Energetyk ROW: remis jak porażka
PIŁKA NOŻNA – I liga.
Ten tekst mógł i powinien brzmieć mniej więcej tak: piłkarze Energetyka ROW Rybnik po dobrym meczu pokonali tyski GKS, pierwszy raz od ponad pięciu miesięcy zainkasowali komplet punktów i wlali w serca kibiców nadzieję na lepsze jutro. Niestety...
Kibice, którzy przed tygodniem oglądali mizerną grę Energetyka ROW w meczu ze Stomilem, tym razem mieli więcej powodów do radości. Drużyna trenera Marka Wleciałowskiego prezentowała się o niebo lepiej, grała do przodu, stwarzała sytuacje i pokazała, że może czerpać radość z futbolu. Już w 4. minucie wynik spotkania otworzył Łukasz Bałuszyński, który cudownym strzałem z ponad 30 metrów pokonał tyskiego bramkarza. To był gol „stadiony świata”. Popularny „Balu” był bardzo aktywny w pierwszych fragmentach spotkania i miał jeszcze dwie dogodne okazje do podwyższenia wyniku. Swoje sytuacje mieli też Feruga i Cisse. Po drugiej stronie boiska nie działo się nic, a czeski golkiper Energetyka Antonin Bucek wyraźnie się nudził. W 30. minucie w środkowym rejonie boiska starli się Sławomir Szary i Tomas Docekal, po czym sędzia podjął dość kontrowersyjną decyzję o pokazaniu czerwonej kartki zawodnikowi GKS. Najbardziej rozwścieczyło to trenera Jana Żurka, który dobre kilkadziesiąt sekund pieklił się przy linii i dyskutował z arbitrem. Od tego momentu dominacja gospodarzy była jeszcze większa. Tylko sam Idrissa Cisse miał trzy okazje do zdobycia bramki, ale niestety, szwankowała skuteczność. Po zmianie stron Senegalczyk również szalał pod tyskim polem karnym. Strzelając na bramkę rywala raz minimalnie chybił, a raz trafił piłką w słupek. Kiedy już skierował piłę do siatki uderzeniem głową, to sędzia, słusznie zresztą, odgwizdał spalonego. Podopieczni trenera Marka Wleciałowskiego niepodzielnie panowali na boisku i można było zaryzykować stwierdzenie, że żadna krzywda się im już nie stanie. Piłka rządzi się jednak swoimi prawami i jak to po końcowym gwizdku powiedział jeden z kibiców: „Tychy miały pół sytuacji i zremisowały mecz”. Te „pół sytuacji” to 83. minuta spotkania. Tomas Vrto zahaczył we własnym polu karnym Mateusza Mączyńskiego i sędzia wskazał na „wapno”. Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Paweł Smółka. Zdruzgotani takim obrotem spraw rybniczanie nie stworzyli już sobie dogodnej sytuacji do ponownego objęcia prowadzenia i we frajerski wręcz sposób stracili dwa punkty w spotkaniu, którego nie mieli prawa zremisować.
Marek Pietras
PO MECZU POWIEDZIAŁ:
Marek Wleciałowski, trener Energetyka ROW Rybnik: W ostatnim spotkaniu nie tworzyliśmy zespołu. Dziś od pierwszej minuty ten zespół widziałem. Podobało mi się, jak moja drużyna rozgrywa to spotkanie. Zawodnicy grali bardzo regularnie i agresywnie w defensywie. W ataku stwarzaliśmy sytuacje. I mogę powiedzieć jedno: piłka nie jest sprawiedliwa i czasem przez przypadek - bo w takich kategoriach traktuję rzut karny dla rywala - następuje taka sytuacja, że nie ma zwycięzcy, a jest dwóch rannych, którzy czekają na kolejne spotkanie. Po ostatnim meczu wykonałem pewne ruchy, zmieniłem całkowicie sposób patrzenia na grę zespołu i dziś mogę powiedzieć, że widzę perspektywy przed tą drużyną.
Jan Żurek, trener GKS Tychy: Przestrzegałem drużynę przed tym meczem. Wiedziałem, że po porażce ze Stomilem ROW będzie inaczej wyglądać. Choć rozpoczęliśmy spotkanie od efektownej akcji to graliśmy źle, szczególnie w defensywie. To nie tak miało wyglądać. Błędy popełniali moi stoperzy, którzy są bardzo doświadczonymi zawodnikami. Mieli olbrzymie problemy z upilnowaniem Cisse. Przez godzinę graliśmy w dziesiątkę, a mamy remis, więc jest to dla nas pewien sukces. Chociaż i tak pozostaje niedosyt. Ale liczy się każdy punkt.
Łukasz Bałuszyński, zawodnik Energetyka ROW Rybnik: Strzeliłem fajną bramkę, ale w ogóle mnie ona nie cieszy, bo straciliśmy dwa bardzo dla nas cenne punkty. Gdybyśmy wygrali, miałbym większą radość z tego gola. Co do całego meczu to na pewno zagraliśmy o wiele lepiej niż tydzień wcześniej. Inaczej weszliśmy w to spotkanie, mieliśmy trochę inne założenia. Trener dokonał wielu zmian w składzie i myślę, że zaowocowało to całkiem dobrą grą i to zarówno wtedy jak przeciwnik grał w jedenastu i również później, kiedy tyszanie walczyli w dziesiątkę. Mieliśmy wiele sytuacji, ale nie wykorzystaliśmy ich. I to się zemściło.
Energetyk ROW Rybnik - GKS Tychy 1:1
BRAMKI: Łukasz Bałuszyński (4.) - Paweł Smółka (83.-k.)