicji, w lokalnych gazetach publikując oświadczenia potępiające pomysł grupy inicjatywnej. Stanowiska klubów radnych Ruchu Rozwoju Gminy i Wspólnoty Śląskiej „Ciosek” Ruchu Anatomii Śląska są do siebie bardzo zbliżone. Radni już na sesji rady miast wskazywali na zagrożenia, jakie niesie podzielenie gminy na trzy części – od trudności w pozyskiwaniu środków unijnych po potencjalne ograniczenia w miejskiej i gminnej edukacji. – Dzisiaj samorządy jednoczą się, by być silniejszym i sprawniejszym ośrodkiem władzy. My mamy działać odwrotnie? – piszą w oświadczeniu radni wspólnoty „Ciosek”. – Janiszewski podzielił gminę, a nie Tokarz – mówi powiatowy radny. – Burmistrz zachowuje się tak, jakby to, co dzieje się w niektórych dzielnicach Czerwionki i Leszczyn w ogóle go nie interesowało. A zaczęło się już kilka lat temu, podczas dyskusji na temat cięć w gminnej edukacji – dodaje. Zdaniem Jana Tokarza w gminie rozwarstwienie jest bardzo widoczne – tak jeśli chodzi o środki przeznaczane na dzielnice i sołectwa, jak i w kwestii edukacji. – W Bełku budujemy przedszkole, a w Czerwionce pan burmistrz nowe oddziały zablokował. Ponad setka dzieci nie dostała się w tym roku do przedszkola numer 10, a mieszkają w blokach obok – mówi Tokarz.
Czujemy się gnębieni
Stanowiska radnych koalicji opublikowały wszystkie gminne gazety - „Kurier”, „IRG” oraz „Nasze Miasto”. Radni „Cioska” w słowach momentami nie przebierają. – Dochodzą do społeczności lokalnej głosy będące pochodną żądzy władzy ludzi o niespełnionych aspiracjach politycznych, których celem jest osiągnięcie samozadowolenia stanowiskowego kosztem rozbicia administracyjnego gminy. Takowy swoisty „rozbiór” ma być drogą do zakwitu karier samorządowych i politycznych – piszą w oświadczeniu. – Władze gminy i radni koalicji ciągle nas atakują, a przecież grupa inicjatywna nie chce konkurować o tytuły i stołki. A tutaj nas się piętnuje, próbuje nam się wmówić, że robimy to dla kariery. Czujemy się gnębieni tylko i wyłącznie za to, że chcemy dać ludziom prawo głosu – komentuje oświadczenia radnych Tokarz. – To jest nasze obywatelskie prawo. Kilku radnych da się przekonać, ale społeczeństwo nie tak łatwo się nabiera – dodaje.
Tokarz pokusił się także o bardzo twarde i odważne oświadczenie. – Jeśli pani Szejka z Bełku, pan Strzoda z Palowic oraz pan Janiszewski zrezygnują ze swoich stanowisk, ja zrobię to tego samego dnia. Zrzeknę się wszystkich mandatów, w radzie powiatu i w radzie dzielnicy. Nie robimy tego dla stołków, ale tylko i wyłącznie dlatego, że ta gmina – tak duża i rozległa – jest wręcz niemożliwa do zarządzania i to dzisiaj widać – mówi Jan Tokarz. – Co sołtys Palowic może wiedzieć o potrzebach mieszkańców centrum Czerwionki. I odwrotnie – dlaczego mieszkańcy Czerwionki mają decydować na przykład o pracach inwestycyjnych w Palowicach? – kończy radny.
Grupa inicjatywna podpisy zbierała będzie do 25 października. Wtedy okaże się, czy społeczeństwo faktycznie popiera ich pomysł.
Marek Grecicha