Z notatnika strażnika
Powiat
16 lutego. Strażnicy zauważyli siedzącego na wjeździe na parking do marketu nietrzeźwego mężczyznę. Osoba ta była komunikatywna, lecz odmówiła przyjęcia jakiejkolwiek pomocy. Nietrzeźwego mężczyznę strażnicy oddali pod opiekę żonie.
16 lutego. Do dyżurnego Straży Miejskiej w Rybniku zadzwoniła anonimowa osoba, która poprosiła o sprawdzenie, czy w jednym mieszkań w dzielnicy Maroko Nowiny nie doszło do tragedii. Miała tam mieszkać starsza osoba wraz z psami. Zwierzęta od samego rana ujadają i sąsiedzi obawiają się o zdrowie lokatorki. Okazało się, że właścicielki nie było w mieszkaniu.
17 lutego. Około godziny 2 w nocy strażnicy otrzymali zgłoszenie o nietrzeźwej kobiecie, która miała głośno wołać o pomoc. Zdarzenie miało miejsce na ul. Dworek. Zgłaszająca była mieszkanką tamtejszego osiedla, która twierdziła, że całą sytuację obserwuje z okna. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce nie odnaleźli wskazanej w zgłoszeniu kobiety. Osoba zgłaszająca natomiast twierdziła, że krzycząca kobieta została zaciągnięta do wskazanego na parkingu samochodu przez nieznanego jej mężczyznę. Strażnicy mimo, że byli na miejscu nie potwierdzili obaw mieszkanki ul. Dworek. Gdy próbowali wyjaśnić, dlaczego zostali wezwani na miejsce, do fikcyjnego zdarzenia, zgłaszająca nie otwarła drzwi.
17 lutego. Operator monitoringu zauważył na ul. 3 Maja grupę osób wyłudzających pieniądze od kierowców. Po przyjęciu zgłoszenia, patrol wylegitymował sprawców wykroczeń.
18 lutego. Ciekawy sposób na ogrzanie się w oczekiwaniu na autobus wymyślił pasażer komunikacji miejskiej, który postanowił uciec przed zimnem do miejskiego szaletu. Operator monitoringu zauważył mężczyznę, który wszedł do toalety w pobliżu Placu Jana Pawła II i długo z niej nie wychodził. Sytuacja ta miała miejsce w godzinach nocnych, kiedy często z tego typu pomieszczeń korzystają osoby bezdomne, które zajmują miejskie szalety, zamykając się od środka, by przeczekać noc. Gdy strażnicy przyjechali na miejsce, okazało się, że mężczyzna wszedł do środka by się ogrzać, gdyż czekał na autobus.
18 lutego. Anonimowa osoba powiadomiła strażników o mężczyźnie, który leżał w jednym z domów handlowych na schodach. W budynku przy ul. Chrobrego Strażnicy odnaleźli wskazaną w zgłoszeniu osobę. Był to znany strażnikom bezdomny mężczyzna, który odmówił przyjęcia jakiejkolwiek pomocy i opuścił budynek.
19 lutego. Strażnicy przyjęli zgłoszenie od anonimowej osoby, która twierdziła, że na ul. Gliwickiej chodnikiem idzie mężczyzna, który zatacza się i może wpaść pod nadjeżdżające samochody. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, okazało się, że mężczyzna przyjechał z Warszawy na pogrzeb swojego ojca. Gdy strażnicy rozmawiali z nietrzeźwym, ten oznajmił, że do Rybnika przyjechał z bratem i razem pili alkohol. Patrol kilkadziesiąt metrów dalej zauważył drugiego, zataczającego się mężczyznę, był to brat uprzednio wylegitymowanego człowieka. Gdy strażnicy przyjechali pod adres, gdzie mieszkał zmarły ojciec, nikt nie rozpoznał pijanych braci. Mężczyźni tłumaczyli, że nie znają tej części rodziny, bo nie utrzymywali ze sobą kontaktów. Gdy doszli do siebie, funkcjonariusze zostawili braci na cmentarzu, by mogli wziąć udział w uroczystości pogrzebowej.
22 lutego. Anonimowa osoba wskazała budynek mieszczący się przy ul. Wodzisławskiej w Rybniku, gdzie w piecu centralnego ogrzewania miały być spalane odpady. Patrol, który został wezwany na miejsce sprawdził, czym pali właściciel nieruchomości w piecu i nie były to żadne odpady. Piec opalano węglem.