Przejmowali domy biednych
12 lutego po blisko dwóch latach od sporządzenia aktu oskarżenia, ruszył proces grupy, która miała udzielać lichwiarskich pożyczek i przejmować domy zadłużonych rodzin. Na ławie oskarżonych zasiadło osiem osób. Jedna na krótko przed procesem wyjechała do Stanów Zjednoczonych.
Akt oskarżenia sporządzony przez śledczych z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach wymienia kilkadziesiąt nieruchomości, domów i mieszkań, w których posiadanie weszli oskarżeni. W ciągu zaledwie kilku lat mieli przejąć domy i mieszkania warte w sumie co najmniej 14 mln zł. Co najmniej, bo kwota dotyczy zaniżonych cen, za które sprzedawali je między sobą. Na ławie oskarżonych prokurator posadził Macieja P., Tomasza B., Józefa K., Marka N., Janusza T., Pawła S., Kornelię P, Martynę R. i Patryka K. To mieszkańcy regionu, między innymi Rybnika i Rydułtów. Prokuratura zarzuca im tzw. wyzyskanie przymusowego położenia innej osoby i zawarcia umowy oraz nałożenia na nią obowiązku świadczenie niewspółmiernego ze świadczeniem wzajemnym. To jest o przestępstwo z art 304 kk, czyli tzw. lichwy.
Nie chodziło o spłacanie
Co to oznacza? Oskarżeni wyszukiwali poprzez ogłoszenia w prasie i w internecie osoby w trudnej sytuacji materialnej. – Osoby te posiadały z reguły zadłużenie, egzekucje komornicze i nie były w stanie pozyskać komercyjnych kredytów bankowych. Oskarżeni obiecywali im uzyskanie takich kredytów – mówił prokurator Piotr Żak z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Oskarżeni skrupulatnie sprawdzali, czy ich klienci mają jakąś atrakcyjną nieruchomość. Później, swoim klientom udzielali pożyczek, których zabezpieczeniem były właśnie te nieruchomości. Co ciekawe, osoby pożyczające pieniądze były zaskakiwane działaniem oskarżonych, których celem było niewywiązanie się z pożyczek. Zależało im na tym, aby ich klienci nie spłacili ich. W ten sposób pożyczając stosunkowo niewielkie sumy wchodzili w posiadanie nieruchomości za ułamek ich wartości. Domy szybko zmieniały właścicieli. Lokatorzy nieraz przypadkowo dowiadywali się, że ich dom został sprzedany.
Pokrzywdzeni byli bezradni
Wśród poszkodowanych są mieszkańcy powiatów rybnickiego i wodzisławskiego. Podejrzani biznesmeni działali aż w 36 miejscowościach. Poza domami w Rybniku, Połomi czy Wodzisławiu przejęli również nieruchomości w Elblągu, Rawie Mazowieckiej czy Limanowej. – W opisie zarzutów są elementy, które odzwierciedlają pewien mechanizm i pozwalają zrozumieć jak bezradne były osoby pokrzywdzone w spotkaniu z oferującymi im pomoc finansową oskarżonymi. Osoby te się zmieniały i w pojedynczych przypadkach strona nie była w stanie wykazać, że kolejny nabywca nieruchomości jest osobą działającą w porozumieniu ze sprzedającym. Nieruchomości były sprzedawane drastycznie poniżej ich wartości. Były sprzedawane osobom nie na wolnym rynku, tylko sprawcy samym sobie je sprzedawali, albo na założone przez siebie spółki albo pomiędzy sobą – mówił na sali sądowej prokurator.
Mam skuter, nic więcej
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Na sali sądowej deklarują często dochód na poziomie kilkuset złotych miesięcznie. – Z czego pan się utrzymuje od kilku lat – pytała Macieja P. sędzia Edyta Pachla, słysząc, że ten nie pracuje od dłuższego czasu. – Utrzymuje się z pomocy rodziny, od kiedy prokuratura zniszczyła swoim działaniem moja firmę – żalił się Maciej P. Na ławie oskarżonych zabrakło Kornelii P., która nagle wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Wcześniej prosiła sąd o wyznaczenie obrońcy z urzędu ze względu na trudną sytuację materialną. Sąd wyłączył jej sprawę do osobnego postępowania, dzięki czemu proces mógł wreszcie ruszyć. Inny z oskarżonych – Paweł S. nie był w stanie podać adresów wszystkich nieruchomości, które należą do jego firmy. Patryk K. przekonywał, że poza starym skuterem nie ma żadnego majątku.
To my jesteśmy poszkodowani
Oskarżeni nie przyznają się, do zarzucanych czynów, twierdząc, że to oni są poszkodowanymi. Niejednokrotnie oskarżają o wyłudzenie osoby, które pożyczały od nich pieniądze. Jeszcze w tym roku można spodziewać się kolejnego aktu oskarżenia w sprawie innych nieruchomości przejętych przez tą samą grupę. Gliwicka okręgówka właśnie kończy śledztwo w tej sprawie.
Adrian Czarnota