Nie ma kierowcy, będzie sprawa w sądzie
Straż Miejska w Rybniku próbuje za wszelką cenę ukarać mieszkańca Jejkowic, który w ubiegłym roku miał źle zaparkować pojazd w centrum Rybnika. Sprawa ciągnie się miesiącami, bo strażnicy mylą miejsca i godziny wykroczenia.
Ktoś źle zaparkował
W grudniu pan Ireneusz (nazwisko do wiadomości redakcji) znalazł w swojej skrzynce pismo z komendy Straży Miejskiej w Rybniku. Strażnicy wzywali go na komendę, w związku z pozostawieniem samochodu skoda w miejscu zabronionym. W piśmie strażnicy wyjaśniają, że chodzi o wykroczenie z 29 listopada 2013 r., które miało zostać ujawnione o godzinie 9.50 na ulicy Dworcowej. – Samochód, o który chodzi, stoi na posesji, bo ja do pracy jeżdżę innym samochodem. Nie ma mnie cały dzień i nie wiem, kto z rodziny mógł się nim poruszać – wyjaśnia nasz czytelnik.
Mieszkaniec Jejkowic odpisał grzecznie funkcjonariuszom, że nie jest sprawcą wykroczenia i nie posiada wiedzy na temat tego, kto mógł się nim poruszać. Strażnicy odpisali równie grzecznie, że jeśli nie wskaże sprawcy wykroczenia, czeka go mandat w wysokości 500 złotych za niewskazanie osoby lub sprawa w sądzie. Do pisma dołączony był gotowy formularz, na wypadek, gdyby pan Ireneusz nagle przypomniał sobie, kto mógł prowadzić tego dnia skodę. Na dole wezwania było pouczenie, że jeśli pan Ireneusz zezna nieprawdę, zgodnie z art 233 Kodeksu karnego grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności. – Nie mam takiej wiedzy i nawet jeśli dla świętego spokoju wskazałby jakąś osobę, gdyby potem wyszło na jaw, że to nie ona, ja miałbym kłopoty – tłumaczy właściciel skody.
Sprawa w sądzie
To nie jedyna wątpliwość jakiej nabrał pan Ireneusz. Po uważnej lekturze dołączonego do pisma formularza, mężczyzna zauważył, że miał się podpisać pod zupełnie innym wykroczeniem, do którego doszło o innej porze, innego dnia i w innym miesiącu. – Tym razem strażnicy domagali się przyznania się do wykroczenia z dnia 14 października na ulicy Sobieskiego. Jeśli chcemy być drobiazgowi, to formalnie było to nakłanianie mnie do fałszywych zeznań. Nie wiem kto mógł prowadzić, pojazd został użyty wbrew mojej zgody i nie mogłem temu zapobiec. Wiedząc o tym, strażnicy uciekają się do prowokacji i wysyłają mi formularze o odmowie wskazania. Chyba bardzo im zależy na tych 500 złotych. Pomyłka w formularzu najlepiej świadczy o tym, że już sami nie panują nad tym ile i czego wysyłają – wylicza wzywany na komendę.
Właścicielami skody, jest zarówno mieszkaniec Jejkowic jak i jego małżonka. Oboje stawili się na komendzie, powtarzając, że nie mają wiedzy, kto mógł prowadzić. Strażnicy nie dają jednak za wygraną i kierują sprawę do sądu. – Sprawcy została udowodniona ponad wszelką wątpliwość wina za czyn z art. 96§3 Kodeksu wykroczeń (niewskazanie sprawcy). Oczywista omyłka pisarska została odkryta po nadaniu korespondencji do adresata, więc nie mogłoby dojść do błędnego wystawienia mandatu. Omyłka ta została skorygowana, a adresat został za zaistniałą omyłkę przeproszony w jednym z pism – wyjaśnia Dawid Błatoń, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Rybniku.
Nie chcą pokazać fotografii
W 2013 roku rybniccy strażnicy ujawnili 5200 wykroczeń popełnionych przez kierowców w związku z nieprawidłowym postojem pojazdów. Za wykroczenia ujawnione w 2013 r. dotychczas do sądu skierowano 233 wnioski o ukaranie. – Najśmieszniejsze w całej sprawie jest to, że nikt mi nie chce pokazać zdjęcia rzekomo sfotografowanego pojazdu. Wówczas zapłaciłbym mandat bez mrugnięcia okiem, a w domu ustalił tego, kto tak parkuje. Jednak strażnicy za wszelką cenę próbują wyłudzić ode mnie kwotę 500 złotych za niewskazanie sprawcy. Z tego co wiem, za to wykroczenie grozi mandat karny w wysokości 100 złotych. Strażnicy jak widać chcą pięć razy więcej – mówi pan Ireneusz.
Adrian Czarnota